Właśnie mija 18 lat od uruchomienia pierwszego funduszu inwestycyjnego w Polsce. Był nim fundusz (wtedy powierniczy) zrównoważony Pioneer 1. Powstał w 1992 r., a więc bardzo wcześnie jak na polskie realia. Dopiero w trzy lata później uruchomiono Pioneer 2 inwestujący w papiery dłużne. W tym samym 1995 r. ruszyło drugie towarzystwo funduszy powierniczych – Korona.
Rok 1998 przyniósł duże zmiany. Na rynku istniało już 41 różnych funduszy, a na mocy nowej ustawy uregulowana została ich działalność, wprowadzono nowe ich typy, a towarzystwa zmieniły nazwę na znaną do dziś TFI (towarzystwo funduszy inwestycyjnych).
Mimo to ta forma inwestowania i inwestowanie samo w sobie, w trudnym otoczeniu polskiej gospodarki tamtych lat, nie było popularne. Aktywa towarzystw funduszy inwestycyjnych nie przekraczały wtedy zaledwie 2 mld zł. Sytuacja zmieniło się w 2000 r. kiedy aktywa osiągnęły wartość ponad 7 mld zł. Jednak dopiero późniejsze lata to systematyczny wzrost wartości inwestycji lokowanych przez Polaków w funduszach inwestycyjnych. Nasz apetyt na inwestowanie rósł wraz z poziomem giełdowych indeksów.
W 2005 r. rozpoczęła się moda na inwestycje kapitałowe i zarazem najważniejszy okres dla TFI do tej pory. W szczytowym momencie 2007 r. ich aktywa przekroczyły rekordowe do tej pory 140 mld zł. To kwota niemal równa łącznemu zadłużeniu Polaków z tytułu kredytów hipotecznych w tamtym czasie. Trzeba jednak pamiętać, że o ile zadłużenie to rosło w następnych latach, o tyle inwestycje Polaków topniały wraz z krachem na giełdzie.
Szczęśliwcy uciekli z rynku, a pozostali oglądali jak oszczędności, często ich życia, malały codziennie o kilka procent. Wydarzenia tamtego okresu na długo zapadną w pamięć wielu drobnym inwestorom. Sam znam osoby, które zainwestowały niemałe pieniądze w agresywne fundusze akcji niemal na szczycie giełdowej hossy, ponieważ zaufali sprzedawcom jednostek inwestycyjnych i folderom reklamowym. Wydaje się, że obecnie wielu Polaków ma uraz do giełdy, funduszy inwestycyjnych i sektora bankowego jako całości. Trudno im się dziwić ponieważ takie tendencje obserwujemy w każdym kraju dotkniętym Kryzysem.
Obecnie aktywa TFI wynoszą 100 mld zł, jednak w dużej części są to pieniądze zainwestowane jeszcze przed 2007 r. Upłynie jeszcze sporo czasu zanim Polacy znów przekonają się do idei kolektywnego inwestowania. Alternatywą są samodzielnie zarządzane rachunki maklerskie, które w dobie ostatnich prywatyzacji przeżywają renesans. Wielu inwestorów zrażonych nieudolnością zarządzających, którzy pobierają prowizję, a nie potrafią pokonać giełdowych indeksów, postanowiło wziąć sprawy w swoje ręce i wraz z PZU i Tauronem zadebiutowało na GPW.
Jednak w dalszym ciągu rola TFI jest bardzo ważna, ponieważ wachlarz możliwości, które dają jest coraz szerszy. Dzięki nim początkujący inwestor ma dostęp do rynków zagranicznych, surowcowych, papierów dłużnych i pieniężnych. Niebawem pojawią się ETF-y (pasywnie zarządzane fundusze odwzorowujące ruch indeksów). Ważne aby w przyszłości w parze z inwestowaniem szło racjonalne rozpoznanie momentu koniunktury w którym się znajdujemy i odpowiednie dopasowanie do ryzyka, jakie jest w stanie ponieść każdy inwestor indywidualnie.
Źródło: PR News