Nowy rok przyniósł wyraźnie ożywienie na rynku kredytów hipotecznych. Banki ponownie zaczynają aktywnie zabiegać o klientów, uatrakcyjniając swoja ofertę. Większa dostępność kredytów powinna pozytywnie wpłynąć na koniunkturę na rynku nieruchomości. Dodatkowo ceny nieruchomości nieustannie spadają co już wkrótce powinno przełożyć się na wzrost popytu na rynku.
W pierwszym kwartale 2009 roku średnia cena domu o powierzchni do 200 m² w Warszawie wynosiła 1 050 000 PLN. Dzisiaj wartość takiej nieruchomości szacuje się na około 930 000 PLN. Tak wynika z badań przeprowadzonych przez serwis Szybko.pl i doradców Expandera. Z raportu przygotowanego przez te firmy wynika, że podobnie sytuacja kształtuje się na rynku wynajmu mieszkań np. jednopokojowych. Czynsz jaki pobierali wynajmujący w Warszawie w 2008 roku wynosił średnio około 1600 PLN. Dzisiaj najemcy zapłacą za to samo mieszkanie poniżej 1400 PLN.
– To nie pierwsze pozytywne sygnały jakie płyną z rynku. Cieszy nas fakt, że tak optymistyczne dla Klientów. W przypadku każdego podmiotu działającego na rynku nieruchomości najważniejszym czynnikiem decydującym o wzroście podaży i popytu jest pozytywne nastawienie społeczeństwa do zawierania transakcji kupna czy sprzedaży. Mamy wielu Klientów, którzy nie kupili mieszkania czy domu w trakcie trwania „kryzysu”, bo czekali co przyniesie niepewna wówczas przyszłość. Teraz zaczynają się nieśmiało rozglądać za inwestycjami na rynku. To pierwsze zwiastuny coraz lepszej koniunktury – powiedział Piotr Turalski, Dyrektor Zarządzający Randall Property.
Kolejnym obiecującym zjawiskiem na rynku jest znacznie łagodniejsza polityka banków. Dużo chętniej udzielają one kredytów niż miało to miejsce w połowie 2009 roku. Na pozytywniejsze decyzję banków wpływ miały m.in. poprawa koniunktury gospodarczej pod koniec 2009 roku oraz optymistyczne prognozy makroekonomiczne na rok bieżący. Z danych Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową wynika, że wzrost gospodarczy w 2010 roku wyniesie 2,3 proc. Równocześnie będą rosły płace (3,3 proc.), a więc i zdolność kredytowa potencjalnych klientów.
– Sytuacja na rynku nieruchomości w dużej mierze zależy od tego, co dzieje się na rynku kredytów hipotecznych. Z naszych obserwacji wynika, że banki systematycznie liberalizują politykę w tym zakresie, m.in. rezygnując z restrykcyjnych wymogów minimalnej wpłaty własnej. Większość liczących się instytucji finansowych zwiększa wartość możliwego do uzyskania kredytu do 100 proc. wartości nieruchomości. Pojawiają się także bardziej atrakcyjne oferty. O tym, że bankom coraz bardziej zależy na klientach, świadczy również fakt, że stopniowo wracają do kredytów udzielanych w walutach obcych – dodaje Piotr Turalski.
Zgodnie z przewidywaniami ekspertów IBnGR, w ujęciu sektorowym nadal najszybciej rozwijać się będzie sektor budowlany, w którym prognozowany wzrost wartości dodanej wynosi 6,9 proc. Dobra koniunktura powinna pozytywnie wpłynąć na podaż nieruchomości mieszkaniowych.
W bieżącym roku do sprzedaży zaczną trafiać zarówno nowe inwestycje deweloperskie, jak i cześć projektów rozpoczętych w latach ubiegłych, których realizacja ze względu na spowolnienie gospodarcze, została odłożona w czasie.
Źródło podaży mogą stanowić także mieszkania obecnie wynajmowane. Z uwagi na spadek cen najmu, rentowności tego typu inwestycji w ostatnich miesiącach systematycznie spada, co może zmotywować ich właścicieli do wystawienia nieruchomości na sprzedaż i odcięcie się od niegdyś bardzo dobrego źródła dochodu.
– Rosnąca podaż powinna przyczynić się do zmiany transakcyjnych cen nieruchomości, zarówno nowych, jak oferowanych na rynku wtórnym. Przewidujemy niewielką korektę (5-10 proc.) na korzyść kupujących. Spadać powinny przed wszystkim ceny dużych mieszkań o powierzchni ponad 70 m². Ceny najpopularniejszych obecnie lokali o powierzchni 35-50 m² będą utrzymywać się na podobnym poziomie jak obecnie – dodaje Piotr Turalski.
Źródło: Randall Property