Dzisiejszy handel rozpoczął się od oczekiwania inwestorów na odbicie po ostatnich trzech dniach spadków. Po odejściu od piątkowego szczytu o 150 pkt. byki powinny podnieść WIG20 o co najmniej kilkanaście punktów by udowodnić, że nadal nie brakuje chętnych do kupna. Zadanie to udawało się realizować dość dobrze przez pierwszą godzinę, ale później indeks powrócił na minimalne plusy, a na rynku zapanował spokój.
W trakcie dnia nie było istotnych impulsów, bo decyzje banków centralnych Szwajcarii oraz Anglii nie mogły być inne jak pozostawienie tamtejszych stóp na rekordowo niskich poziomach. Dla franka oficjalne oprocentowanie nadal wynosi 0,25 proc., a brytyjska stopa wciąż jest najniższa w swojej ponad 300-letniej historii i wynosi 0,5 proc. Praktycznie jedyną rynkową ciekawostką był triumfalny powrót giełdy ateńskiej. Po wtorkowych problemach z obniżaniem raitingu dla Grecji dziś tamtejszy indeks ATGI zyskał 5,15 proc. i była absolutnym liderem wzrostów w Europie.
Pozostałe informacje dotyczyły liczby nowych bezrobotnych w USA, która okazała się znacznie wyższa od ubiegłotygodniowego odczytu i wyniosła 474 tysięcy. Była to jednak wartość bliska prognoz więc nie przełożyła się na giełdowe zmiany. Zaskoczeniem były natomiast dane o łącznej liczbie osób na zasiłku w Stanach. Ich ilość spadła z 5,4 mln do 5,15 mln. Tak duża obniżka w tydzień przy jednoczesnym wzroście liczby nowych bezrobotnych oznacza, że albo wybitnie wzrosło zapotrzebowanie na pracę tymczasową z okazji świątecznych przygotowań lub też znaczna część osób straciła prawa do zasiłku. Druga opcja wcale nie jest tak nieprawdopodobna, ponieważ dokładnie rok temu mieliśmy wyraźny przyrost bezrobotnych. Jeżeli przez rok nie znaleźli pracy teraz będą tracić przywileje.
Dla naszego parkietu dzień mógł się zakończyć neutralnie, ale w samej końcówce pojawiła się większa podaż i sprawdziła WIG20 na minusy. Dzisiejszy spadek jest już czwartym z rzędu, a tak słabej serii WIG20 nie miał od przełomu sierpnia i września. Wtedy, dokładnie tak samo jak teraz, rynek zanotował kolejne spadki po wyznaczeniu nowego szczytu. We wrześniu była to na tyle silna oznaka słabości, że na wzrosty trzeba było czekać w ponad miesięcznej konsolidacji. Teraz sytuacja wcale nie jest lepsza, bo przecena wynika głównie ze spadków KGHM i PEKAO, czyli filarów rynku. Ponad 200 mln obrotu na tych papierach i ich skala spadku wyraźnie sugeruje słabość parkietu. Jeżeli dołączą do nich mniejsze spółki niewielka korekta zmieni się w istotną przecenę.
Paweł Cymcyk
Źródło: AZ Finanse