WIG20 kończy dzień zwyżką o 1,4 proc. i po nerwowym tygodniu, to musi inwestorom wystarczyć. Nie powinien jednak ujść uwadze fakt, że odbicie nastąpiło z poziomu wsparcia, którym jest luka hossy z czwartku sprzed dwóch tygodni, ani także to, że dzisiejszej zwyżce towarzyszyły wysokie obroty, które przekroczyły miliard złotych (WIG20). Wczoraj były wprawdzie równie wysokie, ale część z nich przypadła na mocno taniejącą Agorę. Nawiasem mówiąc akcje tej spółki taniały także dziś i znalazły się one na najniższym poziomie w historii, co nie jest dobrą wróżbą na przyszłość.
Dobre wyniki kwartalne, jak również możliwość korekty w górę rocznej prognozy zysków KGHM pomogła tej spółce zyskać 1,75 proc., po publikacji wyników o ponad 2 proc. zdrożały akcje Pekao i BPH (wczoraj taniały o 4 proc.). Na fali tych wyników – opublikowanych w trakcie notowań – drożały również papiery PKO BP (plus 1,8 proc.).
Na szerokim rynku liczba spółek drożejących (średnio o 3,1 proc.) była dwa razy wyższa od taniejących (średnio o 2,2 proc.), dzięki czemu na wartości zyskały wszystkie indeksy i prawie wszystkie subindeksy branżowe. Wyjątkiem był WIG-Media (spadek o 0,8 proc.), któremu zaszkodziła Agora właśnie.
Aż o 72 proc. podrożały akcje Polnej, która przed sesją podała dobry raport kwartalny. Nawet bardzo dobry, ale chyba jednak nie usprawiedliwiający takiego zapału kupujących. O 18 proc. podrożały papiery Polnordu, który wprawdzie musiał utworzyć rezerwy, jednak inwestorów bardziej ucieszyła zapowiedź zwiększenia zaangażowania w tę spółkę Prokom Inwestment. Nie o sam zakup akcji tu chodzi, lecz także o powiązanie tej inwestycji z deweloperskimi planami PI – Polnord ma coraz większe szanse na wykonawstwo kolejnych prac związanych z budwnictwem mieszkaniowym na zlecenie PI.
Słabsze dane z amerykańskiego rynku pracy spowodowały, że inwestorzy bardzo nisko oceniają ryzyko kolejnego wzrostu stóp procentowych w USA, co pomogło parkietom i w Europie (indeksy zyskiwały średnio ponad 1 proc.)
i w Nowym Jorku (początek sesji na wyraźnych plusach). Kamień z serca spadnie jednak dopiero we wtorek, kiedy okaże się czy sygnały o spowalniającej gospodarce faktycznie skłonią FOMC (odpowiednik naszej RPP) do zaniechania podwyżek stóp procentowych. Warto jednak pamiętać, że spowolnienie gospodarcze, z którego tak cieszą się inwestorzy, jest na dłuższą metę czynnikiem, który trudno uznać za korzystny dla rynku akcji.
Po danych z USA na wartości tracił dolar, za to mocno zyskiwał złoty. Kurs euro spadł do 3,89 PLN, dolara do 3,01 PLN, a franka szwajcarskiego do 2,47 PLN. Euro jest teraz najtańsze od połowy maja, frank od 11 maja, podobnie dolar. Co więcej “szwajcar” przełamał linię średnioterminowego trendu wzrostowego, zaś dolar ma wszelkie szanse by atakować tegoroczne minima (2,99 PLN). Na dłuższą metę trudno sobie wyobrazić, by jednocześnie mogła istnieć sytuacja, w której złoty zyskuje na wartości, a indeksy giełdowe spadają.