„Przed zawarciem kolejnej umowy instytucje finansowe sprawdzały tylko, czy poprzednie zobowiązania są terminowo obsługiwane. Nie interesowały się natomiast tym, jaka jest łączna kwota zadłużenia tej klientki. Kredyty i pożyczki były udzielane w latach 2007 – 2008, a więc w okresie, gdy instytucje finansowe masowo już korzystały z danych zgromadzonych w bazach Biura Informacji Kredytowej. Nie zapobiegło to jednak udzieleniu klientce stanowczo zbyt wysokich kredytów” – czytamy w „Rzeczpospolitej”.
Takich klientów, jak wyżej wspomniana emerytka, jest wielu. Choć kwoty, na jakie się zadłużyli, nie są aż tak wysokie, wciąż przekraczają ich możliwości finansowe. Być może Rekomendacja T przyczyni się do poprawy tej sytuacji, choć winę ponoszą przecież nie tylko banki, ze swoją specyficzną polityką kredytowania, ale przede wszystkim lekkomyślni klienci.
Więcej informacji w dzisiejszym wydaniu „Rzeczpospolitej”, w artykule Piotra Ceregry pt. „Trudniej o kredyt”.