Już pół roku temu posłowie PO twierdzili, że lokaty w SKOK-ach, które dotychczas objęte były jedynie ochroną TUW, nie są należycie zabezpieczone. Dostateczne bezpieczeństwo miał im zapewnić dopiero Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Sęk w tym, że fundusze bankowe zazwyczaj są dla banków, a SKOK to nie bank.
Ustawa przygotowywana wówczas przez posłów PO, między innymi Sławomira Neumanna, została przegłosowana w Sejmie. Optymistycznie nastawiony Neumann twierdził, że uda się ją przeforsować nawet jeśli trafi do Trybunału Konstytucyjnego, albo zostanie zawetowana. Na inny przebieg wydarzeń – czyli aprobatę i podpis Prezydenta – już nie mógł liczyć, zwłaszcza że to posłowie PiS, jako jedyni w Sejmie, głosowali przeciwko ustawie.
Współczynniki wypłacalności
Chociaż bezpieczeństwo trzynastu miliardów złotych oszczędności Polaków jest podstawowym argumentem zwolenników zmian, to „uzdrawianie” systemu Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo – Kredytowych zaczyna się od nieco innej strony. Najpierw, poprzez nadzór KNF, należy sprawdzić na czym się stoi mówiąc o SKOK-ach. Dane na temat współczynników wypłacalności podawane przez Krajową SKOK już nie wystarczą – zwłaszcza, że nie sposób uzyskać informacji na temat metodologii jego obliczania. Proponowana ustawa przewiduje dla SKOK-ów współczynnik na poziomie minimum 5%, powołując się na rekomendacje Światowej Rady Unii Kredytowych. Ta z kolei mówi o wskaźniku 10%. W tej perspektywie wymogi dotyczące kas nie są aż tak rygorystyczne. Kasy z kolei powołują się na Bazylejski Komitet Nadzoru Bankowego i podawane przez niego minimum – 4%, czyli dokładnie tyle ile wg samych SKOK-ów współczynnik ten średnio wynosi.
Bank czy spółdzielnia?
Mimo że dla banków współczynnik wypłacalności jest wyższy, minimum 8%, Grzegorz Bierecki, szef Krajowej SKOK twierdził, że ustawa ma marginalizować znaczenie kas i faworyzować banki komercyjne. Krajowa Rada Spółdzielcza, która wystąpiła u boku Biereckiego, mówi o objęciu nadzoru przez KNF, że jest nadmierną ingerencją w system spółdzielczości. Bo przecież SKOK to spółdzielnia, a nie bank, chociaż interesującym jest, że gdy to SKOK usiłował kupić bank, takich obiekcji nie było. Co więcej, szef Krajowej SKOK trzyma w ręku pakiet 75,01% udziałów, jednocześnie jest prezesem i sprawuje władzę nadzorczą. Nikogo nie dziwi więc, że nadzór zewnętrznej instytucji wydaje się być niepożądany.
Sprzeciw spółdzielców
Gdy ostatnio było głośno o sprawie głos zabrała Marta Pióro, rzecznik NSZZ Solidarność, opowiadając się za utrzymaniem status quo, a Międzynarodowy Komitet Spółdzielczy wystąpił z tymi samymi postulatami, co KRS. Dla SKOK-ów pół roku temu ustawa wiązała się z zebraniem ok. 77 milionów zł w przeciągu 18 miesięcy – i to tylko żeby spełnić wymagania odnoście współczynnika wypłacalności. Chcąc nadal swobodnie udzielać pożyczek należało zebrać dwa razy więcej. Przedstawiciele kas uważali, że czasu jest za mało, zwłaszcza że jeszcze kilkanaście lat temu w tej samej sytuacji postawiono banki spółdzielcze, dając im na zmiany dziesięć lat.
Ubezpieczenie czy gwarancja?
W SKOK-ach nie obowiązuje bankowy system gwarantowania depozytów. Zamiast niego funkcjonują ubezpieczenia z TUW SKOK. Członek spółdzielczej kasy oszczędnościowo – kredytowej w przypadku ogłoszenia upadłości może liczyć na zwrot oszczędności do kwoty równowartości 50 tys. euro – to dokładnie tyle samo, na ile zwraca wspomniany wyżej bankowy system gwarantowania depozytów. Do tej pory jednak żadna kasa nie upadła – nie można więc orzekać o wydajności systemu ubezpieczeń w TUW SKOK, nie został on praktycznie sprawdzony. Skoro od strony klienta sprawa wygląda identycznie – dlaczego dopiero Bankowy Fundusz Gwarancyjny miałby zapewnić prawdziwe bezpieczeństwo?
SKOK-i dyskryminowane
We wrześniu zeszłego roku Andrzej Dunajski, rzecznik kas zapowiedział złożenie skargi do Komisji Europejskiej, z powodu dyskryminacji SKOK-ów przez polski system prawnopodatkowy, stawiający banki w lepszej sytuacji. Chodziło między innymi o brak możliwości zaliczania w ciężar kosztów rezerw na ryzyko ogólne, a także o to, że banki korzystają z tajemnicy bankowej, bankowego tytułu egzekucyjnego, sądowego nakazu zapłaty na podstawie wyciągu z ksiąg bankowych. – Jeżeli SKOK miałyby otrzymać dodatkowe uprawnienia w zakresie uznawania rezerw na kredyty za koszty podatkowe, to powinny podlegać podobnym jak banki ograniczeniom regulacyjnym – wspomniał wówczas Leszek Tokarski, partner w firmie Deloitte.
Teraz, kiedy kasom do banków ma być coraz bliżej, również słychać głosy sprzeciwu mówiące o ich dyskryminacji. Być może faktycznie ustawa zaczyna zmiany nie tam, gdzie się zaczynać powinny, ale może jest też tak, jak twierdził Naumann: Kasa Krajowa chciałaby, aby SKOK miały te same przywileje co banki, ale jednocześnie nie brały na siebie tych samych obowiązków.
Źródło: Bankier.pl