Kierowanie dopłat do kredytów jedynie do rynku deweloperskiego stoi w sprzeczności z ideą zrównoważonego rozwoju całego kraju. W ostatnich 5 latach co piąte mieszkanie deweloperskie powstawało w Warszawie. Co więcej, w tym czasie w ponad połowie polskich miast, deweloperzy nie zbudowali ani jednego mieszkania – wynika z danych GUS.
Na dopłaty z programu „Mieszkanie dla młodych” liczyć mogą tylko ci, którzy kupią nowy dom lub mieszkanie od deweloperów lub spółdzielni. Te drugie w ostatnich latach jednak prawie nie budują (niespełna 1 lokal rocznie w przeliczeniu na 10 tys. obywateli), a warto podkreślić, że źródło pochodzenia lokalu to tylko jedno z kryteriów, które trzeba spełnić, aby ubiegać się o pieniądze.
Czy wprowadzenie takiego ograniczenia było słuszne? Dane GUS pokazują co prawda, że deweloperzy w ciągu ostatnich 5 lat budowali przeciętnie po 51,2 tys. nowych mieszkań (urząd do tej kategorii zalicza zarówno lokale w blokach jak i domy), ale trudno nie zauważyć, że firmy budujące mieszkania działają głównie w miastach. Na obszarach wiejskich w ostatnich latach powstawało bowiem jedynie po 5,1 tys. mieszkań rocznie. W uproszczeniu można więc przyjąć, że podatnicy z obszarów wiejskich raczej nie mają co liczyć na pieniądze z rządowych dopłat.
Miasta, ale tylko wybrane
Co więcej dane GUS pokazują, że deweloperzy nie budują wcale w każdym mieście. Z danych urzędu wynika, że w ciągu ostatnich 5 lat aż w 51% miast (465 na 913) nie powstało ani jedno mieszkanie deweloperskie. W efekcie podatnicy z co drugiego miasta nie mają co liczyć na rządowe dopłaty.
![]()
Jakby tego było mało miast, w których rocznie powstaje nie więcej niż 10 lokali deweloperskich rocznie jest aż 655 (72%). To oznacza, że na terenie tych miast powstaje jeden przeciętnej wielkości blok raz na kilka lat albo raczej deweloperzy tworzą niewielkie osiedla domów jednorodzinnych. Warto w tym miejscu zauważyć, że zgodnie z danymi GUS za 2013 rok przeciętny blok mieszkalny mieścił 45 lokali. Jest w Polsce tylko 111 miast (na 915), w których deweloperzy w ostatnich latach faktycznie co roku budowali średnio przynajmniej taką liczbę lokali mieszkalnych lub domów.
![]()
Nie sposób nie zauważyć przy tym, że średniej wielkości osiedle budowane przez giełdowego dewelopera przeważnie składa się nie z 45 lokali, ale około 300, podczas gdy największe projekty przekraczają swą „objętością” 1000 lokali. Co ciekawe takich miast, w których co roku powstaje przynajmniej 300 nowych mieszkań jest w całym kraju tylko 20. W nich faktycznie można mówić o efektywnej podaży, która np. w kilku inwestycjach pozwala znaleźć mieszkania spełniające wymagania programu „Mieszkanie dla młodych”. O koncentracji deweloperów na największych rynkach może świadczyć jeszcze jedna informacja. W jedynie 5 z 915 polskich miast powstała w ostatnich latach połowa mieszkań deweloperskich.
Polak potrafi
Co z tych danych wynika? W większości miast i wsi trzonem budownictwa mieszkaniowego jest budownictwo indywidualne, czyli takie realizowane przez osoby fizyczne na własny użytek, a nie na sprzedaż czy wynajem. Inwestorzy tacy nie mają co liczyć na dopłaty z programu „Mieszkanie dla młodych”.
Warto więc podkreślić, że w skali całego kraju dokonania deweloperów nie są wcale imponujące. W ostatnich 25 latach tylko w roku 2009 deweloperzy zbudowali odrobinę więcej mieszkań niż inwestorzy indywidualni, czyli osoby fizyczne budujące domy na własny użytek. Od lat udział spółdzielni i pozostałych inwestorów w całym sektorze budownictwa mieszkaniowego jest znikomy.
Bartosz Turek, Lions Bank
