Czwartek przyniósł nieznaczną próbę odreagowania rynku. Mimo tego widać, iż na rynku panuje duży strach, a zarządzający w funduszach chyba zaczynają być zdezorientowani, nie wiedząc tym samym, czy można jeszcze spodziewać się lepszej końcówki roku, czy też lepiej już teraz zacząć pozbywać się ryzykownych aktywów.
To w kontekście tego, co dzieje się na rynkach akcji, ale i też na surowcach, czy walutach z grupy emerging-markets. Widać, że aby rynek mógł wyraźniej odreagować potrzeba wyraźniejszego impulsu, może też z nieco innej strony. Dzisiaj rano nastroje nieznacznie poprawiały informacje, jakie napłynęły wczoraj późnym wieczorem z Australii i Nowej Zelandii. Sił nie starczyło jednak na długo. I to mimo, że europejscy politycy zdają się uspokajać sytuację wokół Grecji – inwestorzy dobrze zdają sobie jednak sprawę, iż taka sytuacja (niższy rating) na dłuższą metę będzie sporym problemem dla ECB. Mocnym impulsem nie stały się też dane z USA z godz. 14:30. Cotygodniowe bezrobocie nieoczekiwanie wzrosło o 17 tys. do 474 tys., co teoretycznie powinno zmniejszyć obawy, iż FED zacznie szybciej zacieśniać politykę monetarną za sprawą lepszej sytuacji na rynku pracy. Nieoczekiwanie lepsze dane o deficycie handlowym (spadek w październiku do 32,94 mld USD), mogą jednak świadczyć o tym, że gospodarka przyspiesza (tutaj głównie dzięki słabemu dolarowi).
Dzisiaj po południu zaplanowane jest jeszcze wystąpienie szefa ECB na Uniwersytecie w Cambridge. Jeżeli odniesie się on do planów wdrożenia strategii wyjścia, uzależniając ich termin od sytuacji w gospodarce i na globalnych rynkach, to nie koniecznie musi to pomóc euro. Dane o budżecie federalnym USA o godz. 20.00 będą raczej bez większego znaczenia (chociaż ta kwestia zaczyna być ostatnio na „topie”). W efekcie kluczowe dla rynków mogą okazać się jutrzejsze, ranne dane z Chin (godz. 03:00). To niejako paczka najważniejszych odczytów opisujących stan gospodarki Państwa Środka. W ostatnich miesiącach stawały się one dość dobrym akceleratorem dla reszty rynków. Można więc mieć nadzieję, że tak też stanie się tym razem. To może wspomóc realizację technicznych układów na wykresach, które przemawiają za wyraźniejszym odreagowaniem w najbliższych dniach wzrostów dolara i słabości walut rynków wschodzących w tym złotego.
EUR/USD: Widać, że dzisiaj rynek miał pewien problem z podejściem w okolice oporów na 1,4780. Może być to odebrane jako słabość strony popytowej na euro, ale moim zdaniem niekoniecznie. Im dłuższa teraz konsolidacja, tym mocniejszy może być późniejszy ruch. A że odbywa się ona w okolicach mocnych wsparć 1,4650-1,4700, tym bardziej wydaje się, iż będzie do kierunek w górę. Zwłaszcza, że układ wskaźników na 4H nadal sugeruje koncepcję wzrostową.
Marek Rogalski
Źródło: DM BOŚ