Unijny komisarz ds. polityki gospodarczej i pieniężnej Joaquin Almunia mówił: „– Jeszcze pół roku temu mieliśmy nadzieję, że gospodarka europejska będzie mogła pójść innymi torami. Ale teraz wiemy, że to niemożliwe. Wzajemne zależności są zbyt silne.” – podaje „Rzeczpospolita”.
Prognoza wzrostu gospodarczego dla Polski, niższa od przewidywań rządowych o 1 punkt procentowy, daje nam czwarte miejsce w UE, za Słowacją, Rumunią i Bułgarią. Polska nie zrewidowała jeszcze swoich prognoz w tym względzie.
„– Prognozowany spadek tempa wzrostu wynika przede wszystkim ze spadku dynamiki eksportu, co jest konsekwencją spowolnienia gospodarczego w strefie euro, która jest naszym głównym partnerem handlowym – komentuje Katarzyna Zajdel-Kurowska, wiceminister finansów. W 2009 roku tempo eksportu spadnie do 3,9 proc. w porównaniu z 6,1 proc. w tym roku.” – czytamy dalej.
W wyniku wzrostu płac w ostatnich miesiącach oraz zapowiadanym na przyszły rok obniżkom podatków na wysokim poziomie utrzyma się popyt wewnętrzny. Konsumpcyjna postawa Polaków ma być siłą napędową gospodarki. Wesprzeć mają ją także korzystne prognozy inwestycyjne wynikające z nagromadzenia przez firmy środków oraz z napływających dotacji unijnych. W latach 2009 – 2010 prognozy powinny rosnąć średnio o 8 proc. rocznie, mimo drożejącego kapitału i spadków na giełdzie.
Komisja Europejska uważa, że Polska jest odporna na kryzys, bo nasz system bankowy budują w większości banki uniwersalne, odporne na droższy pieniądz. Ratunkiem dla państw spoza strefy euro ma być przejście na wspólną walutę, co pozwoli uchronić się przed gwałtownymi zmianami kursowymi. Z zadowoleniem przyjęto więc polską zapowiedź wstąpienia do strefy w nieodległej przyszłości.
Więcej na ten temat w artykule Anny Słojewskiej „Będzie gorzej w Unii” w dzisiejszym wydaniu „Rzeczpospolitej”.
KW