Po wczorajszym przełamaniu przez WIG20 poziomu 2800 pkt. rynek znalazł się najniżej od końca marca i powstały pierwsze poważniejsze sygnały ewentualnej korekty.
Nie doszło jednak do żadnych nerwowych ruchów, ponieważ handlem na parkiecie jest obecnie zainteresowany umiarkowana ilość kapitału, co ogranicza wiarygodność kolejnych zmian. Podobnie było we wtorek. Sesja rozpoczęła się spadkami, ale podaż była zdecydowanie za słaba, więc w miarę upływu czasu indeks powoli wracał do poziomu neutralnego.
Media nadal fascynują się tematem Grecji, mimo że gospodarczego punktu widzenia znacznie istotniejsze było spotkanie dwóch największych krajów-eksporterów na świecie. Wizyta chińskiego Premiera w Niemczech na pewno pomoże we wzroście wymiany handlowej pomiędzy tymi dwoma potęgami, a dodatkowo słowa Wen Jiabao, że jego kraj jest zainteresowany stabilnym euro i rozwijającą się europejską gospodarką wpłynęły na umocnienie się euro. Z tego powodu zamieszki w Grecji nie miały większego znaczenia. Sytuacja może się zmienić jutro, ponieważ konkrety spotkania przejdą do historii, a strajki w tym południowym kraju będzie przybierał na sile, zatem trwałość ostatnich wzrostów na EUR/USD nie są jeszcze taka pewna.
Pozostałe rynki europejskie i początek handlu w USA były wzrostowe, chociaż byki nie miały żadnego oparcia w danych makro. Indeks Case-Shiller dla amerykańskich metropolii pokazał roczny spadek cen nieruchomości o 4 proc., co było zgodne z prognozami i można się pocieszać, że spadek nie jest tak dramatyczny jak choćby dwa lata temu, ale to nadal spadek, więc chętnych na nieruchomości jest mało lub nie ma ich wcale. Problemy tego rynku nadal są tylko nie mówi się już o nich tyle co wcześniej. Nie zachwycili również amerykańscy konsumenci, bo indeks Conferencje Board obrazujący ich zaufanie i oczekiwania odnośnie perspektyw gospodarczych okazał się niższy od rynkowych oczekiwań, a dodatkowo sięgnął 7 miesięcznego dna. Ten wskaźnik jest o tyle istotny, że im mniej zaufania i przekonania odnośnie wzrostu gospodarczego tym mniej chęci do wydawania, a to ostatnia rzecz jakie potrzebuje teraz słaba amerykańska gospodarka.
Końcówka dzisiejszego handlu była niemal identyczna jak w poniedziałek. Te same małe obroty, które na otwarcie doprowadziły do spadków w ostatnich godzinach pomagały już kupującym, bo niewielkie środki wystarczyły do wzrostów. Nie zmienia to jednak sytuacji, że rynek znajduje się na krawędzi i jeżeli chętni do zakupów nie przystąpią w tym tygodniu to najbliższy tydzień będzie popisem siły podaży.
Paweł Cymcyk
Analityk
Makler Papierów Wartościowych
A-Z Finanse
Źródło: AZ Finanse