Być może niektórzy czytelnicy Bankier.pl pamiętają jeszcze karty płatnicze noszące logo PolCard. Zniknęły one z rynku, gdy działające w Polsce banki zdecydowały się na współpracę z dwoma globalnymi potentatami – Visą i MasterCardem. Temat lokalnego systemu kartowego powraca jak bumerang, teraz przy okazji dyskusji polityków.
O idei polskiej konkurencji dla międzynarodowych organizacji płatniczych pisaliśmy na łamach Bankier.pl już kilka lat temu, gdy gorącym tematem były tworzące się bankowe systemy płatności mobilnych. Do tej pory pomysł pozostał jednak w sferze planów, mimo że pochlebnie wyrażali się o nim nie tylko bankowcy. Spekulowano, że twórcą schematu mógłby być bank PKO BP lub KIR, a nawet pojawiały się plotki o wskrzeszeniu marki PolCard.
Przypomnijmy, że 23 września w Sejmie posłowie pochylili się na projektem zmiany w ustawie o usługach płatniczych. Zakłada on m.in. wprowadzenie 3-letniego okresu przejściowego, w którym mniejsze trójstronne organizacje kartowe (o udziale poniżej 3 proc. w wartości wszystkich transakcji płatniczych) nie musiałyby stosować się do narzuconych limitów opłat interchange. Pomysł wzbudził kontrowersje, ponieważ skorzystają z niego tylko American Express i Diners Club – zagraniczne systemy pełniące marginalną rolę na polskim rynku. Dla akceptantów oznaczałoby to wyższe koszty związane z przyjmowaniem płatności bezgotówkowych elitarnych marek.
Zapis o „uldze” w stosowaniu limitów miałby także dotyczyć nowych systemów, które dzięki temu uzyskają możliwość konkurowania o względy wydawców, którym zależy na jak najwyższych wpływach z opłat. Dałby on nowym graczom czas na zdobycie rynkowego przyczółka.
Krajowa karta – czemu nie?
Argumenty za rozwijaniem krajowego systemu kart płatniczych nie są błahe, ale dotyczą one przede wszystkim biznesu bankowego. Większość transakcji dokonywanych przez klientów polskich banków i tak wykonywana jest w Polsce – wydawcy mogliby zaoszczędzić na opłatach licencyjnych, gdyby obsługiwał je system niezależny od globalnych potentatów. W niektórych krajach sporo uwagi poświęcono kwestiom dostępu do informacji o transakcjach oraz zmniejszenia uzależnienia od zewnętrznych systemów – dlatego Rosja promuje własny schemat kartowy, a Visę i MasterCarda zmuszono do przetwarzania danych na terytorium kraju.
W przeddzień sejmowej dyskusji o zmianach w ustawie o usługach płatniczych Instytut Badań Rynkowych i Społecznych przeprowadził telefoniczny sondaż na reprezentatywnej próbie liczącej 1100 osób. Respondentom zadano następujące pytanie – „Na polskim rynku dominują obecnie 2 systemy płatnicze Visa i MasterCard. Czy uważa Pan(i), że należy zwiększyć konkurencję poprzez umożliwienie rozwoju i powstania innych systemów na przykład lokalnej karty płatniczej?”.
Nieco ponad 60 proc. badanych odpowiedziało twierdząco, a zaledwie 13 proc. nie miało na ten temat zdania. Czy można wyciągnąć zatem wniosek, że Polacy z niecierpliwością czekają na polską kartę płatniczą? Śmiem podejrzewać, że do pozytywnych odpowiedzi prowokowało przede wszystkim odniesienie do „zwiększenia konkurencji”, zazwyczaj kojarzonego z korzyściami dla konsumenta. Zapewne wielu nie podoba się także duopol zagranicznych organizacji. Obawiam się jednak, że dla większości użytkowników kart płatniczych liczy się koszt użytkowania plastiku i rozległość sieci akceptacji – logotyp, który widnieje na awersie to raczej mało istotna kwestia.
Wydaje się, że okoliczności dla stworzenia krajowego systemu kart płatniczych są dobre. Jego podstawą mógłby być np. schemat Blik tworzony przez kilka banków. Regulacje europejskie dotyczące tzw. co-badgingu (w uproszczeniu – kart działających w kilku systemach na raz) dają dobrą podstawę dla rozwoju lokalnych inicjatyw. Szkoda tylko, że kwestię tę u nas próbuje się na siłę łączyć z doraźnymi zmianami w prawie dotyczącymi zupełnie innego zagadnienia.