Po trzech dniach dreptania w miejscu amerykańskie indeksy zrobiły duży krok wstecz. Próba przełamania technicznych oporów zakończyła się klęską giełdowych byków i kontratakiem niedźwiedzi. Na rynku panuje nerwowe wyczekiwanie na rezultaty piątkowego szczytu strefy euro.
Początek sesji nie zapowiadał tak głębokiego odwrotu. Godzinę przed jej rozpoczęciem mikołajkowy prezent dał rynkom Europejski Bank Centralny, zgodnie z oczekiwaniami obniżając koszty kredytu o 25 pb. Ponadto EBC zafundował bankom operacje zwiększające płynność. Banki z eurostrefy będą mogły uzyskać preferencyjne pożyczki aż na 36 miesięcy.
Ale inwestorzy najwyraźniej liczyli na coś więcej, bo akcje banków mocno taniały. Być może dlatego, że Mario Draghi nie obiecał nieograniczonego skupu obligacji skarbowych (czyli drukowania euro). Szef EBC utrzymał resztki niezależności mówiąc, że kryzys wymaga rozwiązań po stronie polityki fiskalnej.
Dodatkowo nastroje pogorszył komunikat Europejskiego Nadzoru Bankowego, według którego banki z UE potrzebują 114,7 mld euro dodatkowego kapitału, a nie 106 mld euro, jak podawano wcześniej. Choć faktyczne potrzeby kapitałowe sektora są zapewne kilkukrotnie większe, to taka informacja nie mogła zachęcać do kupowania akcji. Np. notowania niemieckiego Commerzbanku zanurkowały o 10%.
Jedyną nadzieją na uratowanie strefy euro zostali politycy, którzy dziś wieczorem zebrali się w Brukseli. Rynek oczekuje cudów, co w obliczu głębokich podziałów w Europie jest bardzo niebezpieczną mieszanką. Nie pomogły nawet lepsze od oczekiwań dane makro z USA, gdzie liczba noworejestrowanych bezrobotnych obniżyła się z 404 tys. do 381 tys.
Indeks S&P500 spadł o ponad 2%, odbijając się od 1.260 punktów. Kupujących zatrzymały silne opory techniczne skumulowane w okolicach tego poziomu. S&P500 odbił się od swej 200-sesyjnej średniej kroczącej, górnego ograniczenia linii trendu spadkowego oraz 61,8% zniesienia tegorocznej bessy.
Z oczywistych względów najgorzej radziły sobie akcje spółek z sektora finansowego. Bankowy indeks KB spadł o 4%, a walory takich gigantów jak Bank of America czy Citigroup przeceniono odpowiednio o 4% i 6%.
Źródło: Bankier.pl