Po hossie niemal nie ma śladu (OIL)
Jeśli popatrzymy na to jak zmieniało się zużycie produktów ropopochodnych w ciągu ostatnich trzydziestu lat, dostrzeżemy istotny spadek tylko na początku lat 80-tych, kiedy dość głęboka recesja, połączona z relatywnie drogą ropą przyniosła ok. 10% spadek popytu. Na początku lat 90-tych mieliśmy jedynie stagnację, a już na początku obecnej dekady spowolnienie gospodarcze zmniejszyło jedynie dynamikę wzrostu spożycia. Nie ma powodów aby przypuszczać, że tym razem będzie inaczej, zwłaszcza, że bardzo wysokie ceny z pierwszej połowy roku nie zdążyły się przełożyć (w dużej mierze) na gospodarkę realną. Tym niemniej, w październiku czynniki o znaczeniu fundamentalnym straciły na znaczeniu. Większego wrażenia nie wywoływały nawet dane o zapasach, a cięcie limitów produkcji przez OPEC przeszło bez echa. Czynnikiem dominującym była wyprzedaż akcji i spadające notowania EURUSD. Cena ropy z poziomu 98 USD na początku miesiąca obniżyła się do zaledwie 58,50 USD w pierwszych dniach listopada. Czy to oznacza, że problem energetyczny już nie istnieje? Zapewne nie, kraje rozwinięte zyskały jedynie trochę czasu. Póki co notowania ropy zmierzają do poziomu 50,69 USD i odwrócić to może jedynie silniejsze odbicie giełdowe połączone z osłabieniem dolara względem euro.
Trudny rynek (GOLD, SILVER, PLATINUM)
Łatwe czasy inwestowania na rynku kruszców zakończyły się mniej więcej w pierwszym kwartale tego roku. Wielokrotnie pisaliśmy, że samo pasywne inwestowanie w złoto nie jest dobrą alternatywą na czas dekoniunktury gospodarczej i giełdowej. Przykład mamy w październiku, kiedy kruszec ten stracił niemal 18%. Co więcej zmiany notowań złota potrafiły zaskakiwać. Jeszcze we wrześniu, zaraz po upadku Lehman Brothers, cena złota skoczyła z 780 USD do 917 USD za uncję. Jednak już podczas październikowych spadków ceny złota zachowywały się różnie – podczas wyprzedaży w pierwszej połowie miesiąca złoto drożało, jednak na początku trzeciej dekady (ostatnia fala silnych spadków) uncja złota potaniała o 120 USD. Jeszcze bardziej kapryśne okazywały się notowania srebra, gdzie czasem odczuwalny był wpływ segmentu metali przemysłowych. Najmniej, bo niecałe 10% w październiku straciła platyna, gdyż część inwestorów zamykała krótkie pozycje, realizując zyski z krótkich pozycji po kolosalnych spadkach z poprzednich czterech miesięcy.
Sprzedam, pilnie (COPPER, ALUMINUM, NICKEL, ZINC, LEAD, TIN)
O ile wrzesień można było określić miesiącem silnych spadków, październik był już w zasadzie pozbywaniem się metali przemysłowych niemal bez względu na cenę. Koszmar dla producentów i jednocześnie raj dla inwestorów posiadających krótkie pozycje. Największa przecena dotyczyła miedzi, głównie ze względu na fakt, iż metal ten drożał w pierwszej połowie roku. Dodatkowo, notowania miedzi dość szybko przebiły wsparcie na poziomie 5170 USD, co dodatkowo napędziło przecenę. Ostatecznie tona miedzi potaniała z 6350 USD do 4100 USD, choć momentami cena tony spadała nawet poniżej 3600 USD. Blisko 30% w skali miesiąca straciły takie metale jak cynk, czy ołów. Mniejsze, bo 20% straty ma za sobą aluminium. Wydaje się, iż w chwili obecnej metale przemysłowe dyskontują już najczarniejsze scenariusze recesyjne i zwłaszcza w dłuższym terminie powinny zyskać na wartości. Ich notowania są jednak „niewolnikiem” ogólnego sentymentu i zmian na EURUSD.
Popyt nie spada, ceny już tak (WHEAT, SOYBEAN, CORN, RICE)
To co działo się na rynkach ziaren jest najlepszym przykładem, na to, jak wygląda obecnie rynek surowców. Spadki rzędu 15-20% – w pewnym momencie nawet blisko 30%, w skali miesiąca na wszystkich ważniejszych ziarnach (pszenica, ryż, soja, kukurydza) nie mogły być uzasadnione żadnymi czynnikami o charakterze fundamentalnym. O ile niższe tempo wzrostu gospodarczego ma pewien (choć niewielki) wpływ na popyt na ropę, w przypadku żywności ten wpływ jest jeszcze mniejszy. Przecenę można uzasadnić częściowo spadkami w notowaniach EURUSD, ale pamiętajmy, iż ten czynnik ma znacznie mniejszy wpływ na ceny niż w przypadku innych segmentów rynku surowcowego. Informacje pogodowe, czy słabsze przewidywania co do zbiorów pszenicy w Australii nie miały zauważalnego wpływu na notowania rynku, który wiosennymi bańkami spekulacyjnymi został wybity z normalności i zapewne szybko do niej nie powróci.
Przemysław Kwiecień
Główny Ekonomista
X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.