Początek tygodnia na światowych rynkach walutowych rozpoczął się stabilnie. Choć weekend upłynął pod znakiem interwencji militarnych państw zachodnich w Libii, jednak te wydarzenia nie przełożyły się na wzrost awersji na światowych rynkach. W rezultacie główne pary walutowe utrzymywały poziomy z końca ubiegłego tygodnia, kiedy to na rynki powrócił apetyt na ryzyko.
Kurs EUR/CHF w poniedziałek zmierzał w kierunku 1,29 zaś para USD/JPY zdołała utrzymać notowania powyżej 81,0 do których dotarła po ubiegłotygodniowej, skoordynowanej interwencji państw G7. Jak można przypuszczać, obawy przed kolejnymi interwencjami mogą w najbliższym czasie wspierać kurs dolara wobec jena. Według danych Reutera, szacunki wskazują, że Bank Japonii (BoJ), Europejski Bank Centralny (EBC) i Bank Kanady (BoC) łącznie sprzedały w piątek jeny stanowiące równowartość około 32,3 mld dolarów. Wyliczenia dotyczące Banku Anglii (BoE) i amerykańskiego Fed nie są jak na razie dostępne.
Na powrocie apetytu na ryzyko korzysta nasz złoty. Kurs EUR/PLN spadł już w okolice 4,02, po tym jak parę dni wcześniej testował rejony 4,12. Opublikowane dane NBP na temat wielkości salda obrotów bieżących za styczeń pozytywnie wpłynęły na rynek, pomimo, że inwestorzy obawiali się, iż tygodniowy poślizg w prezentacji figur może wiązać się ze znacznym pogorszeniem wyniku. Dawali temu wyraz w lekko osuwających się notowaniach naszej waluty tuż przed publikacją. Tymczasem jak pokazał NBP bilans obrotów bieżących w styczniu okazał się lepszy niż mediana prognoz rynkowych (minus 930 mln EUR wobec szacunków wskazujących na minus 1242 mln EUR). Ponadto, deficyt za 2010 rok pozostał na poziomie 11,6 mld EUR, a więc był taki jak publikowany w lutym. Ujemne saldo błędów i opuszczeń za ubiegły rok pozostało na poziomie minus 13,7 mld EUR. W reakcji na te informacje złoty ponownie zaczął umacniać się. Wystarczył kwadrans i kurs EUR/PLN spadł do 4,04 z ponad 4,05. Dzisiaj od rana wspólna waluta testuje wspomniane już okolice 4,02 PLN.
Jeśli w najbliższych dniach nie będzie więcej negatywnych zaskoczeń (co zakładamy) złoty stanie przed szansą na dalsze umocnienie prowadzące do spadku kursu EUR/PLN w kierunku strefy 4,02-4,00. Dodatkowo wsparcie dla naszej waluty powinno nadejść również ze strony rynku euro/dolara. Zeszłotygodniowe wybicie ponad 1,4030 USD i złamanie lokalnej strefy oporu pomiędzy 1,412-1,4150 otworzyło drogę do dalszych wzrostów w okolice 1,4250-4280 (szczyty z pierwszej dekady listopada ubiegłego roku). Biorąc jednak pod uwagę znaczne wykupienie rynku i fakt, iż jest to aktualnie kluczowy opór dla pary euro/dolara, prawdopodobnie pierwsze próby pokonania szczytu mogą zakończyć się lekką korektą, a przynajmniej konsolidacją kursu EUR/USD.
W poniedziałek para euro/dolar przez większą część sesji utrzymywała poziomy bliskie 1,42. Po rozpoczęciu handlu w USA na rynek dotarły pierwsze z zaplanowanych na ten tydzień dane makroekonomiczne. Sprzedaż domów na rynku wtórnym w Stanach Zjednoczonych okazała się słabsza od prognozowanej (spadek w lutym o 9,6% wobec szacunków na poziomie minus 4,0%). Informacja ta lekko negatywnie wpłynęła na dolara. Silniejsza wyprzedaż pojawiła się po wystąpieniu szefa EBC. Jean-Claude Trichet powtórzył, iż bank jest gotowy podejmować natychmiastowe działania by chronić gospodarkę przed inflacją. To oznacza, że pomimo katastrofy w Japonii, w kwietniu stopy procentowe w strefie euro najprawdopodobniej wzrosną. W reakcji na „jastrzębie” wypowiedzi EBC, euro wzrosło w poniedziałek do najsilniejszego poziomu wobec dolara od ponad 4 miesięcy. Kurs EUR/USD otarł się o poziom 1,4240.
Po ostatnich zmianach na euro/dolarze strefa 1,4120-1,4160 stanowi obecnie silne wsparcie. Jej przełamanie może skutkować testem okolic 1,4080-1,4100 i następnie poziomu 1,4037 (szczyt z 7 marca). Niemniej, dopóki awersja do ryzyka nie powraca poziom 1,40 USD powinien powstrzymać wszelkie ruchy korekcyjne na euro/dolarze.
Źródło: PKO Bank Polski