Na brytyjskim rynku działa kilkaset firm udzielających szybkich pożyczek, ale Wonga jest jednym z największych i najszybciej rozwijających się pożyczkodawców. Firma wzięła na cel internautów i szybko stała się symbolem „nowej epoki lichwy”. Od niedawna z jej usług mogą także skorzystać Polacy.
Image licensed by Ingram Image
Na pierwszy rzut oka strona Wonga.pl nie różni się zbytnio od wielu serwisów internetowych firm pożyczkowych działających w naszym kraju. Poszukujący szybkiego pieniądza może wybrać interesującą go kwotę i czas trwania pożyczki, a następnie złożyć internetowy wniosek. Firma obiecuje, że decyzję podejmuje szybko, a wszystkie etapy procedury, łącznie z podpisaniem umowy, można załatwić online.
Maksymalna kwota pożyczki wynosi 500 zł, a za 30-dniowe finansowanie pożyczkobiorca musi zapłacić 149 zł odsetek i prowizji. Jest to cena zbliżona do warunków oferowanych przez inne podmioty z tej branży.
Pożyczkodawca walczący
Na rodzimym rynku Wonga wyróżniła się przede wykorzystaniem nowoczesnych technologii. Wiarygodność kredytowa klientów oceniana jest przez zautomatyzowany system scoringowy, a pożyczkę można zaciągnąć także za pomocą aplikacji mobilnej na smartfona.
»Pokazujemy prawdę o „parabankach” |
W ciągu 4 latach działalności firma udzieliła ponad 3,5 mln pożyczek o średniej wysokości 260 funtów. Dzięki intensywnej reklamie, na którą w 2011 r. wydała 16 mln funtów, stała się jednym z najbardziej rozpoznawalnych przedstawicieli branży „szybkiego pieniądza”. Wonga intensywnie starała się zdjąć ze swojej działalności etykietkę lichwy.
Przedstawiciele firmy podkreślali, że swoje usługi kierują do młodych klientów, korzystających z najnowszych technologii, a poziom satysfakcji klienteli sięga ponad 90%. W wywiadzie udzielonym w 2011 r. magazynowi „Wired” jeden z założycieli Wonga kwestionował także sposób, w jaki prezentuje się koszty szybkich pożyczek. „Udzielamy niewielkich pożyczek na krótkie terminy, a koszt dostarczenia takiej usługi jest wysoki. Wiadomo, że skorzystanie z taksówki jest drogie, ale nikt nie mówi, że opłata 15 funtów za przejazd przez miasto jest nieetyczna”, mówił Errol Damelin.
Również na polskiej stronie Wonga w specyficzny sposób tłumaczy wysokość rzeczywistego rocznego oprocentowania pożyczek:
„W przypadku kredytów długoterminowych, branych na lata, wskaźnik ten pomoże np. w porównywaniu ofert. Ale jeśli chodzi o pożyczki zaciągane na 20 dni, RRSO sensu większego nie ma. Ale, jak zostało powiedziane, takie jest prawo i my go przestrzegamy.” |
Krótkoterminową pożyczkę porównano do jednorazowego noclegu w hotelu, gdzie recepcjonista musi podać koszt całorocznego pobytu.
Etyczne kontrowersje
Na brytyjskim rynku firmy pożyczkowe znalazły się ostatnio na cenzurowanym. Urząd ochrony konkurencji (OFT) prowadzi właśnie przegląd praktyk stosowanych przez parabanki i we wstępnym raporcie zwraca uwagę m.in. na niefrasobliwość w informowaniu klientów o warunkach świadczenia usług.
»Amerykanie też korzystają z usług parabanków |
Przemysł szybkich pożyczek stał się także obiektem zainteresowania polityków. Jednym z jego najbardziej zaciętych wrogów jest parlamentarzystka z Partii Pracy Stella Creasy. Dziennik „The Guardian” odkrył, że jedno z kont Twittera, z którego w niewybredny sposób atakowano posłankę, było obsługiwane z komputerów w siedzibie Wonga. Deputowana została nazwana chorą psychicznie egomaniaczką.
Przedstawiciele Wonga potwierdzili, że taki incydent miał miejsce, ale odpowiadał za niego niesubordynowany młodszy pracownik. Posłanka przyjęła przeprosiny, lecz w toku dziennikarskiego śledztwa ujawniono także inne przypadki nieetycznych działań PR pożyczkodawcy. Firma edytowała m.in. niepochlebne wpisy w Wikipedii na swój temat.
Brytyjski desant pożyczkowy
Na polskim rynku pozabankowych pożyczek działa już inny brytyjski potentat – Provident. Wonga może mieć kłopoty ze zdobyciem klienteli, zwłaszcza, że oferowane przez firmę warunki nie należą do szczególnie atrakcyjnych. Można jednak oczekiwać, że firma będzie próbować walczyć o udział w rynku, sięgając m.in. po technologiczne innowacje i agresywne działania reklamowe. Niewykluczone, że za sprawą Wonga parabanki wrócą znów na pierwsze strony gazet.