Po blisko roku opóźnienia, Noble Bank wypuszcza na masowy rynek karty kredytowe pod marką „Keep it simple”. Dystrybutorem kart jest Open Finance i to właśnie fragment jego loga jest na karcie. Motywem przewodnim tej karty jest zachowanie prostoty, co wyraża się w wyjątkowo prostej tabeli opłat i prowizji, gdzie liczba zer jest imponująca. Pod tym względem można powiedzieć jedno – bardzo dobra karta o jednym z najdłuższym na rynku okresie bezodsetkowym – 59 dni.
Jak ocenić dobrą kartę kredytową? Wszystko zależy od potrzeb klienta. Generalnie można tutaj powiedzieć, że mamy dwa typy klientów – zawsze spłacających limit i dla nich liczy się przede wszystkim opłata za wydanie karty i okres bezodsetkowy, a także osoby które na krócej lub dłużej korzystają z kredytu w karcie. W ich przypadku ważne jest oprocentowanie – im niższe tym lepiej – zwłaszcza jeśli wpadają w kredyt stale, a nie sporadycznie. Open oczywiście karty będzie oferował obu grupom klientów, jednak bez wątpienia najlepsza jest dla tych pierwszych.
Kryzys finansowy spowodował na rynku kredytówek sporo zmian. Jedną z najważniejszych jest to, że różnica pomiędzy najwyżej, a najniżej oprocentowaną kartą bardzo zmalały. Z jednej strony banki musiały obniżyć oprocentowanie ze względu na ustawę antylichwiarską, z drugiej instytucje, które do niedawna wyróżniały się stosunkowo niskim oprocentowaniem, ze względu na ryzyko zaczęły je podnosić. Obecnie większość kart ma oprocentowanie zbliżone do maksymalnego, czyli 20 procent. Takie też oprocentowanie ma nowa karta wydawana przez Open Finance, Noble Bank i… Getin Bank – przynajmniej tak wynika z informacji na rewersie. To nie jedyne zaskoczenie w przypadku tej karty.
Pierwsze wzmianki na temat wdrożenia kart kredytowych na masowy rynek pojawiły się jeszcze w zeszłym roku. Karty pod marką „Keep it simple” miały się pojawić na jesieni 2008 roku, dokładnie w październiku. Upadek Lehman Brothers i gwałtowne zmiany w sektorze finansowym sprawiły, że Noble musiał przesunąć start równo o rok. Karty są już wydawane, jako pierwsi dostali możliwość ich wyrobienia klienci posiadający już relacje z bankiem – czy to spłacają kredyt czy mający założone lokaty.
Jaka jest idea „Keep it simple”? Przede wszystkim prostota, co objawia się chyba najkrótszą tabelą opłat i prowizji w polskiej branży. Przy bardzo przyjaznym cenniku, a także agresywnej akwizycji, można się spodziewać, że karta będzie się bardzo dobrze sprzedawała.
Kartę dostają w pierwszej kolejności klienci, którzy mają założoną lokatę w banku (na przykład za pośrednictwem serwisu lokaty.open.pl). Bank wylicza wcześniej limit kredytowy i dzwoni do klienta proponując mu plastik. Limity są całkiem spore – my na przykład na dzień dobry dostaliśmy prawie dwa razy wyższy niż na złotej karcie w Citi Handlowym (a który nie chciał nam go powiększyć, bo nie lubi potencjalnych bezrobotnych)! I nie jesteśmy wcale wyjątkiem. Bank generalnie podchodzi bardzo liberalnie zarówno do zdolności kredytowej (mimo likwidacji kilku kart jeszcze trochę ich nam zostało), jak również do dotychczasowej historii kredytowej. Znamy przypadek osoby, która jest w BIKu właśnie za duże opóźnienia w spłacie kredytowki przed kilkoma laty i mimo wszystko Noble nie miał problemu, żeby kartę wydać. Zapewne ważniejsze było utrzymywanie w banku długoterminowych lokat niż wpadka sprzed kilku lat. W naszym przypadku nie musieliśmy dostarczać żadnych dokumentów, wystarczyło kilka podpisów na dokumentach dostarczonych przez kuriera.
