Od kilku lat suma oszczędności rośnie w tempie kilku procent rocznie. Nie jest to wysoki przyrost, gdyż, jak podkreślają ekonomiści, nadal chętniej wydajemy na konsumpcję, niż odkładamy na czarną godzinę. Warto przypomnieć, że kilka lat temu suma środków ulokowanych w różnego typu instytucjach rosła nawet o około 20 proc. w skali roku. Sytuacji znacznie nie zmieniło wprowadzenie indywidualnych kont emerytalnych (IKE). Wartość środków zgromadzonych na 270 tys. IKE w końcu czerwca (po prawie roku funkcjonowania) wynosi 700 mln zł. To o wiele mniej, niż przewidywano.
To, że wartość zasobów pieniężnych Polaków w ogóle się zwiększa, nie wynika z zaciskania pasa. Jest to głównie skutek wzrostu wartości dokonanych wcześniej inwestycji. Ma to tym większe znaczenie, im aktywniej oszczędzamy.
Z wyliczeń „Rzeczpospolitej” wynika, że około jednej trzeciej tego przyrostu jest efektem wzrostu wartości portfela inwestycyjnego funduszy, a reszta – napływu nowych środków, często też przenoszonych z banków. Posiadacze depozytów bankowych otrzymali w postaci odsetek około 4 mld zł.
Wartość depozytów bankowych i w SKOK wzrosła w pierwszym półroczu zaledwie o 1,4 proc., do 200,7 mld zł, co oznacza, że część środków została z nich prawdopodobnie wycofana. Utrata pozycji banków nasiliła się cztery lata temu wraz z opodatkowaniem oszczędności, ale systematyczny wzrost znaczenia funduszy kosztem innych instytucji finansowych rozpoczął się już wcześniej.
Według „Rzeczpospolitej” w połowie roku udział funduszy w strukturze oszczędności wynosił około 13 proc., a banków 64 proc. Eksperci oceniają, że dążymy do sytuacji, w której w bankach będzie ulokowane około 50 proc. pieniędzy Polaków.
Warto przypomnieć, że w 2000 roku udział banków przekraczał 80 proc., a funduszy zaledwie jeden procent.
W końcu września tego roku udział funduszy mógł przekroczyć już 15 proc., ponieważ wartość depozytów ludności nadal oscyluje wokół 200 mld zł, a aktywa funduszy szybko rosną – czytamy.