Lukas Bank najlepsze lata rozwoju ma chyba za sobą. Przynajmniej chwilowo. Miarą zmian, jakie zaszły w tym banku, jest podjęcie z początkiem listopada ubiegłego roku decyzji o pełnej współpracy z BIKiem. W praktyce oznacza to udostępnienie pełnej bazy klientów konkurencji.
Dlaczego bank zdecydował się na tak drastyczny ruch? Najłatwiej powiedzieć – złe kredyty. Przekredytowieni klienci wędrowali od banku do banku. W praktyce Lukas miał swoją bazę klientów, a konkurenci BIK. W dobrych czasach nie miało to znaczenia, a dla Lukasa było wręcz przewagą konkurencyjną. Jednak kiedy przyszły gorsze czasy i kiedy nie wie lewica co czyni prawica, to mamy… dziesiątki tysięcy przekredytowionych klientów. A Lukas hojną ręką udzielał kredytów, również tych konsolidacyjnych…
Mimo, że Lukas nie jest bankiem notowanym na GPW, to można się spodziewać, że wyniki za ostatni rok nie są oszałamiające. Bank koncentruje się przede wszystkim na rynku kredytów konsumpcyjnych i to często tam, gdzie spłacalność nie jest zbyt dobra. W końcu to czołowy gracz na rynku kart kredytowych, które wg KNF psuły się ostatnio najszybciej. Złe kredyty to jedno, a blokowanie sobie kapitału to drugie – a przecież około połowy KK w Lukasie jest nieaktywowana przez klientów. Kredyty ratalne, zwłaszcza te na zero procent, udzielane pod presją sieci handlowych, to też niekoniecznie dobry interes. I chociaż Lukas odpuścił sobie jakiś czas temu Media Markt czy Saturna, to pozostał największym graczem w hipermarketach spożywczych. A to znowu bardzo ryzykowny (chociaż zyskowny) biznes. Tak czy inaczej można się spodziewać, że wolumenowo największym problemem są kredyty gotówkowe, a w konsekwencji rozluźnienia polityki kredytowej, kredyty konsolidacyjne, gdzie Lukas mocno się promował. Największa w Polsce baza klientów i ogromna marża kredytowa mogła nie wystarczyć, żeby uchronić się przed rosnącą górą złych kredytów. Wejście Lukasa do BIKu to być może też ukłon w stronę KNF, który ostatnio słał gromy na banki, które nie korzystają z bazy i pozostawały poza nią. Tak czy inaczej – po kryzysie rynek consumer finance w Polsce nie będzie już taki sam. Zwłaszcza że przed nami wejście w życie zapisów rekomendacji T.
Lukas Bank mimo mocnej pozycji w rynku kredytów konsumenckich, przez lata rozwijał swoją ofertę kont osobistych. To sposób na budowanie bazy depozytowej. Przez bardzo długi okres jego oferta była co najmniej wyróżniająca się na rynku – bezpłatne konta osobiste z dostępem do placówek, wysokie oprocentowanie depozytów, token jako zabezpieczenie dostępu do bankowości internetowej. Ogromną popularnością cieszyło się wśród części klientów konto w wersji PRO, które można było mieć za darmo – wystarczyło utrzymywać średnie saldo powyżej 5 tysięcy złotych. Jeśli do tego dodać wysokie oprocentowanie samego rachunku wraz z dobrą obsługą w placówkach i pakietem ubezpieczeń, to był to dla wielu użytkowników ideał. Potwierdzały to różne zwycięskie rankingi czy to Expandera czy Money. Ostatnie kilkanaście miesięcy to jednak spadek atrakcyjności rachunków osobistych w Lukas Banku. Z jednej strony to wynik wcześniejszych zmian w tabeli opłat i prowizji, z drugiej radykalne obniżenie oprocentowanie konta w wersji PRO. Same lokaty też już nie wyróżniają się na tle agresywniejszej konkurencji. Teraz przyszedł czas na kolejne zmiany. I niestety dla większości klientów zmiany na gorsze.
Od 15 lutego następują spore zmiany zarówno w opłatach i prowizjach, jak również w nazewnictwie rachunków. Chociaż bank sprzedaje tę ofertę jako lepszą, bo można w każdym przypadku obniżyć opłatę do zera, to w praktyce jest to podwyższenie wymagań i za jednym zamachem opłat. Wielu klientów, którzy mieli bezpłatny rachunek, teraz zapłaci i to znacznie więcej niż dotychczas.
Pierwsza zmiana dotyczy nazewnictwa. Pojawi się LUKAS e-Konto PLUS zamiast LUKAS e-Konto PRO, LUKAS Konto Klasyczne zamiast Konta Wygodnego i LUKAS Konto Student zamiast LUKAS e-Konto PRO Student. Ma to za zadanie uproszczenie oferty rachunków. Znikają bowiem ze standardowej oferty Konto Lokata i Konto Partner.
