Estoński inbank, który zadebiutował na naszym rynku kilka tygodni temu, zaczął udzielać kredytów i przyjmować depozyty. Z tabel opublikowanych w czwartek na stronie banku wynika, że za lokaty płaci do 3 proc. Ale depozyty nie są gwarantowane przez BGF.
Bank działa na zasadzie przepisów tzw. jednolitego paszportu europejskiego. Pozwalają one instytucjom finansowym prowadzić działalność na terenie innych krajów wspólnoty. Wymagana jest tylko poinformowanie nadzoru finansowego w danym kraju o zamiarze podjęcia działalności. Z taką informacją KNF zapoznała się podczas jednego ze styczniowych posiedzeń.
Wczoraj na stronie inbanku pojawiły się dokumenty oraz tabele opłat i prowizji. Bank ma w ofercie pożyczki, kredyty i lokaty. O wszystkie produkty można wnioskować online. Pożyczki udzielane są na okres do 4 miesięcy i do kwoty 4000 zł. Na stronie banku zamieszczony jest znany ze stron firm pożyczkowych suwak, ale nie ma podanych dokładnych wyliczeń („Całkowity koszt już od…”). Dla modelowego przykładu pożyczki – 1830,00 zł (bez kredytowanych kosztów) RRSO wynosi 60,06 proc.
Kredyty udzielane są na okres do 60 miesięcy. Maksymalna kwota takiego zobowiązania to pół miliona. Dla modelowego przykładu podanego na stronie – 8.000 zł na 60 miesięcy – RRSO wynosi 12,13 proc., więc całkiem przyzwoicie. Nie wiadomo jakie są prowizje przy kredytach, bo w tabeli opłat widnieje informacja, że ten parametr ustalany jest indywidualnie. Trudno więc porównać kredyt z konkurencją.
Można natomiast porównać lokaty:
- Lokata 6M – 2,40 proc.
- Lokata 12M – 2,60 proc.
- Lokata 24M – 2,80 proc.
- Lokata 36M – 3,00 proc.
Przy czym:
- Minimalna kwota lokaty standardowej to 5.000 zł
- Maksymalna kwota lokaty standardowej to 50.000 zł
- Maksymalne saldo na wszystkich lokatach jednego klienta to 100.000 zł
- W przypadku automatycznego odnowienia lokaty bank powiększy oprocentowanie po odnowieniu o bonus w wysokości +0,1 proc.
Biorąc pod uwagę rekordowo niskie stopy procentowe, stawki proponowane przez inbank są przyzwoite. Trzeba mieć jednak na uwadze, że instytucja działa na zasadzie paszportu europejskiego, więc ochroną lokat nie zajmuje się polski Bankowy Fundusz Gwarancyjny, a jego estoński odpowiednik – Tagatisfond. Gwarancją objęte są depozyty wraz z odsetkami do pełnej wysokości, maksymalnie do 100.000 euro w stosunku do pojedynczego konsumenta.
Szczegółowy tryb odzyskiwania depozytów w przypadku bankructwa banku został opisany na stronie inbanku. Z Funduszem Gwarancyjnym można skontaktować się m.in. poprzez formularz kontaktowy dostępny na stronie internetowej Funduszu w języku estońskim, angielskim i rosyjskim.
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że inbank nie jest pierwszym bankiem z zagranicy przyjmującym złotówki od Polaków. Chyba najbardziej znaną instytucją działającą w podobny sposób był Polbank EFG. Później uzyskał jednak licencję, bo było to konieczne do fuzji z Raiffeisenem.