Rząd brytyjski pierwszy raz od siedmiu lat nie zdołał sprzedać wszystkich oferowanych obligacji. Z jednej strony wskazuje to na niechęć względem gospodarki szczególnie ze strony zagranicznych inwestorów, którzy dysponują ograniczonymi środkami i wolą kierować je do najbardziej wiarygodnych emitentów. Obecnie, zdaniem inwestorów brytyjska gospodarka nie należy do grona tych najbardziej bezpiecznych.
Drugim argumentem przemawiającym za tak słabą aukcją jest fakt, iż rządy wielu państw dążą do pozyskania jak największej ilości pieniędzy w celu budowania bazy finansowej dla pakietów ratujących gospodarki. Na tym polu dominują Amerykanie, którzy najchętniej zgarnęliby wszystkie wolne pieniądze z rynku, dlatego nawet Brytyjczykom trudniej jest pozyskać środki na własne potrzeby. Finansowanie narastającego deficytu budżetowego Wielkiej Brytanii będzie zatem utrudnione, a skomponowanie kolejnego pakietu stymulacyjnego przez rząd Gordona Browna może okazać się nawet niemożliwe.
Rynki zaskoczył również wcześniejszy odczyt o inflacji, która w ujęciu rocznym wyniosła 3,2 proc, wobec oczekiwań na poziomie 2,6 proc. Słabnięcie funta wywołuje wzrost inflacji, a agresywne drukowanie pieniądza przez władze może jeszcze ten wzrost rozpędzić. Gdy inflacja rośnie w „naturalny” sposób (bez pompowania świeżo wydrukowanego pieniądza), niestandardowe zwiększanie płynności w sektorze bankowym może nawet zaszkodzić brytyjskiej gospodarce. Wszystkie te sygnały pokazują, że pętla na szyi ekonomii Zjednoczonego Królestwa zacieśniać.
Michał Poła, analityk New World Alternative Investments
Źródło: New World Alternative Investments