BOŚ zaoferował oprocentowanie kredytów w szwajcarskiej walucie na poziomie ok. 1,8 proc. A dokładnie: marżę 1 pkt proc. doliczaną do 6-miesięcznej stopy LIBOR CHF. Dzisiaj byłoby to 1,78 proc.
Takie oprocentowanie nikogo szokuje. Od pewnego czasu zbliżone stawki możemy zobaczyć w reklamach PKO BP, BPH czy Millennium. Jest jednak pewna różnica. W PKO BP na takie oprocentowanie może liczyć klient, który pożycza ponad 250 tys. zł i dysponuje wkładem własnym powyżej 70 proc. W praktyce więc jest to oferta dla wąskiej grupy osób kupujących nieruchomości warte powyżej 830 tys. zł w 70 proc. za własne oszczędności.
Tymczasem Polacy najczęściej zaciągają kredyty w wysokości ok. 100 tys. zł z wkładem własnym 20% Takim klientom PKO BP zaoferuje oprocentowanie we frankach na poziomie ok. 3%. Podobne zasady obowiązują u innych znaczących kredytodawców – BPH, Millennium czy GE Money Banku.
BOŚ wyłamał się z tego schematu. W ramach trwającej do 16 września promocji marżę 1 pkt proc. oferuje wszystkim klientom. Najbardziej skorzystają na tym osoby dysponujące niewielkim wkładem własnym. W ich przypadku różnica w oprocentowaniu w relacji do innych banków sięgnie 1,5 – 2 pkt proc. Przekłada się to na znaczące oszczędności w miesięcznej racie (sprawdź ile zaoszczędzisz)
Nie jest to pierwszy przypadek banku, który oferuje „płaską” marżę dla wszystkich klientów. W ubiegłym roku ING Bank Śląski wykonał ten sam „manewr” (marża 1 pkt proc.), a w tym roku dołączył do niego Bank Zachodni WBK dodając dodatkowo promocję typu „pierwszy rok taniej”. Obie oferty dotyczą jednak kredytów w złotówkach.
Oferta BOŚ jest więc niezwykle atrakcyjna cenowo. Nasuwa się pytanie: gdzie jest haczyk? Na forach internetowych pojawiają się opinie, że BOŚ pobiera wysoką prowizję wcześniejszą spłatę (0,7%). Oczywiście wiele banków rezygnuje z tej prowizji jednak przy warunkach cenowych oferowanych przez BOŚ utrudnianie klientowi refinansowania kredytu w dowolnym terminie jest jak najbardziej wskazane. ING Bank Śląski, który oferuje marżę 1 pkt proc. zastrzegł sobie 1-proc. prowizję za nadpłatę w pierwszych 5 latach spłaty kredytu. Jeśli bank mało zarabia na kliencie to nie chce go stracić po roku czy dwóch.
Nie jest też wadą kredytu BOŚ prowizja za przewalutowanie (pierwsza zmiana waluty jest darmowa, druga kosztuje 1%, a każda kolejna 1,5%), konieczność dokonania w większości przypadków wyceny nieruchomości czy też obowiązek założenia rachunku Ekokonto (7 zł miesięcznie). Nie można porównywać jabłek do gruszek. Jeśli kredyt jest o 1 czy 2 pkt proc. niżej oprocentowany oznacza to dziesiątki tysięcy złotych oszczędności na odsetkach! I to jest istotne.
Mamy więc bardzo tani kredyt hipoteczny. Czy BOŚ zawojuje rynek? Nie jest to wcale takie oczywiste. Po pierwsze oferta nie jest zbyt szeroko reklamowana (nie ma np. kampanii telewizyjnej). Nawet na stronie internetowej banku oferta promocyjna nie rzuca się specjalnie w oczy. Plakaty, które możemy zobaczyć na witrynach oddziałów banku są niezbyt trafione. Widzimy tam wielką cyfrę „1%”. Na pierwszy rzut oka nie wiadomo czy chodzi o oprocentowanie czy prowizję. Wyjaśnienie zawiera mały druk, do którego odsyła gwiazdka – symbol „kombinowanego marketingu”, od którego oferta BOŚ-a jest przecież jak najdalej.
Mimo to można się spodziewać, że klienci do BOŚ-a przyjdą. Może nawet tłumnie. Dowiedzą się o ofercie banku np. od brokera finansowego takiego jak Expander. Pytanie więc czy bank poradzi sobie z ich obsługą. W marcu tego roku BOŚ pożyczył na mieszkania ok. 30 mln zł. To mało – zaledwie 2,5% udziału w rynku (banki pożyczają ok. 1,2 mld zł miesięcznie). Co będzie w okresie promocji? – Zarząd banku przyjął zwiększone plany sprzedaży dla oddziałów związane z promocją kredytu hipotecznego, są to jednak informacje poufne – mówi Robert Targos z BOŚ. Zapewnia też enigmatycznie, że oddziały są przygotowane „do obsługi wiekszej liczby wniosków kredytowych oczekiwanych w związku z akcją promocyjną”.
Czy przygotowania są wystarczające? I to nie tylko w oddziałach ale także tam gdzie wnioski trafiają do analizy? Tego pewnie sam bank jeszcze nie wie. Istnieje jednak poważne ryzyko, że z uwagi na problemy operacyjne czas uzyskania kredytu w BOŚ znacznie się wydłuży. Taka sytuacja miała miejsce w ubiegłym roku i na początku tego roku w Millennium. Bank ten rozpoczął promocję kredytów hipotecznych – obniżył oprocentowanie (nie tak bardzo jak BOŚ ale na tyle znacznie by wyprzedzić konkurencję) i prowizje, zrezygnowal z wyceny itp. W efekcie wielu klientów musiało na kredyt czekać dobrych kilka tygodni.
Millennium sobie poradził i udało mu się nawet awansować do pierwszej trójki kredytodawców (po PKO BP i BPH). W trzecim kwartale pożyczył 438 mln zł. Czy BOŚ także wskoczy przebojem do czołówki? Po drodze musi pokonać znacznie więcej konkurentów, bo aktualnie znajduje się daleko poza pierwszą piątką. Wiele zależy też od tego co zrobi konkurencja. Na razie spokojnie patrzy. Jedynie Millennium zdecydowało się na konkretne posunięcie przedłużając swoją promocję do końca czerwca.