Za nami 16 odcinków z cyklu „Tam mieszkam”. Dzięki uprzejmości Polaków rozsianych po całym świecie, przyjrzeliśmy się z bliska warunkom mieszkaniowym w 13 krajach, na 4 kontynentach. W każdej z rozmów dociekając czy tam, gdzie mieszkają, kryzys wszedł z butami w ich prywatne życie.
Cykl wystartował jesienią 2010 roku – wtedy, gdy w Polsce mówiło się już o pokryzysowej stabilizacji. Gdzie w tym czasie tkwiły zagraniczne rynki nieruchomości? Każdy z kontynentów, a co dopiero krajów na swój własny sposób odbierał sygnały o załamaniu w amerykańskiej gospodarce. W samych tylko Stanach Zjednoczonych nie brakowało skrajności – podczas gdy wielu Amerykanów drżało o swoje miejsce pracy z niepewnością spoglądając w harmonogram spłaty kredytu, najbogatsze dzielnice, w tym nowojorski Manhattan, rozkwitały w najlepsze.
Nie ma jednak wątpliwości, że echo kryzysu rozbiegło się po kuli ziemskiej niczym krew po żywym organizmie, trafiając nawet do takich miast, jak opływający bogactwem Dubaj czy utożsamiana wyłącznie z turystyką portugalska Madera.
Spowalniane inwestycje
Ilekroć rynek nieruchomości zabrnie w ślepy kąt, widać to mniejszych rozmiarach i wolniejszym tempie inwestycji budowlanych. Katar czy Zjednoczone Emiraty Arabskie to kraje, które biegną dziś w wyścigu o tytuł najzamożniejszego regionu świata. Fakt, że rezygnują z bicia kolejnych architektonicznych rekordów odzwierciedla skalę finansowego kryzysu.
Joanna Składanek, stewardessa mieszkająca w Dubaju: Światowy kryzys sprawił, że sektor budowlany podupadł, a władze emiratu zostały zmuszone do znaczącego zrewidowania swoich planów inwestycyjnych, choć z własnych spostrzeżeń widzę i słyszę, że dźwigi znów ruszyły i pracują nieprzerwanie przez 24 godziny na dobę.
Tomasz Stan-Stanicki, dziennikarz i podróżnik, mieszkający na Maderze: Rynek nieruchomości znajduje się obecnie w stanie depresyjnym. Inwestorów „z kasą” jest niewielu, a banki bardzo usztywniły się w udzielaniu kredytów hipotecznych.
Luiza Dunat, od 20 lat mieszkająca w Nowym Jorku: Myślę, że najbardziej „cierpią” z powodu kryzysu obrzeża miasta i bardziej odlegle dzielnice. Manhattan ciągle wygląda kwitnąco. Sklepy, restauracje, kina i teatry nie straszą pustkami, jak można by się spodziewać. Jest to również świetny moment dla inwestorów ze względu na masowe bankructwa.
Taniejące nieruchomości, drożejące kredyty
Pęknięcie bańki na rynku nieruchomości pozbawiło wielu kredytobiorców możliwości dalszego spłacania długu wobec banku. To spowodowało, że ceny domów i mieszkań w wielu miejscach urealniły się. I byłaby to dobra wiadomość, gdyby nie fakt, że o kredyt często trudniej dziś, niż kilka lat temu.
Ania Fields, fotograf z popularnego wśród Polonii stanu Wisconsin: Ceny na pewno spadły i już od jakiegoś czasu są stabilne. Dużo ludzi, którzy dokonali zakupu kiedy ceny były wysokie, nie stać było na spłacanie kredytu i wiele domów zostało przejętych przez banki.
Dotychczasowe odcinki „Tam mieszkam”
Norwegia | Tajwan | Australia | Kreta | Dubaj | San Francisco | Kopenhaga | Irlandia |
Katar cz. 1 | Katar cz. 2 | Nowy Jork | Luksemburg | Amsterdam | Bieszczady | Madera | Wisconsin |
Agnieszka Loosen, Polka w Katarze: Światowy kryzys gospodarczy w 2008 i 2009 roku, którego fala nie ominęła i Kataru, ostudził zapał właścicieli nieruchomości. Po kryzysie w niektórych przypadkach cena wynajmowanych lokali spadła nawet o 50 %. Dziś koszt wynajmu umeblowanego apartamentu sięga 6 tys. zł, a umeblowanej willi 12.000 zł.
Alina Dragan, dziennikarka od prawie 30 lat mieszkająca w Holandii: Ceny spadły, nie powiedziałabym jednak, że gwałtownie. Ale w Amsterdamie już zaczynają powoli rosnąć. Tak przynajmniej czytam w gazetach.
