W efekcie jeszcze wczoraj wieczorem notowania eurodolara powróciły powyżej kluczowych 1,40, co zaowocowało dzisiaj dalszymi zwyżkami tej pary walutowej. Amerykańskiej walucie zaszkodziła poprawa nastrojów na amerykańskiej giełdzie – inwestorzy uznali, że bankowi Lehman Brothers uda się pozyskać potrzebne fundusze, co nieco zmniejszyło ryzyko związane z dalszymi turbulencjami na rynku finansowym – ale też gorsze dane makroekonomiczne. Nieoczekiwany wzrost deficytu handlowego w lipcu do 62,2 mld USD z 58,84 mld USD w czerwcu, rozbudził dawne obawy związane z problemem „potrójnej nierównowagi” Stanów Zjednoczonych. Przypomnijmy, iż dotyczy ona bilansu handlowego, na rachunku obrotów bieżących i budżetu federalnego. Ten ostatni okazał się być po sierpniu wprawdzie nieco mniejszy od prognoz i wyniósł -106,2 mld USD, ale uczestnicy rynku zaczynają wyceniać możliwe koszty pomocy udzielonej Fannie Mae i Freddie Mac. W krótkim okresie istotniejszy może okazać się dzisiejszy odczyt poświęcony dynamice sprzedaży detalicznej w sierpniu. Oczekuje się jej wzrostu o 0,2 proc., ale przy jednoczesnym spadku wskaźnika bazowego (bez uwzględnienia sprzedaży samochodów) o 0,2 proc. m/m. Słabsze odczyty mogą wpłynąć na wzrost oczekiwań, co do potencjalnej obniżki (nie podwyżki!) stóp procentowych przez FED. Notowanie na giełdzie w Chicago (CBOT) pokazały wzrost oczekiwań, co do prawdopodobieństwa cięcia stóp o 25 p.b. podczas posiedzenia w dniu 16 grudnia b.r., do 30 proc. z wcześniejszych 14 proc. Możliwość takiego ruchu w najbliższy wtorek (16 września) wynosi zaledwie 8 proc. Warto zadać sobie pytanie – czy rynki biorą pod uwagę możliwość cięcia stóp w USA w perspektywie najbliższych miesięcy? Patrząc na rajd dolara w ostatnich tygodniach, wydaje się, że nie. Dobrze pokazała to nieznaczna reakcja rynku na opublikowane dzisiaj o godz. 11:00, słabsze dane o lipcowej produkcji przemysłowej w strefie euro (spadek o 1,7 proc. r/r). Tym samym modna ostatnio teza, że globalna recesja w większym stopniu zaszkodzi światu, niż USA, może okazać się nie do końca prawdziwa. Zwłaszcza, że załamanie się cen surowców w ostatnich tygodniach wpłynęło na ograniczenie presji inflacyjnej, a problemów amerykańskiej gospodarki nie można zażegnać serią kilku lepszych danych i administracyjnymi decyzjami o nacjonalizacji czołowych uczestników rynku finansowego. USA cały czas balansują na cienkiej linie i warto o tym pamiętać. Nie bez powodu czołowi guru światowych finansów (Alan Greenspan, George Soros) podtrzymują swoje pesymistyczne wizje.
Analiza techniczna EUR/USD i GBP/USD pokazuje, że korekta została rozpoczęta. Funta dodatkowo wsparły wczorajsze deklaracje szefa Banku Anglii, który przyznał, że nie należy spieszyć się z obniżką stóp procentowych. Dzisiaj poza danymi z USA o sprzedaży detalicznej, rynek pozna także dynamikę sierpniowej inflacji PPI (ma być niższa, względem lipcowych odczytów), a także dane o nastrojach konsumenckich sporządzane przez Uniwersytet Michigan na połowę września. Tutaj spodziewana jest ich poprawa do 64 pkt., chociaż nie można wykluczyć negatywnej niespodzianki. Podsumowując – realny jest wzrost notowań EUR/USD do 1,42 jeszcze dzisiaj, a GBP/USD do 1,7830-1,7850 ( o godz. 11:32 euro oscylowało wokół 1,41 dolara, a funt 1,77 dolara. W perspektywie kilkunastu dni rynek może sięgnąć kolejnych poziomów (1,4390 dla EUR/USD, a GBP/USD naruszy w górę okolice 1,80. Finalnie impet korekty może wyhamować dopiero w okolicach 1,47 dla EUR/USD i 1,85 dla GBP/USD.
Zmiana globalnego trendu na rynku dolara dość wyraźnie pomogła walutom naszego regionu. Złotego dodatkowo wsparła ranna deklaracja ministra finansów, Jacka Rostowskiego, który potwierdził szanse realizacji zarysowanego kilka dni temu przez premiera Tuska, planu przyjęcia euro w 2011 r. Zagraniczni analitycy (chociażby z Merryl Lynch) zwracają uwagę, iż może się to wiązać z większą restrykcyjnością polityki prowadzonej przez Radę Polityki Pieniężnej – ich zdaniem może być wskazana większa liczba podwyżek stóp procentowych. Nietrudno się domyśleć, że te oczekiwania staną się ponownie dość silnym magnesem przyciągającym zagranicznych inwestorów do naszej waluty. Dzisiaj rano za jedno euro płacono nawet 3,3380 zł (wczoraj po południu było to 3,42 zł), a za dolara 2,3690 zł. W trakcie kolejnych godzin na rynku zagościła wprawdzie korekta – stan z godz. 11:32: 3,3640 EUR/PLN, 2,3860 USD/PLN, 2,1010 CHF/PLN, 4,2230 GBP/PLN – która nie powinna jednak przeszkodzić w kontynuacji trendu aprecjacyjnego jeszcze dzisiaj po południu. W poniedziałek poznamy dane o sierpniowej inflacji i płacach, które mogą rozbudzić dyskusje o możliwości podwyższenia stóp procentowych przez RPP jeszcze we wrześniu.
Marek Rogalski
Główny Analityk
First International Traders Dom Maklerski S.A.