Klienci korzystający z usług firm telekomunikacyjnych i instytucji finansowych oraz posiadacze kart kredytowych powinni uważać na dodatkowe opłaty, jakie nalicza im się za bezczynność.
Naliczanie kar za „niskie wykorzystanie” lub „nieaktywność”, gdy klient rzadko lub wcale nie używa swojego konta, to dziś coraz częstszy proceder. Firmy próbują w ten sposób podnieść swoje marże, gdy wprowadzenie innych opłat jest niezgodne z prawem.
Eksperci od prawa konsumenckiego radzą, by niezadowoleni klienci przeciwstawiali się opłatom – określanym przez organizacje konsumenckie jako „małe, ale podstępne” – których ostatnio nalicza się coraz więcej.
Zdaniem prawników klienci powinni walczyli z opłatami, które ich zdaniem naliczono niesłusznie lub których nie uzasadniono wystarczająco jasno, a jeśli to nie wystarczy, powinni zademonstrować swoje oburzenie, przenosząc się do konkurencji.
– Jeśli klient uważa, że nie został wyraźnie poinformowany o dodatkowych opłatach albo potrafi udowodnić, że kara jest nie fair, być może warto zaprotestować – twierdzi Ingrid Gubbay z Hausfeld & Co, firmy adwokackiej specjalizującej się w prawach konsumenta i prawach człowieka. – Może się okazać, że takie opłaty nie mają racji bytu, bo nie służą pokryciu kosztów administracyjnych, a jedynie są karą za nieużywanie konta.
Ekspertów nie dziwi, że w obliczu spowolnienia gospodarczego instytucje naliczają tego typu opłaty. Od następnego miesiąca American Express będzie pobierał 20 funtów kary za „uśpienie” od klientów, którzy przez rok nie używali karty kredytowej Platinum. Nowych klientów opłata obowiązuje od samego początku.
Karę w wysokości 30 funtów rocznie płacą też klienci brytyjskiej firmy telekomunikacyjnej British Telecom, którzy korzystają z telefonu BT rzadziej niż dwa razy w miesiącu – co wcale nie jest takie niezwykłe, jeśli linii BT używa się tylko w technologii szerokopasmowej, a rozmowy prowadzi się dzięki usługom innej firmy. Maklerzy giełdowi równie chętnie obciążają klientów, którzy nie przeprowadzają żadnych operacji w ramach rachunku, tyle że ci żądają opłat w wysokości nawet 58 funtów rocznie.
Choć opłaty wydają się drobne – niekiedy niższe niż 1 funt miesięcznie – z czasem sumują się do kwot, które jednak obciążają budżet. Co więcej, tak błahe różnice w opłatach utrudniają klientom porównywanie ofert. Eksperci ostrzegają, że klienci zbyt łatwo dają się złapać na tzw. marketing zwodniczy, utrudniający wybór najtańszej oferty. Poza tym niewielkie dodatkowe opłaty łatwo przeoczyć, jeśli nie czyta się uważnie tego, co napisano drobnym drukiem.
David Kuo, dyrektor The Motley Fool, internetowego serwisu finansowego, powiedział: – Łatwiej uwierzyć w to, co wmawiają nam hasła reklamowe, niż wgryzać się w warunki umowy. Usługodawcy dobrze o tym wiedzą i opierając się na naszej inercji, sprzedają nam produkty, których w innych warunkach byśmy unikali. Dopóki nie uderzy nas to po kieszeni, zwykle nie przyjmujemy do wiadomości, że nie ma nic za darmo, zwłaszcza gdy w grę wchodzą pieniądze.
Firmy mają obowiązek informować klientów, zanim wprowadzą dodatkowe opłaty, a mogą nakładać je nawet w środku trwania umowy, pod warunkiem że jasno i wyraźnie ostrzegą użytkowników. Tzw. kodeks bankowy, którego przestrzega większość wydawców kart kredytowych, wymaga, by na co najmniej 30 dni przed wprowadzeniem zmian w opłatach „osobiście” informowali o nich klientów.
