„Gazeta” pisze, że coraz chętniej bierzemy szybkie kredyty gotówkowe (zadłużenie z tego tytułu przez rok poszło w górę o ponad 12 mld zł), dostępne bezpośrednio w sklepach kredyty ratalne (plus 2 mld zł) i karty kredytowe (plus 3 mld zł), ale wciąż słabo wykorzystujemy najwygodniejszą możliwość – zaciągnięcia kredytu w swoim koncie osobistym. „Takie linie kredytowe – zwane niekiedy debetami – mają w ofercie wszystkie banki. Klient, z reguły na podstawie dodatkowej umowy, otrzymuje prawo zejścia pod kreskę z saldem rachunku. Taka pożyczka jest bardzo wygodna, bo spłaca się automatycznie z najbliższego wpływu na konto.”, czytamy.
„Ale choć konta osobiste ma ponad 18 mln Polaków, to z szacunków ‚Gazety’ na podstawie rozmów z bankowcami wynika, że z możliwości debetowania konta osobistego korzysta najwyżej 20-25 proc. osób. Według NBP nasze długi z tytułu debetów od lat utrzymują się na tym samym mniej więcej poziomie 10 mld zł. W ostatnim roku wzrosły tylko o pół miliarda złotych, czyli sześć razy mniej niż np. ujemne salda w kartach kredytowych.”, pisze dziennik.
„Jak wyliczył dla ‚Gazety’ portal Comperia.pl, aż cztery banki oferują linię kredytową w ROR z oprocentowaniem poniżej 12 proc. W najtańszym Toyota Banku pięciotysięczny debet kosztuje (razem z prowizją za przyznanie i kosztem prowadzenia konta) tylko 680 zł opłat i odsetek rocznie.”, czytamy dalej.
„- W Polsce kredyt odnawialny w rachunku nie jest zbytnio popularny, co jest wielką szkodą dla klientów. Odsetki wcale nie muszą być wysokie, gdyż bank, znając historię naszego rachunku, może nam zaproponować konkurencyjne oprocentowanie „- mówi „Gazecie” Łukasz Bugaj z Comperii.pl.
Banki zachęcają klientów głównie do korzystania z kart kredytowych i promują szybki kredyty gotówkowe, ponieważ to na tych produktach najlepiej zarabiają. Tymczasem limit w koncie może okazać się wystarczającą alternatywą. Tym bardziej, że jego oprocentowanie jest niższe – średnio jest to około 15 proc.
Więcej na ten temat w „Gazecie”.
