A jak ktoś z wyborców nie umie się posługiwać kalkulatorem, czego, sądząc po wynikach różnych wyborów, wykluczyć całkowicie nie można, taniej byłoby jakby NBP udostępnił on line kursy walutowe i nawet sam płacił operatorom komórkowym za połączenia.
Ale właśnie się okazało, że analitycy jednego z wielkich globalnych banków, którzy prognozowali kurs złotego na koniec 2009 roku na 2,81 euro, pomylili podobno euro z dolarem.
Już prawie byłem przekonany, że koniecznie euro trzeba wprowadzić, żeby się analitycy z bankowi nie musieli dłużej męczyć, ale sobie przypomniałem, że jeszcze zostanie im kilka innych walut do przeliczania. Więc jedna mniej, jedna więcej może nie zrobi im takiej różnicy, jak nam zrobi wprowadzenie euro…
Ale przynajmniej zrozumiałem używany przez zwolenników euro powód, dla którego są za przyjęciem euro. Oni sami się mylą, ale zwalają to na innych…
Gorzej będzie tylko, jak się tak nasi przedstawiciele w ERM2 „walną” o złotówkę jak będą ustalać kurs wymiany. Bo przecież oni też używają tego samego argumentu, że się można pomylić…