Mimo dobrych informacji z amerykańskiej gospodarki, indeksy giełdowe zachowywały się w czwartek nienajlepiej. Byki nie miały siły do kontynuacji rajdu, ale niedźwiedzie też się nie popisały.
Na początku czwartkowej sesji inwestorzy na naszym kontynencie zachowywali się bardzo asekuracyjnie. Ciąg dalszy także nie był porywający. Jedynie w pierwszych kilkudziesięciu minutach handlu można było dostrzec niewielką aktywność. Kolejne godziny stały pod znakiem kompletnego marazmu. Nieco ożywienia pojawiło się ponownie pod koniec dnia.
Ten nieoczekiwany spadek aktywności po dwóch dniach sporych wzrostów można tłumaczyć potrzebą chwilowego odpoczynku i realizacji zysków przez część inwestorów. Na głębszy spadek nie pozwolili ci, którzy spóźnili się z kupnem akcji, wierząc, że pójdą one jeszcze w górę.
Do ostrożności skłania fakt, że przystanek miał miejsce w dniu, w którym przeważały optymistyczne sygnały, dotyczące amerykańskiej gospodarki. Liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych wyniosła 351 tys., była więc niższa niż się spodziewano i mniejsza niż w poprzednim tygodniu. Zmiany były niewielkie, ważne jednak jest to, że pozytywne tendencje na rynku pracy wciąż są kontynuowane. Indeks aktywności gospodarczej w rejonie Nowego Jorku także dostarczył argumentów za poprawą stanu amerykańskiej gospodarki. Wzrósł z 19,53 do 20,21 punktu. Zwyżka niewielka, ale obawiano się spadku wartości tego wskaźnika, więc przyjemne zaskoczenie powinno było działać na korzyść byków. Także indeks Fed z Filadelfii zwiększył swoją wartość z 10,2 do 12,5 punktu.
Na te bodźce inwestorzy po obu stronach oceanu reagowali jednak bardzo niemrawo. Indeksy na głównych giełdach europejskich na otwarciu zniżkowały o po około 0,1 proc. Poranny „atak” byków wyniósł je po kilka dziesiątych proc. ponad poziom środowego zamknięcia. Przez większą część dnia sytuacja nie ulegała większym zmianom. W końcówce handlu CAC40 i FTSE nieznacznie traciły na wartości, zaś DAX zyskiwał 0,4-0,5 proc. Żaden z europejskich parkietów nie wyróżniał się pod względem zakresu zmian.
Podobnie było w Warszawie. Różnica między najniższą i najwyższą wartości osiągniętą przez WIG20 sięgała zaledwie 16 punktów. Przez cztery godziny wskaźnik największych spółek ni miał siły „odkleić” się od poziomu środowego zamknięcia. Na tym tle brylował mWIG40, który chwilami zwyżkował o ponad 1 proc.
W gronie blue chips można było w przypadku kilku firm dostrzec nieco większe zmiany. O prawie 2,5 proc. w dół szły akcje JSW. Pod drugiej stronie skali znalazły się zwyżkujące o 2,5 proc. walory PGE. Pod koniec dnia 4 proc. zyskiwały akcje Lotosu, a po ponad 2 proc. rosły papiery Asseco i Bogdanki. O niemal 1,5 proc. zniżkowały akcje PZU.
Ostatecznie WIG20 zyskał 0,29 proc., WIG wzrósł o 0,51 proc. mWIG40 o 1,35 proc., a sWIG80 o 0,23 proc. Obroty wyniosły 900 mln zł.
Źródło: Open Finance