Oferta kart kierowana jest poza klientami depozytowymi, również do tych, którzy mają kredyt w banku. Nie wiemy, czy również do tych, którzy takowy zaciągali za pośrednictwem Opena, ale to w sumie byłby ciekawy sposób na sprzedaż dodatkowych produktów kredytowych. Doradca wie, że ktoś zaciągał za jego pośrednictwem kredyt. Zapewne ma zgodę na przetwarzanie danych osobowych i oferowanie innych produktów. Dzwoni, proponuje kartę, a następnie po uzyskaniu zainteresowania sprawdza w BIKu, czy wszystko jest dobrze spłacane. Jeśli tak – można w ramach programu „poduszka finansowa” – zaoferować taką kartę. To sposób na wyciśnięcie z posiadanej bazy klientów wszystkiego co można. Bank dopłacał i dopłaca w wielu przypadkach do depozytów, ale pokazuje, że czasami jest to opłacalne, jeśli potrafi się przeprowadzić potem sprzedaż krzyżową. Oferując bardzo konkurencyjny produkt, bank zarabia przede wszystkim na opłacie interchange oraz na wysokim oprocentowaniu kredytu – co warto podkreślić – oferta pod tym względem nie odbiega od średniej rynkowej, bo jak pisaliśmy, większość graczy bierze tyle ile może będąc w zgodzie z prawem. Minimalna spłata w przypadku tej karty to 3%, co najmniej 30 zł zadłużenia.
Dlaczego „Keep it simple” to ciekawa oferta? Dla nas osobiście liczy się brak opłat za wydanie i wznowienie, a także długi okres bezodsetkowy. Dla innych klientów może się liczyć brak prowizji za wypłatę z bankomatów, a także stosunkowy prosty sposób otrzymana karty. Atutem jest również fakt, że jest to karta embosowana, dzięki czemu można nią płacić nie tylko w internecie, ale również korzystać z zalety wypukłości, która przydaje się szczególnie za granicą.
Sama karta wyróżnia się w stosunku do konkurencji również tym, jak jest prezentowana – Openowi udaje się ją sprzedawać tak jak iPoda – prosto, łatwo, ale skutecznie. Karta opakowana jest w przezroczysty plastik. Z tego co się orientujemy, w przyszłości być może będzie też sprzedawana prosto z półki – jako karta niespersonalizowana, ale dostępna od ręki – nie tylko w Openie, ale być może również poza siecią tego doradcy. Są takie plany. Karty mimo faktu, że są tylko w kilku kolorach, wyglądają ciekawie. Do tego prosta rzecz, na którą zazwyczaj zwraca się małą uwagę – kartka z PINem jest cała różowa – jakże inna od standardu branżowego.
Ciekawym rozwiązaniem jest oferta trzech różnych typów kart – dla singla, pary i rodziny. W przypadku singla – wiadomo. W ofercie „dual” wydawane są od razu dwie karty w ramach jednego limitu. Oferta rodzinna umożliwia wręczenie nawet kilku kart członkom rodziny – dziadkom, dzieciom, etc. Zatem tutaj szczególnie widać zalety braku personalizacji – przychodzi klient do oddziału, dostaje limit, w ramach którego może wybrać ile chce kart – skoro wydanie i wznowienie nic nie kosztuje… Naszym zdaniem – innowacyjne podejście do czegoś, co i tak przecież jest znane na rynku od dawna – nikt jednak nie podszedł do tego w ten sposób do tej pory. Być może dlatego, że każdy pobiera opłaty za wydanie i wznowienie, a nawet jeśli nie, to narzuca jakieś warunki – na przykład dotyczące liczby lub wartości transakcji.
Żeby nie było tak słodko, karta ma też wady. O ile wysokie oprocentowanie to powiedzmy normalka, a brak prowizji za wypłaty z bankomatów to marketingowy haczyk, to korzystanie z karty za granicą może być bardzo drogie. Z jednej strony to zasługa tego, że karta rozliczana jest przez dolary (przewalutowanie to 2%), z drugiej wysokich kursów walutowych stosowanych przez Nobla. Jeden przykład. Robiąc zakupy w Niemczech na 100 euro kartą mBanku zapłacimy ok. 422 złotych. W Aliorze 427 złotych, a kartą „Keep it simple” ok. 443 zł. Jednym słowem jest spora różnica co oznacza, że będąc za granicą, lepiej tej karty nie używać, bo wówczas jest droga.
Noble zadbał oczywiście o dostęp do karty przez internet. W naszym przypadku było trochę zamieszania, bo jak się okazuje, login jest ten sam co w przypadku dostępu internetowego do lokat, jednak nie ma o tym w materiałach żadnych informacji, a również na infolinii nie za bardzo na początku o tym wiedzieli. Hasło internetowe przychodzi SMSem – co ciekawe – w polu nadawcy jest keepitsimple – bez numeru telefonu. Pytanie – czy jeśli jest jeden login, to nie można zintegrować lokat z kartą w jednym systemie?
