Na naszym rynku zgodnie z oczekiwaniami podaż sukcesywnie zdobywała coraz niższe poziomy. WIG20 spadł poniżej 2450 pkt., co stanowi obecnie ostatnią barierę przed lipcowymi dnami. Można się pocieszać, że spadki są na wolumenie niewiele przekraczającym miliard, ale pamiętając wczorajszą przecenę o ponad 2 proc. część rynku zapewne oczekiwała choćby niewielkiej korekty. Niestety czynniki zewnętrze znów okazały się dominujące i do południa cały rynek spadał o 1,5 procent.
Dziś był pierwszy dzień w tym tygodniu kiedy na nastroje mogły wpłynąć dane makro ze Stanów. Na szczęście były one dobre dla popytu, ponieważ ceny w imporcie okazały się aż o 3,7 proc. niższe niż oczekiwano. Dzięki temu ilość nowych bezrobotnych zeszła na drugi plan, choć tu dane były zgodne z prognozami, ale wcale nie dobre (445 tysięcy). Po tych informacjach na warszawskim parkiecie po raz pierwszy pojawiło się więcej kupujących niż sprzedający co zmniejszyło skalę spadku do połowę. Była to jednak poprawa zupełnie osamotniona, ponieważ zagraniczne rynki były w tym samym momencie wpatrzone w przeceniany sektor finansowy w Stanach. Oczywiście „gwiazdą” był Lehman Brothers spadający o…45 proc. Wartość niewyobrażalna jak na spółkę o 158-letnej tradycji.
Krzysztof Barembruch
A-Z Finanse