Od wielu miesięcy jednym z kluczowych pytań, stawianym sobie przez inwestorów detalicznych, jest pytanie „co zamiast lokat?”. Według ekspertów Noble Banku, także najzamożniejsi inwestorzy, klienci private banking, coraz częściej poszukują instrumentów, który pozwoliłby na generowanie zysków wyższych niż te z oprocentowania klasycznych depozytów, a jednocześnie – niosących umiarkowane ryzyko. „Wydarzenia z ostatnich tygodni wskazują, że uznanie wśród detalicznych inwestorów lawinowo zdobywają obligacje firm. Zjawisko to zaczyna przypominać boom” – komentuje Paweł Kłos, Senior Private Bankier Noble Banku.
W kwietniu tego roku po raz pierwszy w historii rynku obligacji w jednym czasie publiczne emisje obligacji prowadziło aż pięciu emitentów, co jest dobrą ilustracją powyższej tezy. Rynkowa oferta była niezwykle przekrojowa – emisję starał się uplasować startup (Zortrax – producent drukarek 3D), ale też firmy o znacznie większej skali działania (firma windykacyjna Best i producent chemikaliów PCC Rokita) oraz Getin Noble Bank i największa polska firma – PKN Orlen. Inwestorzy mogli więc wybierać między podwyższonym ryzykiem w zamian za wyższe dochody (9 proc. w skali roku od Zortraksu), przez umiarkowane ryzyko (6,5 proc. od Bestu i 5,5 proc. od Rokity) po dające duży komfort bezpieczeństwa obligacje Orlenu (WIBOR6M plus 1,3 pkt proc. marży, a więc ok. 4 proc. w pierwszym okresie odsetkowym) lub banku (WIBOR6M plus 3,0 pkt proc. marży od GNB).
Kupujących nie brakuje
Wyniki emisji potwierdziły, że zainteresowanie obligacjami korporacyjnymi istnieje nie tylko po stronie firm, które chcą wykorzystać nowe źródła finansowania, ale przede wszystkim po stronie inwestorów – w większości przypadków byli to inwestorzy detaliczni. Skrajnym przykładem była emisja Orlenu. Koncern oferował obligacje o wartości 200 mln zł i choć zapisy mogli składać tylko detaliczni inwestorzy, popyt przekroczył wartość oferowanych papierów już pierwszego dnia zapisów. W przypadku Bestu zapisy przekroczyły wartość emisji po czterech dniach (inwestorom detalicznym oferowano papiery warte 45 mln zł), w pozostałych przypadkach konstrukcja oferty nie przewidywała przerwania zapisów.
„Nietrudno jest odpowiedzieć na pytanie, co przyciąga inwestorów do obligacji korporacyjnych, zwłaszcza w okresie niskich stóp procentowych. Ich niepodważalną zaletą jest wysokość oprocentowania, które pozwala osiągać dochody wyższe niż w przypadku lokat bankowych, niekiedy kilkukrotnie wyższe. Zaletą jest także prosta konstrukcja obligacji – jest to forma długu zaciąganego przez przedsiębiorstwa, najczęściej oprocentowanego, często dodatkowo zabezpieczonego na części majątku emitenta długu (dodatkowo, bo emitent odpowiada za spłatę obligacji całym swoim majątkiem). Inwestorzy detaliczni preferują ponadto obligacje, które zostaną wprowadzone do obrotu na Catalyst – giełdowego rynku (tj. regulowanego przez Giełdę w Warszawie), na którym w razie potrzeby obligacje można sprzedać zachowując naliczone odsetki, a nawet sięgając po dodatkowy zysk, jeśli cena sprzedaży obligacji przekroczy cenę ich nabycia” – mówi Paweł Kłos, Senior Private Bankier Noble Banku.
Ryzyka również nie…
Łatwo się domyśleć, że wysokość oferowanego oprocentowania zależy w największym stopniu od wiarygodności kredytowej emitentów. Przypadki, w których dochodzi do upadłości firm notowanych na Catalyst, choć są marginesem rynku, zdarzają się i będą zdarzały się nadal. Tylko w tym roku obligacji nie wykupiły takie firmy jak Digate i Gant, który znalazł się w upadłości układowej. Sąd orzekał także o upadłości Jedynki, Cash Flow, a wkrótce można spodziewać się kolejnych wniosków. W większości tych przypadków wśród obligatariuszy przeważali inwestorzy detaliczni.
„Kluczowym aspektem inwestowania w obligacje firm jest więc nie tyle poszukiwanie emisji o jak najwyższym oprocentowaniu, ile raczej wyszukiwanie takich emitentów, których sytuacja finansowa daje inwestorom najwyższy komfort bezpieczeństwa zainwestowanych środków. Tym zadaniem nie powinni być obarczani sami inwestorzy, którym często brakuje czasu i wiedzy – trudno wymagać, by każdy mógł być ekspertem od oceny wiarygodności finansowej. W przypadku klientów Noble Banku, naturalną rolę doradców pełnią zarządzający ich majątkiem private bankierzy. Odpowiednią selekcją emitentów oraz takim przygotowaniem emisji, by jak najlepiej spełniała ona oczekiwania inwestorów, zajmują się firmy inwestycyjne przygotowujące oferty, czyli najczęściej domy maklerskie”– dodaje Paweł Kłos.
Jednym z rynkowych liderów jest pod tym względem Noble Securities, należący do grupy Getin Noble Banku. Tylko w tym roku przeprowadził on prywatne emisje obligacji skierowane do zamożnych inwestorów indywidualnych takich firm jak Robyg (obecnie największy deweloper w Polsce), Getin Noble Bank czy dla jednego z zamkniętych funduszu Bestu. Formuła prywatnych emisji pozwala dotrzeć do inwestorów rzeczywiście zainteresowanych inwestycjami w obligacje firm, a jednocześnie na uniknięcie ryzyka zbyt dużych redukcji zapisów (choć i tak zainteresowanie wymienionymi emisjami prywatnymi było na tyle duże, że zapisy trzeba było redukować).
Skuteczną formą przerzucania ryzyka wyboru spółek do portfela na profesjonalistów jest inwestycja w wyspecjalizowane fundusze inwestycyjne. Również w tym przypadku grupa oferuje klientom private banking rozwiązania, które mogą służyć za wzór innym instytucjom – chodzi o klasyczny fundusz obligacji korporacyjnych (choć oferowany w formie ubezpieczenia), który osiąga bardzo dobre rezultaty (ok. 6,5 proc. w skali roku), którymi co kwartał dzieli się – w formie wypłat – z uczestnikami. Inną formą inwestycji jest zamknięty fundusz inwestycyjny wyspecjalizowany w okazyjnych inwestycjach na rynku długu, który może osiągać dwucyfrowe zwroty dla swoich uczestników.