W systemie bankowości internetowej, który cały czas jest jeszcze w wersji beta, widać wszystkie najważniejsze informacje na temat karty. Aktualne zadłużenie, pozostały limit, data najbliższej spłaty, bieżąca kwota oraz kwota minimalna do spłaty, a także numer rachunku do spłaty (Noble oddział w Lublinie). Na samym początku dało się zauważyć opóźnienia w blokadach. W ciągu kilku dni dość intensywnego używania karty można zauważyć, że blokady zakładane są w różny sposób, część tego samego dnia, część z jednodniowym opóźnieniem. Sama karta nie ma chipa, ale wszystkie operacje potwierdzane są PINem. Ten ostatni można sobie samodzielnie nadać w bankomatach Euronetu. Ponoć również przez telefon, ale tam nas odesłano właśnie do bankomatu. Przy okazji warto dodać, że w dobie powszechnego sukcesu MasterCarda – nowa karta to Visa ;).
W regulaminie można wyczytać, że z karty Keep it simple można zrobić przelew – w placówkach lub przez telefon, który traktowany jest jako operacja bezgotówkowa – nie ma niestety nic o prowizji za taką usługę. Na stronie informacyjnej można też przeczytać, że w systemie transakcyjnym znajduje się link do sklepu internetowego – w tym momencie jeszcze tego nie ma, ale można się spodziewać czegoś na wzór butików bluemedii (lub wręcz właśnie stworzony przez tę firmę). Sama infolinia na razie działa dość dziwnie – nie ma jeszcze IVR – z banku oddzwaniają na podany we wniosku numer – swego rodzaju call-back. Powiedzmy sobie jednak szczerze – internet wystarcza. Jedną z ciekawszych i praktycznie jedyną dostępną poza wyciągiem usługą w internecie jest możliwość ustawienia przypomnienia mailem lub SMSem o spłacie. Jeszcze nie sprawdzaliśmy natomiast, czy jest możliwość ustanowienia polecenia zapłaty – w sumie jak ma być prosto, to powinna być taka możliwość…
Podsumowując możemy powiedzieć jedno. Karta nie tylko w teorii, ale jak na razie i w praktyce jest bardzo fajna. Oczywiście ma swoje minusy, ale na tle rynku przedstawia się bardzo dobrze. Szczerze powiedziawszy aż za dobrze – patrząc na kredyty Metro Banku, to człowiek aż zaczyna szukać podstępu. Jak na razie go nie widać. Kiedy inne banki zacieśniają politykę kredytową i zaczynają robić problemy z wydaniem karty lub podwyższaniem limitu, oferta Nobla idzie pod prąd (w Alorze pewnie osobisty bankier pokazałby nam drzwi, gdybyśmy chcieli wyrobić lub przenieść tam kredytówkę). To jest oczywiście zastanawiające – zwłaszcza, że z danych KNFu widać, że kredyty na kartach psują się ostatnio najbardziej. No ale powiedzmy sobie szczerze – Noble startuje w tym segmencie z czystym kontem i wbrew pozorom nie daje jak na razie takiej karty wszystkim jak leci. W pewien sposób są to już wyselekcjonowani klienci – albo poprzez zabezpieczenie w postaci lokat (fakt, że ulotne, bo pieniądze można z banku zabrać, a karta dalej sobie jest), albo przez kredyty hipoteczne – i tutaj w sumie jest dostęp nie tylko do bazy Metro, ale również wszystkich klientów, których doradca już obsługiwał.
Wcale się nie zdziwimy, jeśli wyniki sprzedażowe nowej karty będą imponujące. Open to jednak maszynka sprzedażowa. Nawet jeśli niektórzy mówią, że za jakiś czas problemem zaczną się stawać złe kredyty, to i tak będzie to co najmniej za dwa lata, a przez ten czas jeszcze dużo może się zdarzyć. Generalnie Noble i Getin to dla konkurencji trudny orzech do zgryzienia. Kryzys oczywiście wpłynął na działalność oby instytucji, ale jak się okazuje, podczas gdy inni coraz bardziej zastygają w skorupie konserwatyzmu, te dwie instytucje agresywnie zdobywają rynek. Czy taka strategia okaże się sukcesem czy porażką – zobaczymy za kilka kwartałów. W tym momencie z punktu widzenia klienta – trzeba korzystać. Lokaty może już nie takie dobre, ale karta jest bardzo ok.
Źródło: PR News