WYDARZENIE DNIA
Zgodnie z oczekiwaniami – mimo nowej projekcji inflacji zakładającej szybszy wzrost cen niż szacowano w kwietniu – RPP nie zmieniła stóp procentowych.
Trudno mówić o zaskoczeniu taką decyzją, dlatego ani GPW ani rynek walutowy nie reagowały na decyzję Rady. W kontekście nowej projekcji inflacji, która zakłada wzrost cen z 50 proc. prawdopodobieństwem do 2,1-4,1 proc. na koniec IV kwartału przyszłego roku, kolejne podwyżki wydają się pewne. W kwietniowej projekcji zakładano bowiem, że na koniec przyszłego roku inflacja wyniesie między 1,6-3,8 proc.
Profesor Dariusz Filar – jeden z członków RPP – powiedział, że obecne stopy procentowe nie dają gwarancji utrzymania inflacji, nie mniej akurat tego członka RPP do utrzymania restrykcyjnej polityki monetarnej nie trzeba przekonywać.
SYTUACJA NA GPW
Notowania na GPW rozpoczęły się od spadku cen akcji i wartości indeksów. Z porannego ciosu najszybciej zaczął się podnosić WIG20, który zdołał zakończyć sesję 68 punktów powyżej minimalnego poziomu notowań i zakończył dzień 0,3 proc. niżej niż we wtorek. mWIG i sWIG zaczęły minimalizować straty dopiero w ostatniej godzinie sesji, ale mimo to, można powiedzieć, że rynek przeszedł pomyślnie próbę charakteru inwestorów. Podaż nie była wcale taka wielka, a popyt choć skromny, nie dopuścił do większej przeceny. To znów daje nadzieje na przekształcenie korekty w trend boczny – często zresztą spotykany w okresie wakacji. Obroty na poziomie 1,8 mld PLN nie wskazują na to, by dzisiejsza sesja miała być przełomowa. Ot jeszcze raz udało się wybronić rynek przed większą przeceną. Wskaźniki techniczne nie wskazują wcale, by miała to być ostatnia próba pogłębienia korekty w czasie wakacji.
GIEŁDY W EUROPIE
Europejskie parkiety reagujące na wczorajszą silną wyprzedaż za oceanem, jednak od południa zaczęły odrabiać straty w wyniku nadziei inwestorów, że dobre wyniki z amerykańskich spółek zatrą bardzo złe wrażenie po sesji w Stanach. Niestety, gorsze wyniki opublikowało Volvo, natomiast największy producent mikroprocesorów w Europie (STMicrosystems) oraz francuski potentat rynku dóbr luksusowych (Hermes) obniżyły prognozy. Impulsem do silnych spadków były jednak (znów) informacje zza oceanu, gdzie sprzedaż domów na rynku wtórnym spadła dużo bardziej niż oczekiwał rynek, co przełożyło się na słaby początek sesji w Stanach (o 17:00 S&P i Dow Jones zyskiwały 0,2 proc.).
Zawiedzeni inwestorzy ze starego kontynentu (liczyli na wyższe obicie) sprzedawali akcje i DAX kończy dzień 1,7 proc. niżej, CAC40 stracił 1,3 proc., a FTSE spadł o 0,8 proc.
WALUTY
Dolar potężnie umocnił się dziś wobec euro – zyskał 0,8 proc., a wspólna waluta kosztowała 1,37 USD – najmniej od dwóch tygodni. Po raz ostatni dolar tak bardzo umocnił się wobec euro w czasie jednego dnia na początku stycznia – to raczej ciekawostka. Jak wiadomo, tak silny ruch jednorazowy nie zmienia jeszcze głównego trendu, choć wskaźniki techniczne jednoznacznie zalecają sprzedaż wspólnej waluty.
Euro spadło także wobec jena i to aż o 1,1 proc., podczas gdy dolar obronił kurs wobec wspólnej waluty (po silnych wahaniach w ciągu dnia). W relacji do jena spadał też frank i funt. Proces likwidacji pozycji carry trade może się jeszcze przedłużyć. Im bardziej umacniać się będzie jen, tym więcej inwestorów może myśleć o jego kupnie, co może nakręcić spiralę jego wzrostu – brzemiennego w skutki dla rynków akcji i walut krajów rozwijających się, takich jak Polska.
Dla nas te zawirowania oznaczają wzrost kursu dolara do 2,77 PLN. Euro podrożało do 3,794 PLN, a frank do 2,28 PLN. Wskaźniki techniczne przy każdej z trzech walut zalecają sprzedaż złotego.
SUROWCE
Na rynku ropy, po porannym spadku fundusze hedgingowe próbują wrócić powyżej poziomu 75 USD, licząc, że jeszcze tego lata uda się zaatakować nowe rekordy. Jak na razie warunki do tego są niesprzyjające. Wczorajsza zapowiedź zwiększenia wydobycia przez OPEC, oraz utrzymujące się wysokie wykorzystanie mocy produkcyjnych amerykańskich rafinerii zmniejsza obawy rynku o zbyt niską podaż. O 16:00 cena baryłki brenta kosztowała 75,10 USD, w oczekiwaniu na cotygodniowy raport dotyczący zapasów benzyny w Stanach.
Cena miedzi spadła o 3,2 proc. przed dzisiejszą informacją o sprzedaży domów na rynku wtórnym. Jej prawie 4-procentowy spadek potwierdził obawy inwestorów o spowolnienie sektora budowlanego, które negatywnie odbija się na popycie na ten surowiec. Na londyńskiej giełdzie tona miedzi kosztowała dzisiaj 7.840 USD.
Spadło również złoto (o 0,8 proc.) w wyniku umocnienia dolara oraz spekulacji na temat przyszłej sprzedaży tego kruszcu przez członków strefy euro. Uncja złota kosztuje na światowych rynkach 675 USD.