Brytyjski urząd ochrony konsumentów i konkurencji OFT dodaje, że warunki umowy muszą być opisane prostym i zrozumiałym językiem.
– Umowę można zakwestionować, jeśli stawia ona klienta w niekorzystnej sytuacji ze względu na to, że nie zrozumiał warunków, nawet jeśli jej znaczenie może wyjaśnić prawnik – przypomina OFT.
Firmy, rzecz jasna, znają przepisy, dlatego zdaniem Marka Thorleya z kancelarii adwokackiej Simmons & Simmons szanse na podważenie prawomocności opłaty za niskie użytkowanie na tej podstawie są raczej małe.
Izba Lordów, która wkrótce wyda precedensowe orzeczenie w sprawie przeciwko karom nakładanym przez banki, oceni, czy klienci mają prawo podważać ich zasadność. – Precedens sądowy w tej sprawie raz na zawsze określi, czy klienci mogą odrzucać warunki umowy – powiedział Thorley.
Oto przykłady kar za niskie użytkowanie, które prawdopodobnie płacisz, nawet o tym nie wiedząc.
American Express to nie pierwsza firma, która wprowadziła kary za nieaktywne konta kredytowe. Eksperci są przekonani, że i nie ostatnia, bo wydawcy kart zmagają się z rosnącym złym zadłużeniem i szukają sposobów na zrekompensowanie strat, jakie ponoszą, odkąd OFT zmusił ich do obniżenia kar za opóźnienia lub niespłacanie zaległych obciążeń z 35 funtów do 12 funtów.
Wydawca kart kredytowych Santander Zero i Santander już wprowadził karę w wysokości 10 funtów dla klientów, którzy przez sześć miesięcy nie używają karty. Bank utrzymuje jednak, że jeszcze żadnego klienta nie obciążono opłatą. W 2007 Lloyds TSB ostrzegł posiadaczy nieaktywnych kart, że zamierza obciążyć ich jednorazową opłatą w wysokości 35 funtów.
Podobnie dzieje się w przypadku kart prepaidowych. Zyskały one popularność jako alternatywa dla czeków podróżnych, bo można je doładować przed wyjazdem. Tymczasem okazuje się, że wielu wydawców pobiera opłaty za zawieszenie aktywności karty. Travelex pobiera 35 funtów miesięcznie, jeśli doładowano kartę w południowoafrykańskich randach (2 funty miesięcznie, jeśli doładowano walutą brytyjską), karta obciążona jest kredytem, a jej właściciel nie używał jej przez ponad rok. Kary nie nalicza się, jeśli saldo wynosi zero.
Miliony użytkowników technologii szerokopasmowej na Wyspach, którzy korzystają z usług firm takich jak np. Talk Talk, muszą oprócz tego podpisywać umowę o linię naziemną z BT. Takie osoby mogą być zaskoczone, że płacą BT karę za niskie wykorzystanie linii, jeśli wykonują mniej niż dwa płatne połączenia miesięcznie (przy rozliczeniu miesięcznym) lub sześć co trzy miesiące (przy rozliczeniu kwartalnym). Klienci, którzy korzystają z poczty głosowej BT, płacą 98 pensów miesięcznie, podczas gdy dla regularnych użytkowników telefonu BT usługa jest darmowa. 2,5 funta miesięcznie kosztuje w BT identyfikacja osoby dzwoniącej.
Prawnicy radzą, byśmy bardzo dokładnie czytali umowy. Życzliwie instruują: Czytaj to, co napisano drobnym druczkiem. Szczegóły dotyczące kar za brak aktywności zwykle ukryte są głęboko w rozdziale poświęconym opłatom lub kosztom z tytułu zarządzania rachunkiem. Nie ignoruj listów i ulotek informujących o „zmianach w warunkach prowadzenia konta”. Co miesiąc dokładnie sprawdzaj wyciąg z konta bankowego i billing. Jeśli nie podobają ci się kary, a nie zamierzasz zmieniać swoich nawyków finansowych, zlikwiduj konto. I to też jest jakieś wyjście z sytuacji.
David Budworth „The Times”
Tłum. Lidia Rafa