DJIA sięgnął ostatnio rekordowego poziomu ze stycznia 2000 roku. Nie ma jednak impulsów, które pomogły by mu wspinać się wyżej. Kolejne publikacje makroekonomiczne zdają się potwierdzać coraz gorszy stan amerykańskiej gospodarki. Wczorajszy odczyt wskaźnika aktywności w sektorze produkcyjnym jest na to najlepszym dowodem. Mimo, iż sektor produkcyjny ma zdecydowanie mniejszy wpływ na tworzenie PKB w Stanach Zjednoczonych to jednak inwestorzy reagują na jego spowolnienie, tym bardziej że nie jest to zjawisko incydentalne. Jutro poznamy sytuację w znacznie istotniejszym sektorze usług, lecz tu też uczestnicy rynku spodziewają się niższego odczytu. Indeksy amerykańskie reagują spadkiem, zwłaszcza Nasdaq skupiający spółki technologiczne, stracił 0,9%. Indeks surowców CRB po krótkim „odpoczynku” powyżej poziomu 300 pkt znowu traci na wartości. Tym razem spadł o 1,4% i niebawem ponownie zmierzy się ze wspomnianym powyżej psychologicznym poziomem wsparcia. Rosną ceny obligacji amerykańskich. Nie mówi się już o możliwych podwyżkach stóp procentowych a raczej odwrotnie. Z prawdopodobieństwem 32% uczestnicy rynku szacują możliwość obniżki głównej stopy za oceanem w styczniu o 0,25%.
Najważniejszym dniem tygodnia będzie piątek. Publikowane wówczas dane z rynku pracy, jeśli potwierdzą sytuację makroekonomiczną w Stanach Zjednoczonych, czego spodziewają się ekonomiści, mogą istotnie wpłynąć na notowania. Pośrednio odciśnie to również piętno na naszej giełdzie. Wczoraj jednak dzięki TP S.A. i PEKAO, które wzrosły o ponad 2% indeks największych polskich spółek mógł zakończyć dzień wzrostem o 0,43% notując na zamknięciu poziom 2931,50 pkt. Niskie były jednak obroty, które nie przekroczyły 900 mln PLN na całym rynku a na spółkach z indeksu WIG20 zbliżyły się do 600 mln PLN. Taka sytuacja wyraźnie wskazuje na to, iż mimo słabego zainteresowania naszymi akcjami ze strony inwestorów zagranicznych, również rodzimi inwestorzy ograniczają zakupy, które ostatnio koncentrowały się głównie na sektorze małych i średnich spółek.
Rosnące ceny obligacji amerykańskich skutecznie odciągają kapitał zwłaszcza z rynków wschodzących. Wygląda na to, że to właśnie atrakcyjność amerykańskiego rynku długu nie pozwala na istotne osłabienie dolara. Wczoraj co prawda amerykańska waluta lekko straciła na wartości ze względu na niekorzystne publikacje makroekonomiczne, to jednak kluczowe dane jakie napłyną w tym tygodniu na rynek w piątek każą inwestorom zachować ostrożność. Dziś rano o godz. 8.30 za euro płaci się 1,2757 dolara.
Wczorajsze lekkie umocnienie wspólnej waluty oraz jena względem dolara pomogło naszej walucie. Dziś rano za euro płaci się 3,97 zł a za dolara 3,10 zł. Dwudniowe umocnienie złotego może dziś zostać technicznie skorygowane a sprzyjać temu mogą przedpołudniowe publikacje makroekonomiczne ze strefy euro. Ekonomiści oczekują bowiem spadku dynamiki inflacji PPI, co może mieć wpływ na czwartkową decyzję ECB, kiedy to spodziewana jest podwyżka głównej stopy z 3% do 3,25%. Ważny jednak będzie komunikat uzasadniający decyzję w sprawie stóp procentowych. Z niego bowiem uczestnicy rynku będą starali się wywnioskować jakie będą dalsze działania władz monetarnych 12-tki.