Najnowsze dane brytyjskiego stowarzyszenia Financial Fraud Action UK pokazują, że odsetek kradzieży pieniędzy przy użyciu kart zbliżeniowych wśród wszystkich oszustw bankowych jest minimalny. Zadaje to kłam popularnemu przeświadczeniu o rzekomym niebezpieczeństwie związanym z użytkowaniem takich kart.
W zeszłym roku w wyniku oszustw kartowych w Wielkiej Brytanii zostało skradzionych ponad 479 mln funtów co było liczbą nieznacznie większą niż rok wcześniej. O wiele mniej pieniędzy utracono w wyniku oszustw dotyczących bankowości internetowej. Było to ponad 60 mln funtów, a liczba ta zwiększyła się o połowę w porównaniu z ubiegłym rokiem. Co ciekawe, wiele z tych przestępstw zostało dokonanych bez użycia phishingu, albo wyrafinowanych wirusów komputerowych wykradających dane ofiary. Coraz częściej oszuści po prostu dzwonią do klientów banków i podając się za policjantów albo pracowników danej placówki, proszą o podanie takich informacji jak numer konta, kod PIN albo jednorazowe kody do przelewów.
Najmniejsze straty odnotowano w związku z oszustwami w zakresie usług e-commerce i kart zbliżeniowych. Te drugie są na tyle minimalne, że na każde wydane przy użyciu karty zbliżeniowej 100 funtów przypada skradzione 0,7 pensa. Jest to wniosek ciekawy o tyle, że w Polsce karty zbliżeniowe wciąż jawią się jako mało bezpieczne. Najczęstszym zarzutem dotyczącym zbliżeniówek jest brak potrzeby użycia PIN-u przy zakupach poniżej 50 złotych, co stwarza możliwość użycia jej przez osoby niepowołane. Inne zarzuty, np. dotyczące możliwości niepostrzeżonego zeskanowania danych z karty mają niewiele wspólnego z rzeczywistością.