Bez inwestorów z USA, światowe giełdy pogrążyły się w letargu oczekując, że to właśnie z Wall Street muszą nadejść kolejne impulsy. To wróży leniwe przedpołudnie w Europie.
Inwestorzy w USA wybrali się wczoraj do kin na premierę nowej części „Transformers”, która odnotowała rekordową sprzedaż biletów zanotowaną w dniu święta Niepodległości. Ale dla inwestorów z Azji ten rekord nie miał najmniejszego znaczenia.
Wynik notowań był mieszany – od 0,8 proc. zwyżki w Seulu, przez 0,1-proc. wzrost Nikkei po 0,8 proc. spadek w Singapurze. Premier Japonii zaproponował nowy pakiet wydatków o wartości 25 mld USD, który miałby stymulować gospodarkę, ale rynek nie zareagował, ponieważ ten plan wymagałby ratyfikacji w parlamencie, a najnowsze sondaże wskazują, że ponad 70 proc. społeczeństwa życzyłoby sobie dymisji premiera przed końcem sierpnia. Wygląda więc na to, że plan Kana jest nie tyle planem ratunku dla gospodarki, co własnego gabinetu. Indeks giełdy w Szanghaju spadł o 0,5 proc. prowadzony w dół przez banki, ponieważ agencja Moodys uznała, że stopień kredytów udzielonych jednostkom organizacyjnym państwa jest wyższy niż szacowano wcześniej, a poziom złych kredytów może sięgać 8-12 proc.
W Europie możemy oczekiwać spokojnego otwarcia, być może lekko ujemnego ze względu na niewielki spadek kontraktów na S&P500 w handlu przedsesyjnym. Inwestorzy poznają do 10:00 odczyty indeksów PMI dla sektora usług w największych gospodarkach strefy euro i samej strefy, ale zwykle to indeks sektora produkcji miał większy wpływ na notowania. Dlatego możliwe, że do rozpoczęcia handlu w USA niewiele będzie się na rynkach działo. Zresztą giełdy amerykańskie też nie mają dziś zbyt wielu impulsów wynikających z przewidzianych na dziś publikacji (o 16:00 poznamy dane o majowych zamówieniach w przemyśle). Impulsów mogą dostarczyć wydarzenia poza rynkowe, takie jak dwa wnioski złożone do niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego o sprawdzenie konstytucjonalności pomocy dla Grecji. Oczywiście zawsze można też liczyć na polityków wypowiadających się w sprawie pomocy dla Grecji, lub po drugiej stronie, o zwiększeniu zadłużenia USA.
Obraz na warszawskiej giełdzie nie powinien się różnić od tego, co oglądaliśmy wczoraj, WIG20 wpadł w pułapkę własnego lenistwa. Teraz wybicie indeksu ponad 2830 pkt (szczyt z wczoraj i z czwartku) lub spadek poniżej 2792 pkt (dołki z piątku i czwartku) mogą być uznane za rozstrzygające impulsy dla koniunktury w najbliższym terminie. Z tego powodu inwestorzy mogą nie być skłonni do zawierania zbyt wielu transakcji, aby nie rozstrzygać kluczowych kwestii zanim nie zrobi tego Wall Street.
Źródło: Noble Securities SA