Agnieszka, studentka mieszkająca w Kopenhadze: Na pewno ceny mieszkań dramatycznie spadły. Teraz powoli się stabilizują, jednak ciągle daleko im do cen sprzed kryzysu.
Aleksandra Idziak-Brown, architekt krajobrazu w Bay Area: Cały świat patrzył na rynek nieruchomości w USA. Tylko że ktoś zapomniał postawić gwiazdkę przy zdaniu: Spadek cen nieruchomości* (za wyjątkiem San Francisco). Może i widać było więcej miejsc z napisem „For sale”, ale właściciele domów w San Francisco woleli czekać, niż tracić miliony na sprzedaży. Tutaj dom to inwestycja. Poza tym San Francisco było jednym z kilku miast w USA, gdzie ceny nieruchomości spadły tylko 1-5% na początku kryzysu.
Katarzyna Jensen, altowiolistka z Luksemburga: Rynek nieruchomości w Luksemburgu jest stabilny, niestety nie uległ znacząco zmianie po kryzysie finansowym. Ceny domów i mieszkań nadal są bardzo wysokie, nieadekwatne do zarobków.
Piotr Sobociński, prowadzi własną firmę turystyczną w Irlandii: Oglądając telewizję można mieć wrażenie, że Irlandia wychodzi z kryzysu. Jednak moim zdaniem sytuacja jest w dalszym ciągu niepewna. Teraz nie kupuje się raczej domów, tylko rezygnuje z podwójnych ubezpieczeń. Potrzeba trochę czasu zanim Irlandia podźwignie się ze strat, które spowodował przyjazd do pracy tysięcy ludzi. (…) Kiedyś obowiązywała zasada, że koszt wynajmu domu/pokoju nie powinien przekraczać tygodniowych zarobków, bo życie nie polega na zarabianiu na same rachunki. Kryzys sporo zmienił, czasem trudno jest uzbierać na czynsz lub ratę kredytu.
Uciekająca praca
To właśnie rosnące bezrobocie w krajach, które najdotkliwiej odczuły skutki kryzysu powoduje, że spłata zobowiązania zaciągniętego na zakup mieszkania staje się nie lada wyczynem. Narzekania na problemy z pracą słychać od Ameryki po Azję.
Luiza Dunat, artystka mieszkająca w Nowym Jorku: Bezrobocie osiągnęło rekordową liczbę 9,7% i nie maleje. Ludzie każdego dnia tracą domy i dorobek życia. Być może najgorsze jeszcze przed nami… i wkrótce stanie się to odczuwalne. W mediach ostrzega się przed inflacją, ogólnie odczuwa się niepokój i troskę o przyszłość, ale ciągle jeszcze nie panikę.
Ania Fields, fotograf z Wisconsin: Dużo ludzi straciło pracę. Prawie każdy zna przynajmniej kilka osób na zasiłku dla bezrobotnych, ale rzadko kto narzeka.
Aleksandra Idziak-Brown, architekt krajobrazu w San Francisco: Cały kryzys ekonomiczny USA uderzył mieszkańców przede wszystkim, jeśli chodzi o pracę. A jak wiadomo, nie masz pracy – nie stać cię na utrzymanie bądź kupno domu. Najbardziej dotknięta została klasa średnia. Masowe zwolnienia i brak stałego dochodu spowodowały, że i kolejne kredyty stały się niemożliwe. Przerażenie budziły opowiadania znajomych Amerykanów, którzy z młodą rodziną i kredytem na dom zostali na przysłowiowym lodzie. Przed kryzysem Amerykanie woleli kupować domy, na które nie było ich stać wierząc, że spłacenie kredytu będzie łatwe, bo zawsze będą mieć pracę. Nikt w Stanach Zjednoczonych nie był gotowy na to, że pracy może nie być lub może być naprawdę trudno ją znaleźć. Z dnia na dzień ich „American Dream” przestał istnieć.
Jak mówiła w rozmowie z nami Aleksandra Idziak-Brown, „Ameryka została spoliczkowana tym kryzysem bardzo mocno i niespodziewanie, a teraz nie umie sobie z tym poradzić”. Każdy z innych regionów, do których dobiegło echo kryzysu próbował radzić sobie z nim odmiennymi metodami. Każdy też – tak Irlandia, USA, jak i na przykład Grecja – niósł jednak na plecach własny bagaż doświadczeń. Im cięższy, tym trudniej będzie teraz powstać z kolan.
Źródło: Bankier.pl