Z informacji gazety wynika, że notowanie certyfikatów tego funduszu planowane jest na giełdzie na Bermudach. „Oznacza, że PZU wcześniej niż na warszawską giełdę może pośrednio trafić na giełdę w Hamilton. Dziś pakiet akcji PZU, będący w posiadaniu bermudzkiego funduszu, wart jest blisko 150 mln zł (około 43 mln euro). Fundusz Nowe Finanse Ltd. zarządzany jest przez brytyjską firmę Charlemagne Capital. Notowana na londyńskiej giełdzie, na parkiecie dla mniejszych spółek (AIM), specjalizuje się w inwestycjach na tzw. rynkach wschodzących.”, pisze dziennik.
„Nowe Finanse Ltd. zainwestowały w akcje PZU pieniądze pochodzące ze sprzedaży certyfikatów zaoferowanych prywatnym inwestorom. Z ich emisji planowano zebrać nawet 500 mln euro, co pozwoliłoby na kupno blisko 5 proc. akcji PZU. Ostatecznie bermudzki fundusz ma niespełna 0,5 proc. akcji spółki. Czy oznacza to, że nie było chętnych na inwestowanie w PZU? Mimo prób kontaktu z osobami reprezentującymi fundusz nie udało się [‚Rz’] otrzymać odpowiedzi na to i inne pytania. Według informacji ‚Rz’ Nowe Finanse nabyły akcje PZU jeszcze na jesieni. Fundusz mógł kupić je od Beskidzkiego Domu Maklerskiego, spółki Secus, zarejestrowanego na Kajmanach QVT Fund oraz prywatnej osoby z Katowic. Ich pakiety znacznie się uszczupliły.”, czytamy.
W pozagiełdowym obrocie jest 15 proc. akcji polskiego ubezpieczyciela. Są to papiery, które pracownicy PZU otrzymali przy prywatyzacji w 1999 roku. W ciągu ostatnich sześciu lat ceny akcji spółki wzrosły prawie sześciokrotnie. Inwestorzy liczą na wzrost wartości akcji, gdy PZU w końcu trafi na giełdę. Zanim jednak spółka trafi na giełdę musi dojść do porozumienia między dwoma akcjonariuszami – Skarbem Państwa i holenderską firmą Eureko, którzy od lat toczą spór o dokończenie prywatyzacji ubezpieczyciela.
Więcej na ten temat w „Rzeczpospolitej”.