Amerykański sekretarz skarbu uważa, że skup złych kredytów to nie jest najbardziej efektywne wykorzystanie tych środków. Najkorzystniejsze wydaje się – według niego – wpompowanie pieniędzy bezpośrednio do banków w zamian za uprzywilejowane akcje. Paulson stwierdził także, że państwo samo nie jest w stanie ocalić amerykańskiej gospodarki. Potrzebna jest tu pomoc sektora prywatnego, który – poza branżą finansową i motoryzacyjną – cieszy się nienajgorszym zdrowiem.
„– Naszym zadaniem jest zachęcenie sektora prywatnego do inwestycji. Musimy zabezpieczyć pieniądze amerykańskich podatników – przekonywał Paulson. Pieniądze nie zostałyby wykorzystane wyłącznie na wsparcie sektora bankowego, ale instytucji finansowych w ogóle. Wsparcie państwa potrzebne będzie również na ubezpieczenie kredytów samochodowych, kredytów na kartach kredytowych czy pożyczek studenckich.” – czytamy w „Rzeczpospolitej”.
Sekretarz skarbu ogłosił też, że firmy motoryzacyjne nie zostaną zasilone pieniędzmi z pakietu pomocowego, o czym mówiło się w USA. Zapowiedział, że istnieje możliwość powołania kolejnego pakietu, jednak najpierw należy wydać wszystkie środki z pierwszej puli.
„Rzeczpospolita” podaje: „– Dzisiaj już wiemy, że 700-miliardowy pakiet nieco poprawił nastroje konsumentów, ale jakiekolwiek gospodarcze prognozy stały się jeszcze trudniejsze do sformułowania. Nie jest wykluczone, że nowe środki zostaną umieszczone na gigantycznym rządowym koncie oszczędnościowym lub wydane na infrastrukturę, pomoc dla osób dotkniętych kryzysem, opiekę zdrowotną i oświatę – powiedział Paulson.”
Należy jednak zwrócić uwagę, że Paulson planuje zbudowanie pakietu, którym zarządzać będzie już nowa administracja. Może się wtedy okazać, że priorytety są zupełnie inne.
Więcej na ten temat w artykule Danuty Walewskiej „Koniec skupu złych kredytów” w dzisiejszym wydaniu „Rzeczpospolitej” na stronie B4.
KW