Paliwo, ubezpieczenia, przeglądy, naprawy – samochód to skarbonka pieniędzy. Jeśli jednak zaczniesz się zastanawiać jak zaoszczędzić część tych wydatków, to może się okazać, że do twojej prawdziwej skarbonki trafi nawet 3,7 tys. zł rocznie.
Ile wydajesz na samochód? Aż strach liczyć, bo to jedna z najpoważniejszych pozycji w domowym budżecie. Wystarczy, że masz pojazd, który spala średnio 8 litrów benzyny na 100 km i przejeżdżasz nim rocznie 20 tys. km. Przyjmując podawaną przez portal e-petrol.pl średnią cenę paliwa na dzień 16.10, czyli 5,49 zł za litr, okazuje się, że rocznie wlewamy do baku prawie 8,8 tys. zł! Ubezpieczenie to też kilka tysięcy złotych rocznie, a pechowi posiadacze psujących się samochodów na naprawy również mogą wydać majątek. Podpowiadamy więc, co zrobić, żeby nieco zaoszczędzić na wydatkach związanych z czterema kółkami.
Nie bądź rajdowcem
Najprostszy sposób na oszczędzanie paliwa, i do tego dostępny dla każdego to ecodriving. Chodzi o to, żeby jeździć samochodem jak najbardziej efektywnie i redukować spalanie, a przy okazji zwiększać bezpieczeństwo na drodze i zmniejszać wpływ emisji spalin na środowisko. Jak podaje portal www.ecodrive.org jeżdżąc bardziej ekologicznie rocznie można ograniczyć zużycie paliwa o 5-15 proc. Jak to zrobić? Trzeba zmienić nawyki i przede wszystkim jeździć bardzo spokojnie. Na zielonym świetle nie startować jak kierowca Formuły 1, a na czerwonym nie dojeżdżać szybko, i potem gwałtownie hamować. Dobrze jest przewidywać sytuację na drodze, tak by unikać zbędnego przyspieszania i hamowania.
Motoryzacyjni eksperci zalecają też jazdę na jak najwyższym biegu, i nie dojeżdżanie do skrzyżowania na jałowym biegu. Ważne będzie również dbanie o odpowiednie ciśnienie w oponach i nie wożenie w bagażniku zbędnych rzeczy, bo każde 10 kg obciążenia samochodu to spalanie większe o 0,1 litra na 100 km. To tylko wycinek z całej listy zasad ecodrivingu, które umiejętnie stosowane przyniosą nam wspomniane oszczędności. Jeśli naszemu przykładowemu kierowcy, czyli temu, który wydaje 8,8 tys. zł na paliwo rocznie, uda się zmniejszyć spalanie o 10 proc., to w jego kieszeni zostanie aż 878 zł.
Nie przepłacaj za paliwo
W ciągu ostatnich kilku lat ceny paliw poszły tak mocno do góry, że nie sposób już nie zwracać na nie uwagi. Może zatem warto szukać stacji benzynowych, które są nieco tańsze? I nie muszą to wcale być punkty o nieznanej nam nazwie, oferujące paliwo niewiadomego pochodzenia. Przykładem może być sieć należąca do dużego polskiego koncernu paliwowego, który obok stacji pod swoją marką prowadzi również stacje lokalne pod inną nazwą. Na tych mniejszych stacjach nie zdobywamy punktów lojalnościowych, ale benzynę, czy olej mamy wyraźnie tańsze. Nawet w ramach tej samej sieci, w poszczególnych częściach miasta ceny mogą się mocno różnić, choć oczywiście nie opłaca się jeździć zbyt daleko, bo gra nie będzie warta świeczki. Niemniej warto sprawdzić, czy nie mamy tańszych stacji np. po drodze do pracy. Oszczędzić pozwalają również stacje samoobsługowe. A w trasie warto pamiętać, że lepiej zatankować auto przed autostradą, bo tam zazwyczaj ceny są już wyższe. Jest szansa, że uda się zaoszczędzić 10 groszy na litrze, a to w naszym przykładzie oznacza 160 zł rocznie.
Ego wielkości samochodu
Zdarza się, że samochód służy nam nie tylko do przemieszczania się, ale również do bardziej prozaicznych celów, jak chociażby wzbudzenie zazdrości u sąsiadów. Jeśli jeździmy głównie po mieście, to np. pojazd typu SUV wydaje się być zbyteczny. Jeśli poskromimy nieco nasze zapędy do dużych samochodów i luksusu, a wybierzemy coś małolitrażowego, możemy sporo zaoszczędzić. Wracając do naszego przykładu, gdyby nasz kierowca przesiadł się do auta spalającego o 2 litry benzyny mniej, to w jego kieszeni w ciągu roku zostałoby prawie 2,2 tys. zł.
Samotność kosztuje
W Stanach Zjednoczonych na autostradach są specjalne pasy dla samochodów, w których jadą więcej niż dwie osoby. U nas nie ma jeszcze takich zachęt do ekonomicznego podróżowania, jednak i bez tego warto pomyśleć o tym, by nie jeździć samochodem w pojedynkę, bo to się po prostu nie opłaca. Lepszym rozwiązaniem jest carpooling, czyli dzielenie się wolny miejscami w aucie. Z amatorami wspólnych podróży możemy się skontaktować przez specjalne serwisy internetowe jak chociażby blablacar.pl, czy carpooling.pl. Najłatwiej będzie znaleźć kogoś na podróż do innego miasta, ale można też szukać osób, które przemierzają tą samą drogę do miejsca pracy. Wracając do naszego przykładowego kierowcy, gdyby cztery razy do roku udało mu się znaleźć współpasażera na podróż na dystansie 500 km, to rocznie zaoszczędziłby 439 zł.
Autobus czerwony
Stosowanie się do powyższych rad pozwoliłoby rocznie zaoszczędzić prawie 3,7 tys. zł. Jeśli jednak dla kogoś to wciąż mało, to mamy jeszcze jedno, bardziej radykalne rozwiązanie. Sprzedaż samochodu i korzystanie z komunikacji miejskiej. Nie dość, że uwolni to nas od wszystkich kosztów związanych z autem, to jeszcze uwolni zamrożoną w nim gotówkę, której przecież z roku na rok jest coraz mniej, bo pojazd traci na wartości. Oczywiście to rozwiązanie nie będzie możliwe dla wszystkich, bo często samochód jest niezbędny, ale można też spróbować łączyć własny transport z publicznym. Wycieczkę do centrum dużego miasta w godzinach szczytu lepiej zrobić komunikacją miejską, bo nie dość, że wyjdzie taniej, to jeszcze będzie szybciej. Poza tym do dyspozycji mamy jeszcze rowery, w wielu miastach dostępne w ramach publicznych systemów rowerów miejskich. W tym przypadku oprócz budżetu możemy podreperować również własne zdrowie.
Marta Domańska-Trzaskoma, ekspertka Banku BGŻOptima