Najważniejsza zmiana dotyczy oczywiście opłat i prowizji. I tutaj ogromne rozczarowanie. W przypadku konta PRO (czyli obecnie PLUS), wystarczyło do tej pory trzymać na lokacie lub rachunku oszczędnościowym 5000 zł. Wówczas konto było bezpłatne. Opłatę za token można było zniwelować robiąc jeden przelew w miesiącu. W innym wypadku konto kosztowało 7 zł (przy regularnych wpływach na rachunek w wysokości 2000 zł) lub 11 zł (bez regularnych wpływów). Do tego dochodziła jeszcze opłata za kartę, również możliwa do obniżenia. W tym momencie niestety nie jest już tak łatwo. Teoretycznie podstawowa opłata została obniżona do 10 zł, a dla regularnych wpływów lub średniego salda do 6 zł. W praktyce jednak żeby nic nie płacić, trzeba spełnić oba warunki (czyli nie wystarczy samo trzymanie pieniędzy na rachunku). Problem też w tym, że saldo wzrosło z 5 do 10 tysięcy. A to już oznacza większą kombinację i zamrożenie wyższych kwot. Oznacza to w praktyce w takim przypadku podwyżkę o 6 lub 10 zł. Rosną też we wszystkich przypadkach opłaty za przelew w placówce. W przypadku konta PLUS z 3 do 5 złotych. W przypadku zwykłego e-konta z 5 do 8 złotych. Podrożały również wypłaty z obcych bankomatów. Do tej pory było 3% min. 4 zł, teraz to minimum wzrosło do 5 zł. Miesięczna opłata za kartę rośnie z 2 do 3 zł. Próg 300 zł operacji bezgotówkowych, dzięki którym nie płaci się za obsługę pozostaje bez zmian. Jednym słowem gdzie nie spojrzeć jest drożej. I nie zmieni tego sytuacja, że nagle konto Premium może być prowadzone bezpłatnie, jeśli ma się wpływy w wysokości 3 tysięcy złotych miesięcznie i jednocześnie co najmniej 50 tysięcy złotych na lokatach. Najciekawszy jest jednak to, że bank poinformował o zmianach bardzo późno, a w przypadku konta PRO średnie saldo i wpływy (te ostatnie z trzech miesięcy) trudno „wyrobić”, żeby nie płacić. Jednym słowem Lukas robi manewr z Millennium – nagle rezygnuje ze swojej polityki „kija i marchewki”, na rzecz „pałki i marcheweczki”. Różnica jest tylko taka, że bank obniża opłatę za przejście na „niższy” pakiet z 35 na 10 zł. W naszym przypadku chyba trzeba będzie przetestować.
Generalnie to nie jedyne dziwne posunięcie banku. Ciekawostką jest na przykład ogłoszenie z pompą nowej oferty – Lokaty z Plusem dla nowych i obecnych klientów banku z regularnymi wpływami na rachunek. Oprocentowanie takich depozytów jest wyższe od standardowego o 0,4 pp. Informacja prasowa o lokacie pojawiła się 5 lutego. Czytamy w niej, że Lokatę z Plusem można założyć na 12 lub 6 miesięcy. W ofercie standardowej oprocentowanie lokaty rocznej wynosi 5,5 proc., a półrocznej 5 proc. Oznacza to, że oprocentowanie Lokaty z Plusem wynosilło odpowiednio – 5,9 i 5,4 proc. No i wyniosło – przez niecały tydzień. Obecnie to odpowiednio 5,5 i 5 proc. Spadło dokładnie o 0,4 pp – czyli dokładne tyle ile wynosi premia. Jak to nazwać? Albo celowym wprowadzaniem w błąd klientów, albo mało profesjonalnym zachowaniem banku. Tak czy inaczej nie świadczy to o nim dobrze.
Na domiar złego w weekend bank został zaatakowany przez phisherów. W mało profesjonalny sposób, ale tego rodzaju informacje w mediach swoje robią.
Strategia banku jest jedna – wymusić na klientach aktywne korzystanie z rachunków. Aktywne, to znaczy zarówno przesiąść się na bankowość internetową i płatności bezgotówkowe, jak również przelewać na konto pensję. W przypadku droższych kont bank chce sobie zapewnić wyższy osad – lub dodatkowe przychody. Teoretycznie – łatwe do zrozumienia. Ale w praktyce dla klienta transakcyjnego, kolejne podwyżki mogą być nie do przełknięcia. W końcu na rynku można znaleźć wiele lepszych i co najważniejsze tańszych ofert. Oczywiście klienci ruchliwi nie są, ale bank może mieć coraz większe problemy z pozyskiwaniem nowych i wymuszanie zakładania konta do kredytu gotówkowego raczej tego stanu rzeczy nie zmieni. Fakt jest faktem, że bank czeka na nowe otwarcie. W ostatnich miesiącach w zarządzie trwała cały czas karuzela stanowisk, bank szczególnie poczuł spowolnienie gospodarcze i wzrost bezrobocia. Ratuje wyniki jak może, ale czasy się zmieniają. Dotychczasowy wizerunek banku śniedzieje, konkurencja się wzmacnia… Teraz będzie tylko trudniej. Kluczem do przyszłości tego i innych banków z tego segmentu będzie zapewne rekomendacja T. KNF coś ma już dwa razy pod rząd problemy z zebraniem kworum, ale kiedyś ten moment w końcu nastąpi…
Źródło: PR News