Dom startowy to idea nieruchomości „na dobry początek”, która nie dość że ekologiczna, ma być też niedroga. I szybka – bo po co czekać na dom latami, skoro można postawić go w cztery tygodnie. Koncepcja składania domu z gotowych elementów to przedłużenie meblarskiej filozofii Ikei.
Określenie „starter house” (w wolnym tłumaczeniu: pierwszy dom), czyli tak zwany dom startowy oficjalnie figuruje wśród haseł Wikipedii. Termin wszedł do powszechnego użycia zwłaszcza tam, gdzie problemy z zakupem pierwszego mieszkania to chleb powszedni, biorąc pod uwagę ograniczony zasób mieszkań, wygórowane ceny i utrudniony dostęp do kredytu. Dlatego ze sporym entuzjazmem przyjmowane są wszelkie pomysły, z jakimi rynek wychodzi do kupujących pierwsze M. Nie inaczej było, gdy Ikea i Skanska ogłosiły, że mają własny pomysł na niedobór lokali.
Hasło promujące ich produkty mieszkaniowe w Szwecji brzmi: ‘Bo bra, bo billigt’ („mieszkaj z głową, mieszkaj tanio”). Zdaniem pomysłodawców, oba warunki jednocześnie spełniać mogą domy składane z kilkudziesięciu gotowych elementów.
Kilka wzorców do wielokrotnego użytku
Historia budynków sygnowanych znakiem potentata meblowego IKEA i firmy budowlanej SKANSKA (nazwano je BoKlok), rozpoczyna się w połowie lat 90., w Szwecji. Jak deklarują wtedy twórcy, BoKlok wyprzedzi tradycyjną koncepcję budownictwa prefabrykowanego o krok, oferując trwałe domy w dużej liczbie i krótkim czasie. Tak ma brzmieć skandynawska recepta na problemy mieszkaniowe Europy.
Sam design, jako efekt pracy szwedzkich i brytyjskich architektów, to wyraz skandynawskiego stylu, minimalistycznego i użytkowego zarazem. Konstrukcja budynków ma umożliwić maksymalnie efektywne zagospodarowanie niewielkiej przylegającej do nich przestrzeni. Materiały użyte w konstrukcji i do wyposażenia są energooszczędne, czym wpisują się w koncepcję zrównoważonego budownictwa.
Domy składa się z belek i elementów stalowych. Według założeń IKEA, sufity mają być wysokie, a okna duże, celem uzyskania w niewielkiej kubaturze przestronności i dobrego doświetlenia. W kuchniach i łazienkach gotowe do użytkowania wyposażenie – meble, jak można się spodziewać – marki IKEA. BoKlok to nie jeden odtwarzalny schemat budynku, ale kilka. W odpowiedzi na różne potrzeby przygotowano wersję z jedną, dwoma lub trzema sypialniami. Projektanci zapowiadają, że na tym nie poprzestaną.
Brytyjczycy też stawiają domy z pudełka
Nieruchomościowa oferta IKEA to nic innego, jak tylko kolejna odsłona budownictwa prefabrykowanego. Głośniejsza o tyle, że uwagę przykuwa przede wszystkim marka oferentów, znanych z hołdowania prooszczędnym rozwiązaniom. Sama technologia nie jest jednak niczym, co nie byłoby już znane na rynku jako tania i szybka forma zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych.
Jednym z konkurentów IKEI na rynku tanich domów startowych jest brytyjski Debut firmy Redrow. Materiały konstrukcyjne są podobne – lekki stalowi szkielet, ekologiczne surowce i starannie zaplanowana, szczelna konstrukcja mają powodować, że i te obiekty wpisują się w politykę energooszczędności budynków.
Gdzie, za ile i czy faktycznie z pudełka
W Szwecji stoi dziś niespełna tysiąc domów typu BoKlok. W 2002 roku pojawiły się w Finlandii, rok później w Norwegii, od 2004 dostępne są w Danii, ostatnio również w Wielkiej Brytanii i Niemczech. Łącznie we wszystkich krajach – około czterech tysięcy.
Z samego założenia BoKlok ma kosztować mniej, niż dostępny na rynku dom jednorodzinny podobnej kubatury. Przyjęto wszak strategię budownictwa niskokosztowego, dla osób zarabiających rocznie nie więcej, niż 15-35 tys. funtów. Ceny domów różnią się natomiast w zależności od lokalnych warunków, w tym ceny gruntów, jednak zawsze powinny być niższe od rynkowych. Dodatkowym ukłonem w stronę nabywców nieruchomości miał być system finansowania pozwalający najpierw wynająć dom, a później stopniowo nabywać kolejne w nim udziały tak, by dopiero po pewnym czasie posiąść go na własność.
Jaki to koszt?
Za BoKlok z jedną sypialnią trzeba zapłacić ok. 100 tys. funtów brytyjskich, przy dwóch sypialniach cena sięga 132,5 tys. funtów, a przy trzech pokojach należy liczyć się z wydatkiem rzędu 150 tys. funtów. Najmniejszy DEBUT to koszt od czterdziestu kilku tysięcy funtów brytyjskich w górę. Istotnie „niedrogo”? Na pewno nie jak na polskie warunki. A może da się chociaż na tym zarobić? Domy tej firmy będzie można swobodnie odsprzedawać, w przypadku IKEA odsprzedaż również będzie możliwa, lecz tylko osobom kwalifikującym się do niskokosztowego mieszkalnictwa.
Do IKEI wciąż tylko po meble
Mimo idei polegającej na składaniu domu z wielu kawałków, części do BoKlok nie można kupić w sklepie IKEA i złożyć na własną rękę. Budową zajmują się wyspecjalizowane firmy budowlane, które stawiają konstrukcję z kilkudziesięciu wyprodukowanych wcześniej w fabryce elementów w ciągu kilku tygodni. Zrealizowanie marzenia o domu w tak krótkim czasie wydaje się z polskiej perspektywy bardzo kuszące. Jednak nawet, gdyby produkty Ikei były dostępne w kraju, trudno oczekiwać, że ustawią się po nie kolejki.
Problem nie w marce czy cenie, ale w mentalności – budownictwo prefabrykowane nie jest i długo jeszcze nie będzie w Europie Środkowej standardem równym tradycyjnemu budownictwu indywidualnemu. Solidność konstrukcji i energooszczędność prefabrykowanych budynków przekonują nadal niewielu. W efekcie ten sposób stawiania domów nadal uchodzi za ofertę dla wybranych, a nie dla mas. Ostatnią, ale wciąż skuteczną przynętą, wydaje się cena i atrakcyjna forma finansowania zakupu.
Malwina Wrotniak
[email protected]
Źródło: Bankier.pl