„Teraz część z nich franki porzuca. Bo na przewalutowaniu natychmiast zyskuje się od kilkudziesięciu do nawet kilkuset tysięcy złotych. Tak zrobiła właśnie Magda, informatyczka z Warszawy. Kupując trzy lata temu mieszkanie na Mokotowie, zadłużyła się na 300 tys. zł. Dziś do spłaty ma tylko około 220 tys. zł, bo na przewalutowaniu kredytu zarobiła 85 tys. zł. Jak to możliwe? Magda zaciągała kredyt w wysokości 100 tys. franków w czasie, gdy szwajcarska waluta kosztowała 3,10 zł. Teraz spłaciła go po kursie 2,27 zł. To oznacza, że w ciągu jednego dnia kredyt zmniejszył się jej aż o 83 tys. zł!” – czytamy.
„Zyskują głównie ci, którzy długoletnie kredyty chcą jak najszybciej spłacić. Jest to łatwiejsze po przewalutowaniu, bo kapitał do spłaty znacząco się zmniejsza” – wyjaśnia Aleksandra Łukasiewicz, dyrektor ds. produktów bankowych firmy Open Finance, specjalizującej się w pośrednictwie kredytowym.
„Często kredyty można przewalutować za darmo w bankach, w których są zaciągnięte. Gwarantują to umowy sprzed lat, wystarczy je odnaleźć i przeczytać. Od takiego zysku nie płaci się żadnego podatku” – wyjaśnia Dariusz Łazowslri, doradca firmy Axel & Luc Lambert.
Od kilku miesięcy wzrasta popularność kredytów w złotych. Na niekorzyść kredytów we frankach szwajcarskich działa wzrost ich oprocentowania. Ponadto coraz więcej klientów jest także świadomych ryzyka, związanego z zadłużaniem się w walucie obcej.
Więcej informacji w „Dzienniku”.