Od rana rosną notowania franka szwajcarskiego i złota osiągając nowe rekordy wyceny. Dla rynków akcji to zła prognoza, w Europie można spodziewać się spadków, choć niekoniecznie od razu głębokich.
Rynki akcji są w ostatnich dniach zawieszone pomiędzy całkiem niezłymi raportami kwartalnymi z USA i pogłębiającym się kryzysem zaufania do długu państwowego. W zależności od tego, który element ma w danym dniu większą siłę przebicia, indeksy podążają w jedną lub drugą stronę. W minionym tygodniu dominowały obawy i w poniedziałek także są one obecne.
Co prawda piątkowe notowania w USA zakończyły się wzrostem indeksów, ale nie przesądza on jeszcze o zatrzymaniu serii spadków z całego tygodnia. Choć stwarza taką nadzieję, podtrzymaną w weekend przez prezesa ECB. Trichet stwierdził, że Europa ma szansę przełamać kryzys zadłużenia „jeśli wykaże odpowiednio dużą determinację”. Jednak optymizm szefa banku centralnego nie jest podzielany przez inwestorów – kursy euro i dolara (oraz złotego) spadają do nowych minimów wobec franka, a złoto zbliżyło się do 1600 USD za uncję, najmocniej – o 1,8 proc. – rośnie dziś rano srebro. Indeksy giełd azjatyckich trzymały się w pobliżu poziomów zamknięcia z poprzedniego tygodnia, ale końcówka notowań wprowadza pewną nerwowość. Kospi stracił 0,7 proc., SCI spada o 0,4 proc. na trzy kwadranse przed końcem notowań, a Hang Seng 0,2 proc. Inwestorzy w Japonii mają dziś wolne.
W Europie czarę goryczy mógł przelać opublikowany przed sesją raport kwartalny Philipsa, który niespodziewanie ogłosił 1,3 mld EUR straty w II kwartale za sprawą odpisów aktualizujących. Ale wynik operacyjny (304 mln EUR) także rozczarował analityków (370 mln EUR), a władze koncernu nie widzą możliwości poprawy warunków działania w najbliższym czasie i szukają szansy w cięciu kosztów. Pesymizm szefów holenderskiego koncernu może łatwo udzielić się inwestorom, którzy i bez tego raportu mają powody do zmartwień.
Na GPW szanse na letnią hossę zostały raczej stracone, WIG20 stracił od początku lipca 1,6 proc. i po takim początku i zanotowaniu najniższych poziomów od czterech miesięcy trudno wierzyć w radykalną poprawę nastrojów. Barierą trudną do przejścia będzie poziom 2800 pkt, ale ze względu na nastroje na światowych rynkach trzeba patrzeć raczej w dół, w kierunku wsparcia na 2700 pkt, które wyznacza dołek z wtorku. Z drugiej strony nie można zapomnieć, że mamy środek okresu wakacyjnego, aktywność inwestorów jest niska, a nasz rynek obligacji pozostaje relatywnie odporny. Daje to podstawę, by nie obawiać się pogłębienia dołków, lecz raczej wyczekiwania na trend boczny i rozstrzygnięcia, które zapadną w USA.
Dziś czekają nas dane z rodzimego rynku pracy oraz raporty kwartalne IBM i Halliburtona, które mogą wpłynąć na światowe nastroje.
Źródło: Noble Securities SA