Początek i koniec miesiąca to zwykle okres regulowania rat kredytowych. Niestety zarówno końcówka maja, jak i początek czerwca przyniosły wzrost notowań franka szwajcarskiego.
W piątek kurs franka po raz pierwszy od końca kwietnia pokonał granicę 3 zł. Bariera ta jest istotna nie tylko z psychologicznego punkt widzenia, ale również ze względu na analizę techniczną, którą sugerują się inwestorzy i krótkoterminowi spekulanci handlujący walutami na elektronicznych platformach. Pamiętamy, że frank zaczął tanieć wobec złotego pod koniec lutego, czyli niemal dokładnie w momencie, gdy na rynkach finansowych wyraźnie wzrosła skłonność do podejmowania ryzyka, a międzynarodowy kapitał przesunięty został w obszary, które jeszcze kilka tygodni wcześniej postrzegano jako najbardziej niebezpieczne. Jeżeli ta tendencja zdołałby się utrzymać dłużej w ciągu kolejnego kwartału złoty powinien zachowywać się spokojnie. Lecz bardziej prawdopodobne jest to, że inwestorzy po trzech miesiącach zaczną realizować zyski, co oznaczać będzie osłabienie naszej waluty, która niezmiennie wrzucana jest do koszyka z metką „Europa Środkowo-Wschodnia”.
Pierwszym niepokojącym sygnałem w tym tygodniu było fiasko emisji rządowych obligacji Łotwy. Trzeba pamiętać także, że polska Rada Polityki Pieniężnej nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa jeśli chodzi o stopy procentowe i jeżeli na najbliższym posiedzeniu zostaną one obniżone, zagraniczni inwestorzy będą mieli mniej argumentów za pozostawieniem kapitału w Polsce. Rynek spodziewa się również weryfikacji założeń budżetowych, lecz trudno powiedzieć na ile zostało już uwzględnione w obecnym kursie franka i innych walut.
W ciągu ostatniego miesiąca frank szwajcarski podrożał o ok. 3 proc. co oznacza, że do każdego 1 tys. zł raty kredytu w szwajcarskiej walucie, należy doliczyć ok. 30 PLN.
Łukasz Wróbel
Źródło: Open Finance