Wydawałoby się, że najłatwiej przekredytować się na fali bożonarodzeniowej euforii. Nic podobnego. Najwięcej klientów, którzy nie radzą sobie ze spłatą pożyczek konsumpcyjnych, zadłuża się w styczniu i lutym – wynika z danych Biura Informacji Kredytowej.
Taką prawidłowość widać już kolejny rok – zwraca uwagę Andrzej Topiński, główny ekonomista Biura Informacji Kredytowej. W latach 2008-2010 najgorsi klienci trafili się bankom właśnie w styczniu i lutym. Gdy już statystyki złych kredytów zaczynały wyglądać nieco lepiej, fala klientów z początku roku znów pogarszała obraz sytuacji.
Najbardziej banki straciły czujność w 2009 roku
W 2008 roku odsetek kredytów spłacanych z opóźnieniem ponad trzydziestodniowym w puli kredytów konsumpcyjnych, przyznanych w styczniu i lutym, skoczył do ponad 5 proc., choć wśród kredytujących się na Boże Narodzenie AD 2007 było to ok. 4,5 proc. Jeszcze gorzej poszło z przesiewem klientów na początku 2009 roku. Z osób, które wtedy wzięły pożyczki gotówkowe i zrobiły zakupy za kredyty ratalne, po pół roku blisko 6 proc. nie było już w stanie oddać pieniędzy. Wśród biorących chwilę wcześniej kredyty na Święta Bożego Narodzenia wskaźnik ten sięgał ok. 5 proc. Historia powtórzyła się w 2010 roku. Znów klienci, którzy pożyczyli pieniądze w styczniu i lutym, częściej mieli problem ze spłatą (ok. 3,5 proc. kredytów zepsuło się po pół roku), niż osoby, które zaciągnęły kredyty w listopadzie czy grudniu 2009 roku (ok. 3 proc.).
Zdecydowanie najbardziej we znaki dały się bankom osoby, które wzięły pożyczki gotówkowe i kredyty ratalne w styczniu i lutym 2009 roku. Banki gremialnie wówczas przykręciły śrubę na kredyty mieszkaniowe – przyczynę ogólnoświatowego kryzysu finansowego, ale w większości nadal w miarę chętnie finansowały konsumpcję. I to był błąd.
Procenty kredytów opóźnionych w spłacie powyżej 30 dni, po trzech i sześciu miesiącach od udzielenia – portfele generowane w kolejnych miesiącach (lipiec 2007-czerwiec 2010 r.)
Źródło: BIK.
Boom i co ósma pożyczka na straty
Zdecydowanie skuteczniej instytucje finansowe zaczęły prześwietlać klientów dopiero w drugiej połowie 2009 roku. Liberalne kryteria kredytowe w roku 2008 i pierwszej połowie 2009 to główny powód kłopotów. Straty na portfelach kredytów konsumpcyjnych z tego okresu można szacować na ok. 13 proc., podczas gdy dla kredytów konsumpcyjnych z 2007 roku stracony jest co dziesiąty – mówi główny ekonomista BIK.
Banki cały czas zbierają żniwo liberalnej polityki kredytowej. Kwota złych kredytów konsumpcyjnych od osób prywatnych wzrosła na koniec września do 20,2 mld zł. A to oznacza, że banki nie dostają w terminie 17 zł z każdych 100 zł pożyczonych na konsumpcję.
Kredyty stracone (opóźnione w obsłudze powyżej 90 dni) w % kredytów udzielonych w kolejnych miesiącach po udzieleniu
Źródło: BIK.
Jak będzie w 2011?
A tu za pasem znów styczeń i luty. Jeśli banki wyciągną wnioski z dotychczasowych doświadczeń, to lepiej nie wybierać się na początku roku po pożyczkę, bo tym razem to klientów może czekać rozczarowanie.
Źródło: Open Finance