W miniony weekend polscy klienci korzystający z usług brytyjskiego fintechu Revolut mieli problem z realizowaniem transakcji kartami – pieniądze znikały z rachunków, ale nie trafiały do odbiorców. KNF zwróciła się z do swojego brytyjskiego odpowiednika, by zwiększył nadzór nad spółką.
Revolut Ltd jest instytucją pieniądza elektronicznego utworzoną i zarejestrowaną w Wielkiej Brytanii. Podlega też pod działający na tamtejszym rynku organ nadzoru – Financial Conduct Authority. W Polsce działa na zasadzie tzw. jednolitego paszportu europejskiego.
„Z uwagi na powyższe Komisja Nadzoru Finansowego nie dysponuje prawnymi oraz operacyjnymi możliwościami odpowiednio wczesnej identyfikacji ewentualnych niewłaściwych praktyk lub działań tego typu podmiotów, umożliwiającej zapobieżenie naruszeniom interesów ich polskich klientów” – napisała KNF w opublikowanym przed chwilą komunikacie prasowym.
Dlatego też KNF zwróciła się do swojego odpowiednika w Wielkiej Brytanii o zapewnienie i utrzymanie zwiększonego nadzoru nad spółką. To m.in. efekt coraz większej popularności Revoluta w Polsce.
Awaria, z którą mieli do czynienia klienci Revoluta w miniony weekend, wiązała się z błędem po stronie tzw. third-party processor, czyli pośrednika w transakcji finansowej. Rachunki klientów były obciążane, ale kwoty były „zamrażane” i nie trafiały do odbiorców. Revolut podał, że pracuje nad własnym systemem, który zapewni mu niezależność od innych podmiotów i pozwoli uniknąć takich sytuacji w przyszłości. Rozwiązanie ma być wdrożone do końca roku.
Tymczasem kilka dni temu brytyjski fintech podał, że ma już 2 miliony klientów. Największą społeczność klientów posiada w Wielkiej Brytanii – około 900 tys. osób – drugim i trzecim największym rynkiem dla firmy są Francja i Polska. Z danych firmy wynika, że liczba transakcji wykonywanych przez klientów sięga 100 milionów miesięcznie, a ich wartość przekracza 2 miliardy dolarów.
KOMENTARZ REVOLUT
Chad West, Global Head of Marketing & Comms, Revolut
„Tak jak większość startupów finansowo-technologicznych korzystamy z usług zewnętrznych partnerów do procesowania transakcji. Ich systemy są dostępne przez 99% czasu, ale istnieje zawsze ryzyko usterki. Od dziewięciu miesięcy pracujemy nad tym by zbudować własną kompetencję w zakresie procesowania transakcji i przenieść tą funkcję do wewnątrz firmy. Pozwoli to nam zminimalizować ryzyko podobnych incydentów w przyszłości.
Choć jest to bardzo frustrujące gdy na reputację firmy rzutują usterki podmiotów trzecich, bierzemy na siebie pełną odpowiedzialność za opóźnienia niedzielnych płatności. Szczegółowo informowaliśmy o incydencie wszystkich naszych klientów, w poszczególnych przypadkach oferując zwrot kosztów klientom, którzy zmuszeni byli użyć za granicą innej karty.
Zależy nam na budowaniu transparentnej i konstruktywnej współpracy z regulatorami na każdym rynku, na którym oferujemy nasze usługi. W przypadku Polski, liczymy na nawiązanie dialogu, który będzie początkiem długiej i owocnej współpracy z regulatorem.”