Warszawska giełda od początku roku staje się idealnym targetem dla firm farmaceutycznych, specjalizujących się w lekach nasercowych. Bowiem trzeba mieć naprawdę mocne nerwy, żeby się nie poddać panice. „Tak emocjonującej sesji na giełdzie inwestorzy nie przeżyli od dobrych kilku lat. We wtorek w ciągu kilku godzin można było zbić lub stracić fortunę. Nawet notowania wielkich, stabilnych firm jeździły w górę i w dół niczym roller coaster. Zaczęło się źle. Po poniedziałkowej panice, kiedy indeks WIG20 spadł o niemal 7 proc., zaś nawet solidne spółki – jak PKO BP czy KGHM – traciły po 9-10 proc., część obserwatorów miała nadzieję, że wreszcie pojawią się kupujący taniejące w oczach akcje. Tymczasem we wtorek rano indeksy znów ostro zanurkowały” informuje Gazeta Wyborcza.
Fatalne informacja nadchodzące z azjatyckiego rynku spowodowały, że „polskich inwestorów znów ogarnął szał wyprzedaży. WIG20 tąpnął o kolejne prawie 5 proc.! To oznaczało, że licząc od początku roku – a więc w ciągu zaledwie trzech tygodni – jego przecena sięgnęła już 29 proc. Tak szybko w tak krótkim czasie akcje nie taniały od czasów wielkiego krachu w 1994 r.” wskazuje Gazeta Wyborcza.
W tej sytuacji wszyscy czekali na reakcję największych światowych banków centralnych. Ze Stanów Zjednoczonych przyszła informacja o znacznym obniżeniu stóp procentowych przez Fed, co wywołało chwilowy entuzjazm na giełdach. Ostatecznie sesja zakończyła się na niewielkim plusie. „Na popołudniowym zamknięciu WIG20 zyskał 1,8 proc. w stosunku do końca poniedziałkowej sesji, zaś indeks całej giełdy WIG zarobił 1,4 proc” czytamy w Gazecie Wyborczej.
Jaki scenariusz przewidywany jest dla naszego lokalnego rynku? Specjaliści są zgodni, los giełdy pozostaje obecnie w rękach klientów funduszy inwestycyjnych. „W czarnym scenariuszu spanikowani klienci mogą wycofać z funduszy nawet jeszcze ponad 10 mld zł. Niewykluczone bowiem, że nawet jedna trzecia wszystkich pieniędzy w funduszach akcji należy do mało doświadczonych inwestorów przyciągniętych reklamami obiecującymi krociowe zyski” uważa cytowany przez Gazetę Wyborczą Krzysztof Stupnicki, prezes AIG TFI. Zdaniem powierników „giełda jesienią była przewartościowana, ale dziś wpadła w drugą skrajność – akcje są zbyt tanie w stosunku do „prawdziwej” wartości” zauważa Gazeta Wyborcza.
Inwestowanie na giełdzie jeszcze parę miesięcy temu wydawało się bezpiecznym sposobem na całkiem niezłe pieniądze. Przekonanie to wzmacniały reklamy funduszy inwestycyjnych, wskazujących na krociowe zyski możliwe do uzyskania na warszawskiej giełdzie. Jednakże po wydarzeniach ostatnich tygodni zarabianie na giełdzie stało się sportem dla zuchwałych, a większość klientów zalicza się jednak do osób ostrożnych.
Więcej informacji na temat sytuacji na warszawskiej giełdzie znajduje się w dzisiejszej Gazecie Wyborczej, w artykule Macieja Samcika „Horror z happy endem”.
JW