Chodzi o sprawę transakcji, które firmy zawierały z bankami w ubiegłym roku, by zabezpieczyć się przed umacnianiem złotego. Firmy szacują, że mogły na tym stracić nawet 10 mld zł.
Dzisiaj w Toruniu ma się spotkać kilkuset przedsiębiorców z całej Polski, by zdecydować o wspólnym kontrataku na banki. Właściciele firm oskarżają finansistów o to, że ci przy podpisywaniu umów wprowadzali ich w błąd. Zamierzają wspólnie walczyć z bankami.
– Chcemy udowodnić, że wiele transakcji zostało zawartych bez dochowania należytych procedur. Przedsiębiorcom brakowało też rzetelnej informacji o ryzyku związanym z opcjami – podkreśla w rozmowie z „Polską” Zbigniew Przybysz, prezes pomorskiej spółki Kram, inicjator dzisiejszego spotkania.
Jego firma jest jednym z największych w Polsce producentów folii i maszyn do pakowania. Mniej więcej jedna czwarta jej produkcji idzie na eksport. Dlatego przedsiębiorca, podobnie jak setki innych, zawierał transakcje opcyjne, by uchronić się przed negatywnymi skutkami umocnienia złotego.
– Diler z banku przekonywał mnie, że nie ma szans na to, by złoty się osłabił. Zapewniał, że nic nie stracę, bo przecież Polska wstępuje do strefy euro, idą mistrzostwa Europy itd. To wszystko miało być gwarantem, że złoty będzie się dalej umacniał – opowiada Zbigniew Przybysz.
Tymczasem na rynki finansowe przyszło załamanie i polska waluta gwałtownie się osłabiła – od końca lipca do dzisiaj złoty stracił do euro aż 35 proc. To przyniosło firmom wielkie kłopoty. Bo o ile przy umocnieniu złotego zyskiwali przedsiębiorcy, o tyle przy jego osłabieniu ponosili straty.
I to gigantyczne – resort gospodarki szacuje je na około 7 mld zł, sami przedsiębiorcy mówią o kwocie nawet 10 mld zł. Banki zażądały od nich zapłaty pieniędzy i zaczęły się problemy.
– Na transakcjach opcyjnych straciłem około 1 mln zł – mówi Zbigniew Przybysz. – To mało w porównaniu z innymi firmami. Dlatego stać mnie na to, by iść z bankiem do sądu – dodaje. Wśród spółek, które poniosły straty na opcjach, są również te notowane na giełdzie.
To m.in. Apator, Zelmer czy Ropczyce. Dwie firmy z powodu nietrafionych transakcji opcyjnych zostały zmuszone złożyć wnioski o upadłość. To Elwo i Odlewnie, które zawierały transakcje opcyjne z bankiem Millennium.
Bankowcy bronią się argumentem, że przecież przedsiębiorcy wiedzieli, co podpisują. Podobne stanowisko ma w tej sprawie Komisja Nadzoru Finansowego.
Łukasz Pałka