„Trwający boom na kredyty i rosnąca konkurencja sprawiają, że banki coraz ostrzej licytują się w szybkości przyznawania pożyczek. „Kredyt na gębę”, „kredyt na dowód” i „pieniądze w 15 minut” – obiecują na plakatach i w reklamach telewizyjnych. Coraz mniej dokładnie sprawdzają klientów starających się o pieniądze. I coraz łatwiej wyprowadzić ich w pole. Np. zawyżyć niektóre dane we wniosku kredytowym po to, żeby dostać więcej pieniędzy. Albo zaniżyć inne, by w ogóle „załapać się” na kredyt.”- pisze „Gazeta”.
„Jeden ze znanych pośredników kredytowych (też anonimowo) wymienia najpopularniejsze sposoby na „naciąganie” banków: – Najczęściej kredytobiorcy „zapominają” wymienić wszystkie spłacane długi (np. nie wpisują limitów kart kredytowych) albo zaniżają ich wartość. Podają też mniejsze koszty utrzymania gospodarstwa domowego, fałszują liczbę osób na utrzymaniu. Potrafią ukryć, że mają niepracującego męża lub żonę.” – czytamy.
„Liczba nieuczciwych klientów rośnie, bo Polaków już od kilkunastu miesięcy ogarnia szał pożyczania. Stopy procentowe spadły, kredyty stały się bardziej dostępne. Sytuacja finansowa wielu rodzin jest lepsza niż dwa-trzy lata temu. Chętniej idziemy do banku po pożyczkę. W ubiegłym roku nasze zadłużenie w bankach wzrosło o rekordową kwotę 45 mld zł! Większość tej góry pieniędzy poszła na zakup mieszkań, ale za 10 mld zł miliardów kupiliśmy też auta, sprzęt RTV, AGD. Kolejne kilka miliardów wydaliśmy „na krechę” w hipermarketach, np. płacąc za zakupy kartami kredytowymi lub zaciągając debety na koncie osobistym.” – czytamy dalej.
Większość banków przed przyznaniem kredytu sprawdza klienta w Biurze Informacji Kredytowej. BIK zbiera i udostępnia informacje o kredytobiorcach w formie raportów. Dzięki tej instytucji bankowcy mogą wyłapać większość osób, które „zapominają” poinformować bank o innych kredytach, zwłaszcza nie spłacanych w terminie. W ubiegłym roku BIK wydało bankom 11,7 mln sztuk raportów kredytowych. W 2007 roku liczba ta może wzrosnąć do 14 mln sztuk.
Więcej w dzisiejszym wydaniu „Gazety Wyborczej”.