W USA nowy kwartał rozpoczął się pod dyktando byków. Jeszcze rano wydawało się, że problem producentów samochodów może wystraszyć rynki, bo agencja Bloomberg poinformowała, że prezydent USA Barack Obama uznał, iż bankructwo jest najlepszym wyjściem dla General Motors i Chryslera. Mówi się, że to dane makro pomogły rynkowi akcji, ale to nie do końca jest prawda.
Jedynie nastrojom zawdzięczamy to, że gracze zinterpretowali je pozytywnie. Raport Challengera o planowanych zwolnieniach gracze zlekceważyli, ale nie było w nim niczego dobrego. Co prawda ilość zwolnień w porównaniu do lutego spadła (do 150 tys.) i była najniższa od października 2008 roku, ale w porównaniu do marca zeszłego roku wzrosła o 181 procent. Raport ADP o zmianie zatrudnienia w sektorze prywatnym był bardzo niepokojący. Według ADP ubyło aż 742 tysiące miejsc pracy – oczekiwano, że zatrudnienie zmniejszy się o 655 tysięcy. To zła wróżba dla oficjalnych danych publikowanych w piątek. Pamiętać jednak trzeba o tym, że korelacja między raportem ADP i oficjalnym wcale nie jest tak znowu duża.
Pozostałe raporty były nieco lepsze od oczekiwań, ale dane były bardzo słabe. Indeks ISM dla sektora produkcyjnego wzrósł z poziomu 35,8 do 36,3 pkt., czyli pokazał, że ta część gospodarki nadal się kurczy tyle, że nieco wolniej. Publikowany przez NAR (stowarzyszenie pośredników) indeks podpisanych umów kupna domów na rynku wtórnym wzrósł o 2,1 procent (oczekiwano spadku o 1,6 proc.). Ten indeks ma niewielkie znaczenie, bo z umów można się wycofać, ale faktem jest, że to kolejny raport pokazujący, że sytuacja na rynku nieruchomości stabilizuje się. Wydatki na konstrukcje budowlane spadły piąty miesiąc z rzędu tyle, że mniej niż oczekiwano (0,9 proc.).
W Polsce wydarzeniem było przede wszystkim to, co działo się na rynku walutowym. Kurs EUR/PLN zaatakował i pokonał linię półrocznego trendu wzrostowego. Taka metamorfoza przypisywana jest po części wygasaniem opcji w końcu miesiąca i kwartału, ale to tylko część odpowiedzi. Najważniejsze jest to, że na świecie utrzymywały się niezłe nastroje, a gracze czekali na to, że G20 powie coś o pomocy dla rynków rozwijających się. Przełamanie przez kurs EUR/PLN dolnego ograniczenia kanału trendu wzrostowego dało technikom sygnał sprzedaży walut, a to skalę wzmocnienia złotego zwiększyło. Korona i forint też się wzmocniły, ale mniej niż złoty. Czekamy teraz na testowanie przez kurs EUR/PLN poziomu 4,40 PLN. jeśli zostanie przełamany to kurs ruszy ku 4,00 PLN. Bardziej (przynajmniej w krótkim terminie) prawdopodobne jest zachowanie trendu bocznego 4,40 – 4,78 PLN.
GPW rozpoczęła środową sesję optymistycznie – odrobieniem na dzień dobry „cudo fixingu” z poprzedniego dnia. Jednak prawie natychmiast podaż uderzyła i już po godzinie WIG20 spadał prawie o dwa procent. Od tego momentu zaczął pełznąć na północ, ale nadal kolor czerwony zdecydowanie na parkiecie przeważał. Dopiero po konferencji Baracka Obamy z Gordonem Brownem, kiedy na innych giełdach indeksy zaczęły odrabiać straty, u nas popyt też przystąpił do działania. Zlecenia koszykowe błyskawicznie podniosły WIG20 o blisko dwa procent. Liderami były Agora, PKN i TPSA. Nastroje pogorszyły się po publikacji danych w USA, ale WIG20 nadal rósł (jeszcze lepiej zachowywał się węgierski BUX). Nawet to pogorszenie było jednak tylko chwilowe. Mimo tego, że spadały indeksy na innych giełdach oraz kontrakty na amerykańskie indeksy WIG20 rósł całkiem wyraźnie. Jak widać początek kwartału (bo z nim należy kojarzyć to dziwne zachowanie) też nie sprzyja powrotowi korelacji z innym giełdami. Okazało się zresztą, że to GPW, a nie inne rynki europejskie miała rację, bo tam też indeksy zakończyły dzień wzrostami.
Piotr Kuczyński
główny analityk
Xelion. Doradcy Finansowi
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi