Nasiliły się głosy, że do podwyżki stóp procentowych mogłoby dojść już pod koniec czerwca b.r., gdyż presja inflacyjna jest coraz bardziej widoczna (opublikowana w ubiegłym tygodniu majowa inflacja CPI również przewyższyła prognozy i wyniosła 2,3 proc. r/r) i członkowie RPP nie powinni zbytnio ociągać się z decyzjami. Tak jak pisałem we wczorajszym komentarzu, może się okazać, że tym który przechyli szalę na stronę „jastrzębi” będzie umiarkowany do tej pory Jan Czekaj. Czy jednak, aby na pewno Rada w obecnym składzie zdecyduje się na takie wyprzedzające posunięcie już teraz? Na pewno część z członków będzie chciała zaczekać na publikacje danych o majowej produkcji przemysłowej (poznamy ją dzisiaj o godz. 14:00) i informacje o sprzedaży detalicznej, które zostaną opublikowane w przyszłym tygodniu. Tymczasem dzisiejsze figury wcale nie muszą być aż tak pozytywne – oczekuje się, że dynamika produkcji wyniosła w maju od 10,1 proc. r/r do 10,4 proc. r/r, wobec 12,4 proc. r/r odnotowanych w kwietniu. Nie można jednak wykluczyć, że odczyt będzie jednocyfrowy, a wtedy prawdopodobieństwo czerwcowej podwyżki stóp procentowych wyraźnie spadnie. Zwłaszcza, jeżeli publikowane dodatkowo dane o cenach produkcji (PPI) będą niższe od 2,2 proc. r/r. To z kolei może przyczynić się do nieznacznego osłabienia złotego, co byłoby zgodne z prezentowanym wczoraj scenariuszem.
Dzisiaj po godz. 10:40 za jedno euro płacono średnio 3,7830 zł, za dolara 2,8180 zł, a szwajcarski frank wart był 2,2750 zł. Tym samym nieznacznie zostały naruszone wskazywane ostatnio poziomy 3,79 zł i 2,82 zł. To jednak nie powinno znacząco wpłynąć na zmianę scenariusza zakładającego powrót notowań odpowiednio w okolice 3,80-3,81 zł i 2,84-2,85 zł na przestrzeni kolejnych dni. Przyczynić się do tego mogą nie tylko dzisiejsze dane makro z kraju, a także zachowanie się rynków zagranicznych. Wczoraj notowania EUR/USD zdołały utrzymać się powyżej figury 1,34 pomimo chwilowego spadku w okolice 1,3380 wywołanego słabszym odczytem niemieckiego indeksu ZEW (nieoczekiwanie spadł on do 20,3 pkt.). Dane z amerykańskiego rynku nieruchomości były natomiast neutralne – liczba pozwoleń wzrosła o 3 proc. m/m, a rozpoczętych budów spadła o 2,1 proc. m/m. Jednak w połączeniu ze słabym odczytem indeksu nastrojów pośredników NAHB z poniedziałku, ogólna wymowa pozostała negatywna. Inwestorzy nadal obawiają się, że sytuacja w tym sektorze będzie ciążyć na całej gospodarce. To przyspieszyło korektę ostatnich silnych wzrostów rentowności amerykańskich obligacji. Analiza techniczna wskazuje jednak, iż pomału dobiega ona do końca, co tym samym powinno przełożyć się na umocnienie dolara względem euro w najbliższych dniach. Kurs EUR/USD znalazł się dzisiaj we wskazywanej do sprzedaży strefie 1,3430-50. Wydaje się, że w perspektywie kilku dni ten rynek znajdzie się 100 punktów niżej. Fakt braku publikacji szczególnie istotnych danych makroekonomicznych w najbliższych dniach nie powinien temu przeszkodzić. Znacznie ciekawiej prezentuje się sytuacja na parze GBP/USD. Publikacja zapisków Banku Anglii z czerwcowego posiedzenia nieco zaskoczyła rynek – za utrzymaniem stóp procentowych na poziomie 5,50 proc. opowiedziało się 5 z 9 członków MPC. Na rynku spodziewano się, iż rozkład głosów wyniesie 7:2. To pokazuje dosyć dużą polaryzację i znacznie zwiększa prawdopodobieństwo kolejnej podwyżki w terminie do sierpnia b.r. Trudno jednak jednoznacznie określić, czy te informacje będą miały pozytywny wpływ na notowania GBP/USD – silna strefa oporu rozciąga się już w przedziale 1,9940-60. O godz. 10:42 notowania GBP/USD wynosiły 1,9915, a EUR/USD 1,3418.