Notowania ropy spadały wczoraj o ponad 4 proc., kontrakty na miedź o niemal 3 proc., platyna taniała o 3,7 proc. To nie oznaki czy skutki katastrofy, tylko prawdopodobny koniec spekulacyjnej bańki na rynku surowcowym. Dziś rynki odreagowują wieczorne spadki.
Na rynkach finansowych i surowcowych sytuacja staje się coraz bardziej nerwowa. Widać to było szczególnie w środę wieczorem. Gdy wydawało się, że giełda przy Wall Street nie obroni się przed większym spadkiem indeksów, okazało się, że najpilniej ostatnio śledzony S&P500 stracił jedynie 0,17 proc., a Dow Jones zakończył dzień 0,18 proc. nad kreską. Emocji jednak nie brakowało, w ciągu dnia przecena była całkiem pokaźna.
Jeszcze większe emocje panowały na rynku surowców. Notowania ropy naftowej spadały co prawda wczoraj od rana, ale przecena sięgała około 1 proc. i za baryłkę surowca gatunku Brent płacono około 62 dolary. Późnym wieczorem cena zbliżyła się do 60 dolarów i spadek przekroczył 4 proc. Tak dużej skali zmian nie notowano od końca czerwca, czyli od momentu, gdy cena baryłki przekroczyła 72 dolary. Od tego czasu spadek sięga już 12 dolarów, czyli około 17 proc. w ciągu zaledwie siedmiu dni. Kontrakty terminowe na miedź zniżkowały wczoraj o prawie 3 proc., na platynę o niemal 4 proc. Platyna w transakcjach natychmiastowych taniała o 3,7 proc., srebro o 2,5 proc., złoto
o 2 proc., zbliżając się do poziomu 900 dolarów za uncję. Jednym słowem rynek surowców wyglądał wczoraj wieczorem tak, jakby nastąpiła katastrofa lub z gospodarki napłynęły nowe dramatyczne informacje. A przecież nic takiego się nie stało. Co więc było przyczyną tego niemal krachu?
O spekulacji na rynkach surowcowych, a szczególnie ropy naftowej mówiło się już od pewnego czasu. Nawet rozbudzone nadzieje na rychłe ożywienie w globalnej gospodarce nie mogło uzasadniać kilkudziesięcioprocentowych wzrostów cen w ciągu kilku zaledwie miesięcy. Wręcz przeciwnie, pojawiały się opinie, że rosnące ponad miarę ceny surowców zaczną dławić gospodarkę i pogłębiać recesję. Od kilku dni coraz głośniej też było o potrzebie większej kontroli nad transakcjami na surowcowym rynku. Komisja Obrotu Towarowymi Kontraktami Terminowymi szykuje się do wprowadzenia regulacji, w wyniku których możliwe byłoby nakładanie limitów dla niektórych rodzajów transakcji.
Przyczyną wczorajszej panicznej reakcji było opublikowane w „Wall Street Journal” wezwanie premierów Francji i Wielkiej Brytanii Nicolasa Sarkozy i Gordona Browna do ukrócenia spekulacji surowcami poprzez wprowadzenie rządowego nadzoru nad cenami ropy naftowej oraz wzmożenia kontroli przez międzynarodowe organizacje nadzorujące rynki. Apel w tej sprawie, choć sformułowany nieco mniej dosadnie, znalazł się w deklaracji przyjętej na odbywającym się wczoraj szczycie najbardziej uprzemysłowionych państw świata G8. O ile apel w gazecie, nawet formułowany przez prezydentów, można było zbagatelizować, to deklaracji przyjętej przez przedstawicieli tego gremium już nie. Nasilenie wyprzedaży i spadków notowań jest tego dowodem.
Wczorajsze zakończenie notowań na Wall Street, dzisiejsze zachowanie się giełd w Azji oraz początek notowań w Europie nie wskazują na większy niepokój. Ranek na rynku surowców także przyniósł uspokojenie. Sporo zyskiwały kontrakty terminowe na miedź, o około 1 proc. zyskiwały kontrakty na ropę. Choć środowe wydarzenia przechodzą dziś bez większego echa, mogą mieć wpływ na zachowanie się rynków w najbliższym czasie.
Roman Przasnyski
Główny Analityk Gold Finance
Źródło: Gold Finance