Kredyty konsumenckie w Unii
Rynek kredytów konsumenckich w Unii Europejskiej jest wart ponad 800 mld euro i notuje średniorocznie ośmioprocentowy wzrost. Jednak nawet w krajach unii walutowej można zauważyć duże zróżnicowanie oferty kredytowej, np. w 2007 roku średnia stopa oprocentowania w Portugalii wyniosła ok. 12 proc. w porównaniu do nieco powyżej 6 proc. w Finlandii.
Obecnie mniej niż 1% udzielanych kredytów to kredyty transgraniczne. Prawodawcy mają nadzieję to zmienić. „Dyrektywa o sprawie umów o kredyt konsumencki” ma zwiększyć konkurencyjność rynku poprzez zharmonizowanie prawa krajów Wspólnoty. Jednym z celów dyrektywy jest także udostępnienie konsumentom produktów kredytowych, które nie są dostępne na ich rynku.
Założenia dyrektywy
Oprócz otwarcia rynku kredytów konsumenckich głównym założeniem dyrektywy jest zwiększenie ochrony osób korzystających z tego typu produktów. Warto zauważyć, że wiele z zapisów projektu znajduje się już w polskim prawodawstwie, w ustawie o kredycie konsumenckim. Jednak nie we wszystkich krajach członkowskich ochrona jest taka sama, np. w Czechach banki nadal każą sobie słono płacić za wcześniejszą spłatę kredytu. W polskim prawie dyrektywa zmieniłaby natomiast kwotę kredytu objętego regulacjami. Dyrektywa dotyczyć będzie bowiem najprawdopodobniej zadłużenia w wysokości od 200 do 75 tys. euro (obecnie w Polsce do 80 tys. zł). W ten zakres wejdą pożyczki udzielane w ramach kart kredytowych, wyłączone zostanie natomiast zadłużenie na kartach z odroczonym terminem płatności oraz kredyty hipoteczne lub przeznaczone na cele mieszkaniowe.
Zapisy dyrektywy mają ułatwić porównywanie ofert kredytowych i świadome podejmowanie decyzji o zadłużaniu się. Przepisy zakładają bowiem ustandaryzowanie informacji przekazywanych klientowi przed podpisaniem umowy, oraz wymogi, które musi spełniać reklama tego typu produktów finansowych. Ponadto legislatorzy chcą wprowadzić obowiązek badania zdolności kredytowej kredytobiorcy. Dyrektywa określa także informacje umowne, sposób obliczania rzeczywistej rocznej stopy procentowej, prawo do odstąpienia od umowy, oraz prowizję pobieraną za przedterminową spłatę.
Rozwiązanie już blisko?
Właśnie to ostatnie zagadnienie okazało się najbardziej kontrowersyjne w negocjacjach nad ostatecznym kształtem dyrektywy. „Jest to najbardziej problematyczna kwestia, jaka przed nami stoi” – mówi Andreas Striegnitz z sekretariatu Komisji Rynku Wewnętrznego i Ochrony Konsumentów. Rada Unii Europejskiej we wspólnym stanowisku proponuje, aby spłata kredytów do 100 tys. euro, wcześniej niż rok przed terminem była obciążona prowizją nie większą niż 1 proc, a do roku – maksimum 0,5 proc. Pojawiły się jednak i inne opinie na ten temat, a nawet pozostawienie kwestii wcześniejszej spłaty prawodawstwu państw członkowskich. Jak wynika z relacji Cezarego Lewanowicza, rzecznika Komisji, debata nad rekompensatą za przedterminową spłatę zdominowała również piątkowe nieformalne rozmowy trójstronne między przedstawicielami parlamentu, Komisji Europejskiej i Rady, których celem było osiągnięcie kompromisu przed środowym posiedzeniem plenarnym.
Mimo to istnieje duże prawdopodobieństwo, że trwające od 2002 roku prace nad dyrektywą dotrą jutro do finiszu. W ostatni piątek dwie z największych grup politycznych parlamentu (ALDE i PSE) osiągnęły porozumienie, co do brzmienia projektu. Jeżeli w środowym głosowaniu zdobędą poparcie innych posłów, jest szansa, że dyrektywa zostanie w końcu przyjęta. Zarówno Rada, jak i Parlament chciałyby bowiem uniknąć trzeciego czytania i związanej z nim procedury zgody.
Ciemne strony dyrektywy
Jednak, jak zauważa Kurt Fechner (EPL-ED), poseł sprawozdawca dyrektywy i zarazem jej ostry krytyk, nowe ustawodawstwo raczej nie zachęci klientów do korzystania z transgranicznych pożyczek na większą skalę. Jego zdaniem przytłaczająca większość Europejczyków będzie nadal wybierać produkty rodzimych instytucji finansowych, które zazwyczaj darzą większym zaufaniem. Nie bez znaczenia jest także bariera językowa pojawiająca się między potencjalnym kredytodawcą a konsumentem. Lechner wyraża również obawę, że zapisy dyrektywy mogą wpłynąć na zwiększenie biurokracji w instytucjach finansowych, co z kolei wpłynie na koszt kredytów.
