Wyjeżdżając na wakacje, z reguły wymieniamy część pieniędzy w kantorze i z obcą walutą w portfelu ruszamy na wypoczynek. Do tego mamy również kartę płatniczą, która załatwia sprawę transakcji bezgotówkowych. Wszelkie opłaty, jakie poniesiemy w trakcie wakacji, uzależnione są od kilku czynników – rodzaju karty, waluty danego kraju oraz sposobu przeliczania przez nasz bank transakcji zagranicznych.
W ofertach banków przeważają karty, których walutą rozliczeniową jest euro i to właśnie nimi najkorzystniej płacić w krajach unii walutowej. Sytuacja jednak komplikuje się, gdy planujemy podróż w inne rejony, lub gdy nasza karta jest rozliczana w innej walucie. Mechanizm przeliczania transakcji na kartach jest o tyle problematyczny, że na rynku nie ma wyraźnego podziału. Niektóre banki preferują euro, inne dolara, a nieliczne przypadki przeliczą nam dowolną walutę bezpośrednio na złote.
Jak to działa
Zasadę zamiany waluty przy transakcjach dokonywanych kartą płatniczą poza granicami Polski najlepiej omówić na prostych przykładach. Najlepszą sytuacją dla klienta będzie kraj ze strefy euro oraz karta z walutą europejską jako przeliczeniową. W tej sytuacji, gdy robimy zakupy w Grecji bądź Hiszpanii, ich kwota zostanie przeliczona bezpośrednio na złote, a my poniesiemy koszt wyższego kursu waluty w banku oraz ewentualnej prowizji za przewalutowanie. Ważne, aby nie trafić na kraj strefy euro z plastikiem rozliczanym w dolarach, bo czeka nas dodatkowy wydatek w postaci dodatkowego przewalutowania.
Zakładamy, że robimy zakupy w Anglii, gdzie obowiązuje funt, a korzystamy z karty VISA, której walutą rozliczeniową będzie euro. W takiej sytuacji kwota transakcji najpierw zostanie przeliczona z funtów na euro. W tym momencie zostanie pobrana prowizja w wysokości 1-3 proc. wartości zakupów. Po tej operacji nasze zadłużenie wyrażone jest w walucie rozliczeniowej organizacji VISA ale to dopiero półmetek. Bank jako wydawca naszej karty dokonuje kolejnego przewalutowania, tym razem z waluty rozliczeniowej na walutę naszego banku, czyli na złote. Tutaj przyjmowany jest kurs z dnia dokonania transakcji. Posiadając kartę rozliczaną w euro, zapłaciliśmy zatem dwie prowizje za zmianę waluty, a przecież samo posiadanie i korzystanie z karty kredytowej już generuje koszty.
Płacimy potrójnie
Nie każda karta, atrakcyjna do używania w Polsce, będzie opłacać się przy transakcjach zagranicznych. Przykładowo Bank Millennium oferuje bardzo rozległą paletę kart kredytowych z szeregiem dodatkowych usług. Możemy wybrać zarówno kartę VISA, MasterCard, jak i nawet American Express. W zależności do tego, w jakim kraju dokonamy transakcji bezgotówkowej i jaką kartą możemy zapłacić jedną, dwie lub nawet trzy prowizje za jeden zakup.
Przykład Banku Millennium najlepiej przedstawić na konkretnym rozliczeniu. Jak informuje infolinia banku, używając karty VISA w kraju Unii Europejskiej, zapłacimy prowizję za przewalutowanie zadłużenia na złote. Podobnie będzie w przypadku plastiku MasterCard. Jeśli jednak wybieramy się do kraju, gdzie walutą nie jest ani dolar, ani euro, sytuacja się komplikuje. Dokonując transakcji bezgotówkowej kartą MasterCard w Szwajcarii, bank przeliczy nasze zadłużenie we frankach najpierw na dolary i pobierze za to prowizję. Kolejny etap to zamiana kwoty w dolarach na euro i oczywiście kolejna prowizja. Żeby spłacić zadłużenie musi być jeszcze przewalutowanie końcowe – z euro na złotego. To już trzecia prowizja banku. Każda wynosi 3 proc. od kwoty transakcji. Za nieodpowiedni dobór karty do kraju, w którym spędzamy wakacje bank zarobi na nas potrójnie.
Za pozytywny przykład może z kolei posłużyć Polbank EFG, którego karty nie mają jednej waluty rozliczeniowej. Transakcje z tego banku przeliczane są bezpośrednio na złote po kursie organizacji płatniczej. Takie rozwiązanie eliminuje cały dylemat posiadania kilku kart lub generowania zbędnych kosztów związanych z wielokrotnym przewalutowaniem. Analogicznie, będąc na wakacjach w wymienionej wcześniej Szwajcarii, po dokonaniu zakupów kartą Polbanku bank przeliczy kwotę bezpośrednio z franków na złote.
Przed wyjazdem na wakacje warto sprawdzić, jaki system przeliczania wykorzystuje bank, który wydał naszą kartę płatniczą. Tego typu informacje czasem trudno odnaleźć na stronie internetowej banku. Najwygodniej zadzwonić na infolinię banku, gdzie konsultant wytłumaczy, jak bank przeliczy nasze transakcje za granicą, oraz ile wynoszą prowizje. Z taką wiedzą możemy zastanowić się, czy transakcje naszą kartą będą nam się opłacać. Dla posiadaczy więcej niż jednej karty ta informacja pozwoli dobrać odpowiedni plastik do kraju, w którym będzie dokonywał zakupów.
Tomasz Jaroszek